poniedziałek, 31 marca 2014

Rzadko mam takie popołudnia

Siedzę, maluchy śpią. Dzieci grzecznie rysują... no i bajkę podglądają. A ja odlot. Dobrze mi i nie mam ochoty ani prasować (a bo się przecież zaraz obudzą) ani nic konkretnego robić - aby nie hałasować. Generalnie dobrze mi i wcale nie zamierzam tego stanu zmieniać.
Spacer dzisiejszy zakończył się pobytem Janka z rowerem w rzeczce. Chyba jestem Matką Wyluzowaną bo tak mi się śmiać chciało z tej sytuacji. No bo jak tu rower wyciągnąć ale samej nie zamoczyć się. Jakiś altruizm mnie opuścił. Dałam radę nie skąpać się ale było ciężko. Oprócz tego za plecami miałam wyjącego Janka (?) i nie potrafiłam powstrzymać chichotu więc tym bardziej ciężko było. 
W takich chwilach żałuję, że nie można wszystkiego nagrywać :) 

niedziela, 30 marca 2014

Czas płynie

To chyba złe stwierdzenie. Czas pędzi, leci, mknie albo mija BŁYSKAWICZNIE. Na pewno nie płynie, nie sączy ale mija błyskawicznie.
I jestem jak zwykle zszokowana i zadziwiona, że już niedziela. Że jutro znów poniedziałek. zawalam terminy bo przecież to niemożliwe, że to koniec marca (lutego itd)...

Janko i Marcysia brali udział w biblijnym konkursie plastycznym. Jakież moje zdziwienie było kiedy dostałam od Pani Dyrektor ze szkoły informacje, że Janko zdobył II miejsce :)
Pojechaliśmy wczoraj na uroczyste wręczenie nagród. Janko cieszył się jak gwizdek. Frajda na cały dzień. Taki intensywny dzień był wczoraj, że z tego wszystkiego zapomniałam, że do wczoraj należało wysyłać odpowiedzi na konkurs matematyczny. No i klapa. Matka Polka zawaliła sprawę.

Ciepło się robi. Spędzamy więcej czasu na dworzu. Niestety mimo, że dzieci nam przybywa i powinnam się uodpornić nie jestem jednak w stanie uodpornić się na niektóre matki a raczej opiekunki w piaskonicy, na placach zabaw. Teraz jeszcze nie jest tragicznie ale zaczną się wakacje i mój poziom adrenaliny wzrośnie. Powiem krótko - wkurzają mnie niektóre mamusie, babcie i opiekunki. Oj wkurzają aż wióry lecą.
Stresowałam się lekko wychodząc na plac zabaw z czwórką - jak to będzie wyglądać w praniu kiedy w piaskownicy znajdą się wszyscy. To znaczy Staś, Antek i Starszaki. Znajać bojowy charakter Antka i Stasia obawiałam się o inne dzieci. Ale okazuje się, że nie jest tak źle. Nasze dzieci trzymają się razem. Trzymają sztamę. Antek jest zafascynowany swoim światem. Drzewami, piaskiem, trawą - co raz po raz sprawdza organoleptycznie. Siedzę sobie na ławeczce zatem i prowadzę obserwacje a dzieci bawią się. Oj dawno tak nie miałam. Ale nie łudzę się. Nie potrwa to wiecznie.
Starszaki czasem sami wychodzą na dwór. Dostają komórkę z włączonym alarmem kiedy czas im się kończy. Muszę powiedzieć, że są niezwykle zdyscyplinowani. Na pewno na razie...

Ogólnie jest wesoło z naszą Czwórką. bardzo wesoło. Antoni zdobywa sprawność alpinisty i wchodzi, wspina się wszędzie. Nie ma chwili wytchnienia. Zabawki praktycznie nie istnieją. Istnieje stół, krzesło, parapet, kable, naczynia, łyżki, garnki no i ... jedzenie.
Antoni zatem jest naprawdę odmieńcem. Choć ... myślę, że wiele zapomniałam bo moja pamięć krótka - jak czytam notki o Małym Jasiu czy Stasiu to wypisz wymaluj nasz Antoś. I dlatego cieszę się, że pisze bloga. Nic nam nie umknie. A na stare lata mam lekturę, wyciskacz łez - zapewnioną.

wtorek, 25 marca 2014

Warsztat matematyczny - wersja minimum.

U nas następny Warsztat z serii Dziecko na Warsztat. Niestety zaszły u nas zmiany - wielkie z jednej strony .... i mamy tak zwany poślizg i nasz warsztat będzie minimalistyczny... bardzo - za co Was przepraszam ale z radością zapraszam na inne warsztatowe blogi mam, gdzie moc pomysłów i inspiracji.
Zmiany u nas takie - między innymi - w I dzień wiosny zostawiłam MÓJ KOCHANY APARAT FOTOGRAFICZNY na placu zabaw. Oczywiście po godzinie już go tam nie było :(
No jak dla mnie załamka totalna. Ale ukazało mi to też mój materializm i przywiązanie do rzeczyw materialnych. No cóż... wizja na kupno następnego aparatu znikoma ... a widocznie komuś on jest bardziej potrzebny niż nam. Płacze rzewnymi łzami bo to był MÓJ kochany aparat. Ale ... trzeba pierś do przodu i żyć dalej.
Z racji tego warsztat mamy opóźniony ale i też dodatkowe sprawy spadły nam na głowę jak grom z jasnego nieba. Pierwszy raz chyba w naszym małżeństwie jesteśmy TAK zaskoczeni. Na razie szok oswajamy i zbieramy szczęki z podłogi.

Warsztat matematyczny.... Matematyka królowa nauk. W sumie jak zastanawiałam się JAK mam przeprowadzić TE warsztaty i co pokazać - to oakzywało się, że mamtematyka jest wszędzie. W kuchni, w łazience, w portfelu, na zegarze, przy wieszaniu prania... wszędzie. Z pomocą przyszedł nam konkurs matematyczny - MATEMATYCZNE PRETEKSTY

Zachęcam wszystkich do udziału w tym konkursie - i dzieci szkolne i dzieci z Edukacji Domowej. Jak dla mnie rewelacyjny sposób na oswojenie z matematyką. Sami bierzemy udział choć dla zerówkowicza i pierwszoklasistki pytania są dość trudne....


TUTAJ  znajdziecie zadania do tego konkursu - matematyka, któa zagląda do naszego domu. Co prawda jest już za późno aby wziąć czynny udział w konkursie ale warto choć zerknąć. Może coś Wam się uda rozwiązać?


A co jeszcze u nas? Marcysia szkoli się w liczeniu i odnaleźliśmy super grę, która pomaga . SUDOKU :)


Są też wersje elektroniczne co dzieciom też pasuje:) Najważniejsze aby nauczyć myślenia i ćwiczyć pamięciowe liczenie...

A oto jak bawimy się matematycznie - jakość zdjęć daje wiele do życzenia :(







A tu inne mamy z cikawymi pomysłami na twórcze - matematyczne myślenie u dzieci.






czwartek, 20 marca 2014

Mało takich chwil

Siedzę, zajadam się i cisza w domu.
Antek już śpi ale pewnie się obudzi bo wieczorami to mamy maratony cycowe.
Dzieci starszych nie ma bo ze spacery ich zhaczyła Babcia B i poszli do Taty czyli do mojego M, który zawitał u Teściów. Zawitał to rzeczywiście dobre okreslenie. Na nic nie mamy czasu. Na nic... leżą kontakty z naszymi chrześniakami, znajomymi... hm... no może to nie tak jest. Bo jak się chce to się czas zawsze znajdzie. Ech...
Więc siedzę, chłonę co jest do jedzenia i chłonę ciszę. Zaraz wpadnie banda i będą
- piszczeć
- krzyczeć
- kłócić się
- płakać

lub wszystko naraz... Antek bez szans aby spał snem spokojnego.

U mnie dalej zapatrzenie w Wielki Post. Jakoś wszystko chcę przeżyć mocniej. I to mnie wyciszyło. Ojciec Szustak ... no rewelka. Zadne emocje tylko słowo słowo słowo.... kurcze - odkryc ze nie swoja moca, nie czuc nie egzaltowac sie i nie bujac w oblokach ale sluchac Słowa i tego co On mowi... trwać i słuchac - nic wiecej. Jak dla mnmie - miód. Zadne pitu pitu.... tylko prosto w oczy prawde o sobie. No ... mniód...

Siedziałam dzisiaj na ławeczce w parku... chłopaki cudownie bawili sie i to zgodnie (?) a ja ... siedze i mysle nad zyciem.... no cud. Na cholere sie klocic kiedy taki skarb jest ... no miod malina. Jako matka wielodzietna emanowałam spokojem i chyba olewactwem. Bo nie ruszało mnie kiedy Antek fascynat zjadał piasek - tu zgorszyłam Tate J... - jak widac bylo jedynaczki, Ale Tato fajny był i super gadal z dziewczynka. Zazdrosc mnie wziela malutka.

Rece w kieszeniach i ten błogi spokoj - no czyz mozna wiecej? Antoni co chwila patrzył w góre na ptaszki, chmurki, drzewka i wybuchał smiechem.
O...  i rewelacja Jasia
Biegna chłopaki - Jas i Stas
Bez czapek
Jas obciet na jezyka
Stas - wlos bujny i zapuszczony - oczywiscie dzieki powiewom wiatru wlos szalał na głowie Stacha
Janko... - Stas ale masz włosy!!! Jak prawdziwy m e n sz czy z n a 

kurtyna.....


środa, 19 marca 2014

Wieje

Wieje potężnie i wniosek taki, że idę spać do dzieci zaraz. Nie będę się męczyć. M pewnei będzie zadowolony bo NIKT mu nie przyjdzie w nocy i nie wywali go do dziecięcego... to takie nasze nocne maratony.
Wywaliłam na podłogę moją ulubioną babkę kawową. Na podłodze masakra. M doradza jak to M - bo to trzeba wyjmować dwoma rękoma. La la la... już nie powiem CZYJA to wina była i co robił M kiedy wyjmowałam ciasto. Bo to nie etyczne - ale wina spadła na M. Choć jak to prawdziwy Mężczyzna - nie przyjmuje tego do wiadomości.
U nas oczekiwanie... takie ogólne, szczególne bo Wielki Post i ... takie tam. Jak zwykle można by rzec.
Marcysia przeżywa sytuację polityczną. Już mi brak argumentów aby ją przekonać, że zamartwianie nic nie da. Ona swoje. Mamusi córeczka po prostu i tyle. Swoją drogą czy dzieci tak mają????
Nie mam pomysłu na wakacje. Co tam pomysłu... nie mam kasy, nie mamy bazy. Nie mamy żadnego dobrego widoku co niby mamy w wakacje robić.
Wieje dalej - mi serce skacze do gardła.
Upiornie jest... ble... i tyle.
Nie mam czasu pisać notek. Dorywam net w telefonie bo to łatwiej. Ale pisać tam notatek nie mam ochoty... za trudno. Za długo i ble...
M na dodatek nie ma - przygotowanie.
Ogólnie byle jak... wieje piszczy i dmucha.
Nie mam czasu pisać ale też i nie mam jakoś weny. Wszystko przychodzi z trudem.

wtorek, 18 marca 2014

Odkrycie...

Zaczął się Wielki Post... oczekiwanie na Paschę ze zdwojoną siłą. Inny czas niż zwykle. Bardziej docenianiany - być możę tą spowodowodowane jest to sytuacją za wschodnią granicą. Nie wiem... doceniem bardziej TEN czas. Nie chcę go zmarnować.
Słucham MOJEGO nowego odkrycia ... Pierwszy raz słyszałam tego kaznodzieję u nas na Bożym Ciele. Pierwszy raz i naprawdę zszokował mnie, dotarł i polubiłam całym sercem ostre słowa ale przepełnione wielką modlitwą, znjaomością Pisma i TYM CZYMŚ...
Słucham więc od kilku dni rekolekcji ze strony Ojca Szustaka - LANGUSTA NA PALMIE
Jak dla mnie - perełka. Słucham, szokuje się i odkrywam. Odkrywam JAK naprawdę mam małą wiarę albo nie mam jej wcale. Odkrywam jak niewiele mogę SAMA. Że nie mogę się spiąć, sprężyć i tak bardzo chcieć a wtedy wszystko się uda. Guzik prawda. Sama nic z siebie nie mogę. I im szybciej to pomnę tym szybciej doświadczę Jego Miłości na którą pozwolę...
CUDOWNE... zapraszam. Nie pożałujecie.

poniedziałek, 10 marca 2014

WIOSNA ... czyli wietrzymy szafy

Pisałam już, że z małą pomoca M (to znaczy szukał kabelka a to dało mi kop aby ruszyć cztery moje Litery) sprzątnęłam witrynkę, która już płakała z rozpaczy - tak była zagracona.
Teraz kop dostałam bo okazało się, że nie ma butów dla dzieci. Hm... Może inaczej - nie mam zielonego pojecia co MAM w szafie - co jest dobre dla M, co jest dobre dla J a co dla S ... no i dla A bo młody przekonał się do noszenia butów. A już myślałam, że będziemy na niego wołać bosy Antek.
Tak więc dostałam kopa, wyciągnęłam z przepastnej szafy dziesiątki butów. I ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że:
- moja sytuacja butowa jest bardzo dobra
- sytuacja Małżonka wygląda tragicznie
- sytuacja dzieci ... M - fatal, J - fatal, S i A - bardzo dobra.

Czeka mnie po południu jeszcze zlustrowanie kurtek.

Obecnie karmię S, piję kawę i jem niesamowicie dobrą babkę kawową z przepisu z tej strony. Nie jadłam w życiu tak dobrej babki. Czad... polecam wszystkimi możliwymi rękoma i nogami.

Za oknem wiosna. WIOSNA. Krokusy, przebiśniegi, pierwsze pączki, listki ... szał. I ten ciepły powiew powietrza. Zachwycam się każdym oddechem. To cud naprawdę. I tylko aby pokój był ....
Wczoraj zaś niestety wredna niedziela. Ja chyba byłam wredna a niedziela ok - ale chodziłam podminowana cały dzień. Obrywało się każdemu po uszach, M też oberwał. Tak jakoś.
Mamy poza tym okropnego wirusa. Oczno - gorączkowego. Każde z dzieci przechodzi. Gorączka... katar i Marcysia buja się z zapaleniem spojówek od tygodnia.
Nocki nie są złe ale musze kilka razy wstawać aby dać im przecigorączkowe. Tak więc... tak sobie.

No i mam nowy gadżet. Nową komórkę a raczje smartfona - tak więc nie jestem uziemiona z laptopem. Fajna sprawa ale... widze, że wsiąkam :)
No a dziś jeszcze nie widzi mojej karty sim więc... muszę wybrac się do salonu i zagadać o co chodzi :(

Ale ogólnie... ok - ale weny twórczej do pisania dalej brak.

sobota, 8 marca 2014

Dzień jak każdy inny z nutą kwiatową

Zostałam zasypana kwiatami. Dosłownie. Dzisiaj z Eucharystii też przynieśliśmy całe naręcze.
TAkie zwykły dzień z dedyakacją dla kobiet. W naszym domu zdecydowanie więcej jednak mężczyzn.
A ja jestem dumna dzisiaj i zadowolona na maksa bo dzień spędziłam pracowicie i owocnie. WIDAĆ a to jest mój sukces. Sprzątnęłam w końcu
- w pokoju dziecięcym
- w witrynce

Pozostały mi tylko dokumenty. Ufff... Normalnie czuję się jak po obejrzeniu tych dotycznych odcinków Perfekcyjnej Pani domu. Mieliśmy jeszcze trochę ciasta, więc sobota zakończona była miłym akcentem z białym obrusem i kwiatami na stole. Miło.

Marcyśka chora...
Niby oczko, zapalenie spojówek. Ale do tego gorączka. Podobne objawy jak u Jasia. Wirusówka jakaś? Ryczy mi w domu bo do szkoły chce chodzić.
Robiłyśmy dzisiaj lekcje i młoda jest zdolna, bystra ale taka roztrzepana, że mi głowa odpada. Poza tym musimy chyba liczenie poćwiczyć bo przez to jej roztrzepanie robi tak głupie błędy.
Zakupiliśmy zestaw PUS. Pisałam o tym w ramach Dziecko na Warsztat. rewelacyjna sprawa. Trzeba zatem więcej pracować. Choć warunki mamy dość... trudne.

poniedziałek, 3 marca 2014

Niepokój...

Niestety wlewa się w moje serce. Trudno teraz zaufać i być pewnym Jutra kiedy na wschodzie takie historie :(
Staramy się nie oglądac przy dzieciach wiadomości ale dzieci coś przemycą... Pani katechetka tez dodała swoje trzy grosze. Coś powie babcia...
Chłopcy nie kojarzą. Marcysia niestety już tak. Popłakuje i boi się... Pamiętam analogiczną sytuację z 1981 roku kiedy to ja miałam 7 lat i bałam się tego co się u nas wydarzyło. Bałam się bo tez MY mieliśmy trudna sytuację. I wiedzieliśmy więcej niż zwykli ludzie... A moi rodzice niestety nie kryli się ze swoimi niepokojami.
Tak więc chodzę zalękniona, czytam, słucham kiedy mogę i nic mi nie pozostaje jak tylko modlitwa. I jedynie myśl o dzieciach "gdyby coś" jest bolesna...
Pamiętam taki tekst z Pisma - "błogosławione niepłodne łono..." i co dziwne już tyle lat temu kiedy to słyszałam to ROZUMIAŁAM.
Miłość Matki jest wielka. Tak jak jej ból. Jak też niepokój...
Chodzę więc i uciekam się do Niego...
Smutne...

Zdolny Stach


autko



pociag tata - kołeczka - Stas


po prawej kolorowanka Stasia, po lewej - Janka



tak ttrzyma kredke :)


samolot

sobota, 1 marca 2014

Taka zwykła sobota :)

4.00 - przychodzi do łóżka Najstarsza
5.00 - przychodzi do łóżka Średni
6.00 - przychodzi do łóżka Prawie Najmłodszy
6.15 - idziemy z M na kawę do pokoju dzieci - cisza.... błoga cisza
6.30 - Budzi się Najmłodszy
7.00 - Budzi się Najstarsza
7.15 - Budzi sie Sredni
7.30 - Budzi sie Prawie Namłodszy
8.00 - M idzie do pracy....

ciszy brak - za to śpiew dzieci, tupot nóżek i śmiechy
- mamo...
- pić
- jeść
- siku...
- eeee iiii i pa pa....

A ja śniadanie, pranie, zakupy... i sto tysięcy innych prac - zwykłych i mniej zwykłych. Trochę szycia, trochę pieczenia, sprzątania.
Obiad i kupowanie kwiatów na Eucharystię. Potem prasowanie rzeczy - trochę luzu po 14 bo Babcia chyba Trójkę zabierze na spacer.
Zapach ciasta pieczonego na niedzielę. Szybki obiad a raczej kolacja bo M wraca. Ubieramy się na Eucharystię i idziemy świętować już niedzielę
21.00 wracamy... dzieci mycie i spać. Bajki, rozmowy i tulenie.
A my zmęczeni zasypiamy :) albo jeszcze długo w noc rozmawiamy przy winku, herbacie

I oto jeden dzień, który mija szybko - zbyt szybko ...

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....