poniedziałek, 21 maja 2012

Tak więc czas

Pan z dziekanatu - ta mniej miła - Nie ma Dziekan, nie będzie, jutro dzwonić i tyle. No to super. Stasia wysłałam na spacer z Nianią. Już była umówiona bo przecież do Gdańska miałam jechać. Jutro jadę pewnie. Potem znów w środę. Czemu tak ciągle pod górkę? Z Miłości?
Byliśmy wczoraj na wystepie z Klubu. Marcysia stchórzyła i nie wyszła na scenę. Janko wyszedł ale po jednym zdaniu nie śpiewał. Potem robił bardzo dobrą minę do gry :) Wygłupy, bicie się balonem po głowie, dłubanie w zębach i śmiechy.... Matko po kim on taki komediant?
Ogólnie było ok. Potem spacer, Staś w MT, dzieci biegają ... do czasu kiedy to Janek nagle zniknął nam w tłumie. Masakra jakaś. Szukaliśmy do z jakieś 10 minut a on??? był cały czas na placu zabaw tyle, że w drugim końcu. Czy się przejął??? wcale - dopiero jak nagadałam mu, że martwiłam się to się rozpłakał. Miałam dość już atrakcji.
Co poza tym? Jakoś się kręci wszystko. Pranie schnie, ja biboluję bo Staśko z Panią Stenią... no cóż. Życie jest ciężkie nawet dla tych, którzy mieli szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....