piątek, 29 kwietnia 2016

NASZE dzieciaki :)

Byliśmy w niedzielę na Rajdzie pieszym (a raczej biegu) na orientację Harpuś.
Zimno było ale pogoda nam dopisywała. Nie padało choć sypnęło raz gradem.
Ogólnie dzieciaki zadowolone a i ja się rozchodziłam trochę.


karta startowa


Mały Peopol oczywiście szama


znalazłam!


Pomogę Tobie


Janko zdobywca


Idziemy sobie w podskokach


Jemy :))))

Nasz Pięciolatek :)))


Fajne mamy dzieci, nieprawdaż?
Dobrze, że nie kierowaliśmy się tylko zdrowym rozsądkiem bo wszystkich chłopców by niestety nie było 

wtorek, 26 kwietnia 2016

Jako Matka

Spełniam się...
I nie pisze tego aby się podbudować ale jako wniosek ostatnich dni.
Pracuję zawodowo - w takim wymiarze jaki mi na razie pozwala czas ale pracuję. Więc jestem matką pracującą.
I widzę, że mimo, że moja praca zajmuje mi naprawdę niewiele czasu - nie jest to całkiem normalna sytuacja. Dzieci są coraz większe. Do szkoły starszaki jadą same (na przykład dzisiaj) i wracają też same (jutro). Nie jest t codziennie bo różnie kończą. 
Ale są zajęcie dodatkowe, muzyczna szkoła, spacery, obiady, prasowanie, układanie, pranie,sprzątanie, zakupy, różne inne nieprzewidziane rzeczy - na przykład wyszycie numeru startowego na Zawody. 
I widzę, że to jest mój PIORYTET. Nie, no fajnie jest kiedy mogę wyskoczyć z walizeczką i zrobić zastrzyk, podłączyć kroplówkę ale naprawdę bycie mamą niż mamą pracującą zawodowo bardziej mnie kręci. 
I dlatego, BARDZO się cieszę - BARDZO - że mamy teraz możliwość dostać wypłatę za to siedzenie i nic nie robienie w domu. BARDZO... bo dla nas jest to dodatkowa pensja, której przez 10 lat nie miałam a inne mamy przez całe swoje życie. 
Mój wybór był taki i nie narzekam ale naprawdę CIESZY mnie fakt, takiej formy pomocy.


A co z firmą. Rozkręca się, choć nadal chyba dokładam patrząc na księgowość ale jest dobrze. W czerwcu mam nadzieję na kurs opieki paliatywnej i potem pomyślę o domowym hospicjum. O ile będą mnie chcieli. Ale gdyby nie ta możliwość otwarcia działalności nie wiem, czy miałabym odwagę na coś więcej. To był dobry czas i odpowiedni moment.

Tak więc mama pracująca pije kawę, pisze notkę i pomyśli za chwilę nad logistyką dnia dzisiejszego :)

A za oknem wiosna :)

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Pascha jest bliżej niż myślimy



Takie czasem oczywiste nam się wydaje... życie, małżeństwo, ciąża, żyli długo i szczęśliwie...

Ale czasem Bóg przychodzi wcześniej, z dnia na dzień, niespodziewanie...

Dostałam kilka dni temu krótki sms - prośba o modlitwę. Okazało się, że to siostra ze wspólnoty z Torunia. Akurat inna znajoma była na pielgrzymce do Loreto i po nitce do kłębka...
Basia... młoda dziewczyna, żona i mama. Urodziła dziewiąte dziecko i umarła. Odeszła do Pana.

Po ludzku można tylko narzekać, mieć bunt na tą sytuację, złość lub gadać głupoty jakich też w ostatnim czasie byłam świadkiem.
Ale jedno jest pewne. Bóg już ją przeprowadził. I nie wiem JAKI jest tego sens, że osierociła dzieci ale ufam, że ten plan Bogu się nie wymknął spod kontroli...

My tu zostaliśmy aby być z tymi ludźmi, którzy cierpią, tęsknią i pomagać. A nie debatować jaki to Pan Bóg straszny i potworny czy też (co gorsze jeszcze) że ktoś jest na tyle nieodpowiedzialny, że powołuje na świat kolejne dziecko...


To jest Łucja... Potrzeba dużo modlitwy dla niej, rodzeństwa i Taty...





A to rekolekcje ks. Nikosa, które naprawdę w obliczu TEJ sytuacji warto posłuchać... To część pierwsza ale zachęcam do posłuchania reszty.



niedziela, 17 kwietnia 2016

500 i jeszcze więcej

Weszło już w życie ale na oczy nie widziałam tych pieniędzy a już na długo przed wypłatą dotykają mnie takie kwiatki
Dziś w przychodni sympatyczna staruszka wyliczała ile to nie dostanę )koniecznie chciała wiedzieć ile mamy dzieci)
A na słynnym naszym FB nasz znajomy atakuje mnie i zastanawia się ku refleksji KTO za to wszystko zapłaci.
Niedawno dostałam taką informację - na priv, że patologia narobiła sobie dzieci i teraz za nic dostanie kasę. Niby nie do mnie tekst ale samo słownictwo było oburzające. Oburzające nawet podwójnie bo osoba, która tak "celnie" rozpoznała problem blisko z Kościołem jest aczkolwiek nie pytam jej dlaczego ma jedno dziecko... co mnie interesuje.

Jakoś kilka lat temu nie pytał się nikt JAK sobie radzę.
Kiedy rok temu koniecznie chciałam M wysłać na lekcję pianina to szukałam JAK zdobyć pieniądze.
Też nikt się nie pytał czy damy radę...
teraz wszyscy są dobrymi patriotami bo przez nas państwo upadnie a w gruncie rzeczy to nic nie jest warte takie dawanie byle komu

Zgadzam się, że nie rozwiąże to problemu. Zgadzam się...
Ale jest to jakiś krok.
Zastanawia mnie DLACZEGO w państwach europejskich socjal na dzieci, rodzinne jest dużo wyższe a jakoś sąsiedzi nie liczą dochodów rodziny...
A państwa nie umierają masowo z powodu chojności...

padam na twarz...
żegnam i wybaczcie

wtorek, 12 kwietnia 2016

Odwyk

Kiedyś moje życie wyglądało tak, że rano wstawałam (budziłam się), robiłam śniadanie M i kawę i sama siadałam do pisania notki na blogu a M szedł do pracy - a dzieci nadal spały.
Potem się zmieniło... odkryłam jedno forum, które mnie zjadło i pochłonęło.
Budziłam się i już włączałam komórkę co tam słychać na forum, zasypiałam to samo robiąc...

A teraz?
NA odwyku jest dobrze.
Mam czas...
To przede wszystkim.
Siadam do kompa albo i nie ale jak siadam to nie czytam ciągle tego samego w poszukiwaniu nowych postów ale siadam i piszę, robię księgowość, szukam w sklepach...
A rano budzę się, robię śniadanie, kawę i gadam z M bo ma jeszcze chwilę czasu.

Dziś na przykład wstałam, zrobiłam śniadanie i wysłałam starszaki do szkoły a sama sprzątnęłam, wstawiałam pralkę, zmywarkę, sprzątnęłam łóżka i zdziwiłam się bo była 8.00 a nie 11.00 jak ostatnio.

Czyli - wniosek jeden.
Forum - wywalam.
Praca (firma) powoduje, że muszę logistycznie się sprężyć i widzę, że faktycznie mam więcej czasu niż mniej.

I co jest ewidentne - nie tracę nerwów :)))

Cud odwyku :)

A dzisiaj mam ochotę na tartę ze szpinakiem, wieczorem zaś poczytam z zestawu lektur nabytych to znaczy książki ks. Kaczkowskiego.

I jak tu nie cieszyć się?

środa, 6 kwietnia 2016

Zmiana

Takiego obrotu sprawy nie przewidziałam.

Wczoraj 21 stopni ciepła a dzisiaj?
Wichura, deszcz i spadek temperatury.
Ech... dobrze, że wczoraj wieczorem wybraliśmy się nad morze na spacer.
Co prawda Antonio wlazł po kostki do wody - no ale kto mu zabroni, przecież nie Matka.
Ale było pięknie.
Lubię te nasze morze kiedy nie ma tych okropnych turystów, mega zapchanych plaż, butelek zakopanych na wszelki wypadek z czymś mocniejszym... i ogólnego syfu.
Teraz jest ok.

Po spacerze musiałam niestety (stety) jechać podłączyć kroplówkę. Nawet powoli rozwija mi się mój mały biznes. Cieszę się. Przed wakacjami idę jeszcze na kurs Hospicyjny i może pod koniec roku uda mi się podjąć pracę w hospicjum domowym.

To jak na razie jedyna możliwość dogodnej pracy dla mnie - dogodnej czasowo.

Dzieci jeszcze śpią ale pewnie już niedługo zaczną siebie budzić, ja dopijam kawę i obmyślam strategię dzisiejszych działań.
Prasowanie i załatwić euthyrox bo przez święta niestety nie miałam jak i jestem bez tabletek :) ech...

wtorek, 5 kwietnia 2016

Gorące tematy


Ostatnio w mediach wiele się dzieje.

Śmierć księdza Jana Kaczkowskiego...
Światowe Dni Młodzieży...
List biskupów o ochronie życia...

Projekt ustawy o bezwględnej ochronie życia...


I w sumie tak jak nie zawieram stanowczo głosu to teraz sama nie wiem co zrobić :(
Dziwi mnie język naszych posłów - w sumie nawet może nie dziwi ale wiem, że TAKIM językiem nie dojdziemy do żadnego consensusu.
Każdy mówi co innego. Mówimy językiem nienawiści, bez konkretów, bez logicznego argumentowania...
Mam wrażenie, że ludzie, który wypowiadają się na tak ważne tematy, nie ukończyli żadnych studiów, że prowadzenie dialogu, właściwa argumentacja jest nam po prostu obca.

Wybitną wypowiedź ks. Jana między innymi w tak ważnych sprawach jak ochrona życia, przytaczam na początku postu. 
Ale też mam wrażenie, że jesteśmy swoistą wieżą Babel - mamy pomieszane języki. Mówimy ale nie jesteśmy rozumiani, słuchamy ale nie słyszymy.

Życie jest darem... najwyższą wartością i mamy je chronić
Do mnie przemawia argument filozoficzny - czyli że żadna jednostka ludzka nie musi udowadniać swojej godności, wartości, użyteczności... Ona jest sama w sobie godna i wartościowa i to wystarczy. Nikt nie ma prawa mówić, ty jesteś mniejszy, nie masz głosu twoje życie jest mniej ważne.



I tak sobie słucham tego, słucham głosu prawicy i lewicy, feministek i głosu Kościoła i bardzo rzadko słyszę głos który jest pozbawiony nienawiści - niestety, i niezdrowych emocji.
A że każde życie należy chronić od początku - od poczęcia do naturalnej śmierci to fakt bezsprzeczny...



WIOSNA WIOSNA WIOSNA :)

Dziś wolny dzień :) Dzieci mają wolne bo egzaminy szóstoklasistów :) Myślę sobie.. fajnie spędzimy dzień. W sumie nic nie muszę, mamy czas, fajnie... dużo zrobię.
Poszłam z dziećmi na spacer to znaczy na plac zabaw. I się zaczęło.. Antka nie ogarniam. No sorki ale mam już 43 i pędzić za szaleńcem na rowerku to ponad moje siły.
Na placu zabaw wszyscy się rozbiegają w cztery strony i naprawdę trudno mi patrzeć naraz w cztery strony... grozi wadą wzroku - poważną.
Potem każdy ma inny pomysł na zabawę a na sygnał idziemy do domu bo przecież nie mamy pomocy domowej, która poda obiad o odpowiedniej porze - jest ogólny ryk.
Starszaki pół biedy - zostaną sami na dworze ale maluchy jęczą.
Wracamy i tu dopiero zaczyna się szopka. Starszaki przychodzą w regularnych odstępach pół godzinnych - piciu, klucze do kantorka, hulajnoga, rower, nie chce hulajnogi, siku, kupa, piłka, nie chcę roweru, pączki, piciu..
No rzeczywiście ogromnie dużo zrobiłam :)

Wolę ich zabrać gdzieś na cały dzień i mam spokój. Ale minus taki, że obiadu nie będzie, pranie nie powieszone, nie odkurzone i w ogóle syf i malaria...
No ale coś za coś.

Jutro idą do szkoły, może więcej zrobię :)

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....