środa, 27 marca 2013

To jest Pascha Naszego Zbawienia ...




Czemu szukacie żywego wśród umarłych?
Nie ma Go tu... Zmartwychwstał!!!

Życzę Wam przyjścia Pana Zmartwychstwałego. Niech przejdzie przez Wasze życie (moje!!) i je przemieni - z marwtego w żywe i owocne. Niech to, co trudne i chore uleczy a to, co ciężkie i bolesne - uczyni lekkim i słodkim...
Niech Pascha Zbawienia dotknie naszych serc i je odmieni...

- Agnieszka z M. i dziećmi - Marcelinką, Jankiem, Stasiem i Antosiem....

wtorek, 26 marca 2013

Wielki Tydzień

Zaczęlismy prawie, że od poniedziałku chorobami ... Antek kataruje co mnie bardzo martwi bo jak go takiego zanurzyć w babtysterium? :D
MArcelinka za to nie poszła do szkoły bo bolał ja brzuszek i chciała wymiotować. Teraz szaleje i tylko mnie denerwuje więc pewnie wszystko minęło.
Antek miał dzisiaj usg bioderek i okazuje się, że bioderka ma super - wykształcone jak 4 miesięczne niemowlę. No proszę :)
A tak w ogóle to chyba wenę twórcza gubię i nawet nie chce mi się pisać. Przed Paschą wszystkie strachy wychodzą. Kłótnie, szemrania i moje nerwy :( Kurcze... aby Zmartwychwstać trzeba umrzeć - no niestety.
Z perełek, które lśnią.. Odnalazłam na komórce 5 minutowy fragment śpiewu małej Marcysi - 1,5 rocznej :))) Niesamowite. Kiedy te dzieci rosną? I dlaczego???? Ja chcę aby były wiecznie małe :)

piątek, 22 marca 2013

Wielki dzień... codzienności czar

To bardzo ważne doświadczenie :) Marcysia razem z Jankiem dziś poraz pierwszy samodzielnie poszli do sklepu i kupili 2 kg ziemniaków :)))
Co prawda na karteczce było napisane co i jak a pani Kasia ze sklepu zaprzyjażniona a sklep 50 metrów od domu a rodzice w oknie na straży :) ale... pierwsze koty za płoty. A duma Janka i Marcelinki :D z przyneisonych ziemniaków aż tryskała na zewnątrz :D
Wielki dzień...
A mi refleksja się nasunęła, że czas tak szybko płynie. Jeszcze nie tak dawno leżałam z Marcysią na łóżku w naszej sypialni - ona malutka, piszcząca a ja sfrustrowana bo mi nie chciała usypiac przy piersi... Dzwoniłam wtedy do znajomej położnej, która radziła to i tamto a na koniec stwierdziła - Aguś wszystko minie. Wszystko minie - szybciej niż myślisz. Ta chwila wydaje mi się zaledwie wczorajsza a tu dziewczę mi po ziemniaki biega, jeszcze chwila a będzie biegła na maturę albo w białej sukience w kościele przyrzekała komuś miłość...

Ech... coś mi sie ckliwie robi.
Badania porobione. U Jasia oby TYLKO niedoczynność tarczycy. Staś tłuszczaki... no więc niby ok. A ja ciągle reflektuję się nad tym, że drżę o to ich życie.

Ogólnie mam mega zmęczenie. MEGA bo wieczorem na filmie zasypiam. Listów nie mam sił pisać. Nic - :( kompletnie.

wtorek, 19 marca 2013

Rekolekcyjnie ...


To, że sam Pan Bóg nam przygotował rekolekcje z życia (Staś i Jaś ... ) to swoją drogą. Jak zwykle przed Paschą umieranie razem z Chrystusem ...
Ale sama znalazłam rekolekcje naszego znajomego. Nie wiem czemu jak już raz ks. usłyszałam i jego słowo - trudno mi było potem słuchać innych przeintelektualizowanych. Ale pewnie dlatego, że już sama w tych pieluchach, kupach i życiu codziennym ugrzęzłam, że niewiele już inetelktualizmu do mnie dociera. Beton ... więc beton rozwalany jest przez takich oto Gorących nie letnich





poniedziałek, 18 marca 2013

Pascha coraz bliżej

a nam jak to przed Paschą bywa - coraz bardziej pod górkę.
Nawet nie chce mi się pisać. Ale usg Jasia nie wyszło najlepiej. Nie czytam już dalej w necie bo im dalej tym gorzej. Nawet nie chcę myśleć ... o tym co może być. Maciejko jak ja Cię teraz dobrze rozuemiem..
Umieram razem z Chrystusem przed tą Paschą. Jutro idę ze Stasiem do doktora. Dziś byliśmy ale się nie dostaliśmy.
Te doświadczenia coś mi pokazują. Może Bóg chce nas na nowo z M. zjednoczyć? Odnowić to co uśpione?
Być może... na razie jest mi źle i niedobrze. Patrze na Jasinka i nie chce mi się nawet myśleć co może być... A on nieświadomy niczego rozrabia na całego...

niedziela, 17 marca 2013

2 miesiące :)

Czas upływa niespotykanie szybko. Wierzyć mi się nie chce, że Nasz Antoś ma już 2 miesiące.
Antosiek ma się dobrze. Od czasu do czasu brzuszek daje os obie znać ale zdecydowanie nie są to kolki. Znacznie polepszyło się jak ja sama zaczęłam brać probiotyki. I powiem szczerze, że nawet teraz diety specjalnie nie pilnuję. Chyba rzeczywiście spełnia się teoria, że problemem sa jelita matki, które jeśli są w stanie kiepskim przepuszczają szkodliwe substancje.
Antoś niestety nie może wyjść z ZUM :( mamy teraz drugi lek. Może pomoże?
W przyszłym tygodniu czeka nas szczepienie i Antośka i Staśka. O ile Staśka będziemy mogli zaszczepić. Znów ma katar i te dziwne coś na siusiaku. Jeśli więc jednak zaszczepimy - konec tygodnia może być uroczy pod wzgledem chorobowym. Chyba, że chłopcy przejdą to bezobjawowo.

Wracając do Antośka...
Niby głuży... już od dawna. I niby jest to nieświadome - ja jednak jestem przekonana, że Antoś jest wybitny i gaworzy :) Jest to urocze bo... zaczepia wszystkich ale... Mama to Miłość Największa :) Gaworzy do mnie i śle usmiechy jak szalony :)
Ładnie podnosi główkę na przeramionach ale trzeba być wybitnie przy nim bo od jakiegoś czasu jak zmęczy się podwija rękę i... obaraca się na boczek :)
Na pleckach też nie ma co samego go zostawiać bo wymachy kończyn powodują niezamierzone przemieszcanie się Antośka w różne strony. Oj ruchliwe dziecię ...
W spaniu nastąpiła lekka poprawa. To znaczy nocki są nieco lepsze. W dzień... dziecię śpi w bujanym foteliku. No chyba, że super zaśnie na dworzu lub w foteliku to zostaje przeniesiony do łóżeczka.
Antosiek uwielbia daelj rączki, noszenie, chustowanie i dopieszczanie :)

sobota, 16 marca 2013

Dwa tygodnie...

do Paschy - do Wielkiej Nocy...
A ja ? w proszku.
Ciągle mamy lekarzy. Teraz ze Stasiem wielka niewiadoma - mam nadzieję, że jednak nic poważnego ... bo już mi się włącza chory film o utracie dzieci :( W przyszłym tygodniu pokaże doktorowi te zmiany u Stasia... może nie jest to nic poważnego :(?
Antek ma znów bakterie w moczu. Więcej niż przed leczeniem. Więc dostał znów antybiotyk.
Jasio ma zaostrzone zmiany na skórze :( plus jakieś uczulenie. Naprawdę nie wiem CO mam mu doawać aby się tak skóra normalnie zachowywała.
W przyszłym tygodniu usg brzuszka Jasia i badania... też mam nadzieję, że NIC poważnego nie znajdziemy.
Marzec lekarski... ech...

No i do Chrztu i Paschy trzeba się przygotować. W końcu to pierwszy raz będziemy tak chrzcić...
Już nie powiem, że i fizycznie. Okna, sprżatanie, obiad świateczny... ech... Tylko dwa tygodnie zostało.
Ma ktoś pomysł co z obiadem? Aby było sporo, mało roboty i nie tak drogo?

środa, 13 marca 2013

Jest...

Nowy Papież... Argentyńczyk. Nie wyśniło mi się choć sen był naprawdę dziwny... Śnił mi się Papież z Indii, który miał... 54 lata. Na drugi dzień przeglądam listę kradynałów... i ostatnią pozycję zajmuje - kardynał z Indii - rocznik 1959 !!!
Naprawdę nie pamietam poprzedniego konklawe. Może dlatego, że zaprzatnięci byliśmy przygotowaniem do naszego ślubu? pracą? sami sobą???
Teraz... niecierpliwie czekałam na dym właśnie teraz - wieczorem. Jakbym coś czuła. Słuchałam jednym uchem komentarzy dziennikarzy, które mnie wręcz denerwowały. Denerwował mnie M. bo przełączał na inny kanał. W końcu oboje zobaczyliśmy - jest... dym.
- Czarny - mówię z żalem...
- NIE! Biały!!! zobacz biały!!! - krzyknął Michał - Ten który się nie emocjonował.

Długo czekaliśmy na wyjście ale jak nastąpiło - przeszły mnie dreszcze... Mówię do M. - Kurka starzeję się bo płaczę... M. też. Franciszek... Nasz Antoś ma Francieszek na drugie...
"Franciszku - idź i odbuduj mój Kościół..." Dla nas szok! :)

sobota, 9 marca 2013

DZIEN SZÓSTY - CYTAT

Taki oto cytat wisi nad naszym łóżkiem. Dostaliśmy GO od znajomego księdza...

Jak daleko mi do takiej MIŁOŚCI....


piątek, 8 marca 2013

Konklawe...

dziwne .... dziś mi się śniło. A o 19.00 podjęcie decyzji....

DZIEN PIĄTY - RUTYNA

Rutyna kojarzy mi się z czymś upierdliwym, powtarzającym się i... nie lubianym. W związku z moim zawodem... łóżek w życiu pościeliłam chyba z dwa miliardy więc w domu jest to zajęcia przeze mnie znienawidzone :))))

Dzień CZWARTY - KOLEKCJA

:)) Rarytasik :)))) Moje a w zasadzie dziadkowe z roku 1898 :)))







środa, 6 marca 2013

Dzień Trzeci - MIĘKKI

Banalne ale... jakoś tak :))))


Dzień drugi - NIEBIESKI

No nie mogłam się oprzeć :))))) co prawda kilka dni temu robione ale cały czas mi TO chodzi po głowie...




Nocki...

od urodzenia Antka były albo tragiczne albo beznadziejne. Powoli jednak zaczynają się normalizować. Co prawda po nakarmieniu Antosia zasypiam i budzę do nastepnego karmienia czego efektem jest... że śpimy razem. Ale jakiegoś hardcory nie ma. Dwa razy pielucha do zmiany... jest wiec ok. Gorzej Stas... zawsze przychodzil do nas gdy sie budzil (sporadycznie). Teraz budzi sie co noc i drze sie masakrycznie w pokoju... cos musi sie dziac... zycie nie lubi constans.
M. już pracuje. Ja podjęłam moją codzienną pracę z Czwórką w pełnym wymiarze. A za oknem ... wiosna :))))) jest dobrze.

wtorek, 5 marca 2013

Dzień pierwszy - ULUBIONA PORA DNIA



Trudno mi było zdecydować się na konkretną porę dnia....
poranek lubię bo tchnie świeżością i zawsze wszystko można zacząć od nowa...
ale też i wieczór bo daje wytchnienie...
Tak więc. Mamy dwie pory dnia na jednym sprzęcie. Co prawda światło pada więc wiadomo, że zdjęcie robione rankiem. Swoją drogą zegar stary - po dziadku. Nie chodzi ale wskazuje ZAWSZE dwa razy dziennie właściwą godzinę :))) No i jaki zakurzony... wiadomo - Matka Nie Wyrabia :)

poniedziałek, 4 marca 2013

Wyzwanie fotograficzne

Czyli Matka Polka nie ma co w domu robić :)
zajrzałam na bloga Maciejki i MAI i postanowiałam, że się tym razem pobawię w tzw. fotografowanie...



Wyzwanie trwa od dzisiaj do niedzieli włącznie :) Zatem do DZIEŁA... pomysłu brak mi... ale cóż - lubię wyzwania :)



niedziela, 3 marca 2013

Śmiesznotek..







Antek jak nie marudzi to jest całkiem spokojniutki. Skończył 6 tygodni w kroczylismy chyba w trudny czas - dodatkowo ma zakażenie układu moczowego i ciut nam ciężko ale tak jak na załączonych zdjęciach - pogodny fajny chłopiec. Wpatruje się we mnie jak w obrazek i jak tylk spojrze na niego - strzela usmiechami.
Oprócz zum (zakażenie układu moczowego) Antoś ma jednak nierolerancję mleka. Odstawiłam ale na efekty jednak trzeba trochę czekać. Wstawiłam probiotyk... no i czekamy. Wysypany na buzi jest okropnie, kupami strzela ale przynajmniej nie są one (kupy) już zielone. Myślę, że jelitka jednak mu zjechały moje dwa antybiotyki bo mądra matka nie pomyślała aby dziecku coś osłonowo dać jeśli sama bierze antybole...
Wróciliśmy z konwiwencji... zadowoleni. Fajnie...Michał też więc ja jestem jakaś pełna optymizmu. No i niedługo Pascha i Chrzest Antka :)))) Ale będzie się działo... oj będzie :D Zdjęcia zapewne z Chrztu niektórych Was zaskoczą :D

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....