środa, 28 sierpnia 2013

Smutno mi...

No cholera smutno jak nic. Kończą się wakacje a było TAK fajnie... :)
Muszę koniecznie jakiś misz masz zdjęciowy zrobić bo naprawdę wakacje w obiektywie też się udały.
A nasz wakacyjno eksperosowy wyjazd? No cóż...
Piątek godzina wczesna, 4.30 - pobudka i wyjazd za 20 minut... i to był bardzo dobry pomysł bo nasze dzieci prawie w całości posnęły z końcem Obwodnicy... co dało nam 300 km jazdy w ciszy, spokoju, bez jędleń Antka i Stasia. Bo Starszaki były raczej bardzo na poziomie.
Dojechaliśmy do Częstochowy i tam zobaczylismy Co Należy i Potrzeba... Jasną Górę, park okoliczny, kościoły i muzeum... dojechaliśmy na nasze miejsce noclegu, ogarnęliśmy co potrzeba i niczym nie zrażeni zaczęliśmy obmyślać plan dnia następnego.
W sobotę dzieci wyspane były już o 8.00 więc po krótkim śniadanio - obiedzie pojechaliśmy na jurę - do zamków w Olsztynie, Mirowie, Bobolicach... Przeszliśmy tam małym szlakiem skalno górskim - z Mirowa do Bobolic.... a dzieciaki złapały bakcyla wspinaczko górkiego.Przy okazji zahaczyliśmy do Leśniowa - Matki Bożej Leśniowskiej - patronki rodzin, Górkę Przeprośną, gdzie dzieci zachwycały się krzemieniami :) (rodzice też)...
Na koniec zajechaliśmy do wspólnoty w Częstochowie i uczestniczyliśmy w Eucharystii.
W niedzielię znów mieliśmy pobudkę w nocy :) i pojechaliśmy do Wieliczki, gdzie cudem zdążyliśmy na mszę w Kaplicy św. Kingi.
Potem Tyniec i bardzo udana wycieczka do Ogrodu Doświadczeń :) gdzie spotkaliśmy się z Kasią Wybawczynią naszą bo Owa Kasia :) przybyła do nas z wyśmienitymi naleśnikami.
Na koniec lajcikowo zrobiliśmy spacer po Starym Mieście - niestety hejnału nie usłyszeliśmy i spacerkiem obeszlismy okolice Wawelu bo niestety robiło się już późno. Smok był. Ale jakoś rozczarował Dzieciaki. Bo nie ział ogniem i nie był wielki. A nora (jaskinia) jakaś taka niespecjalna i śmierdząca ...

To tak skrótowo (chyba, że o czymś zapomniałam) a "perełki" o ile nie zapomne to następnym razem...

środa, 21 sierpnia 2013

Rozpęd...

Jutrzejszejszej nocy lub piatkowym nadranem - jedziemy...
Dzisiaj pranko bo zapas gaci trzeba wziąć - mimo, że Stasiowi nie zdarzają się wpadki ale jednak... przezorny zawsze ubezpieczony :)
Bigos nastawiony, leczo ? hm hm...
Pakowanie rozpoczęte, zeszyt "podróży" z atrakacjami :), telefonami i adresami zapisany :))) I jedziemy...!!!
Szkoda tylko, że tak krótko. Będzie intensywnie.
Mi stawy tak jak nagle zaczęły boleć, nagle przestały. Martwi mnie to bo bolały dzień przed wielką ulewą - ??? - zmiana pogody?

Cieszmy się zatem, że nie bolą i na podróż mam nadzieję, że nie rozbolą.
Ale fajnie... no cieszę się jak dziecko :)

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Nożesz kurde...

Od kilku dni (tygodni) stawy mi tak nawalają, napierdzielają i co tam jeszcze, że zdecydowałam się zasrejstrować na ewentualne prześwietlenie, zabiegi dopóki nie jestem w ciąży :) No i dzwonię dzisiaj... godzina, dwie i łaskawie ktoś wreszcie odebrał - termin - 9.09 no naprawdę - zdążę się lepiej poczuć jak do terminu doczekam.
A boli masakrycznie, biodro, kolana, nadgarstki - wypada wszystko z rąk. Utrzymać Antka na rękach nie potrafię. Kurka wodna! Czterdziestka mnie dopadła czy jak?
No ale mogę sobie pokrzyczeć i ponarzekać. I tyle.
Druga rzecz - pracodawca M. stwierdził, że nie może M. jechac w piątek bo jego kolega nie wrócił!!! bo sobie przedłużył urlop. No żesz kurka - a my kwaterę opłaconą i dupa.
Muszę jeszcze plany zrobić co do wyjazdu. CO i GDZIE zobaczyć. Aby nie zapłacić dużo i trochę dzieciaki i siebie rozerwać :) Mamy poblem z Krakowem :D CO i JAK :))))

A dzisiaj? Leniwy dzień... tylko z wynikami Antka lecę na 14 ale całą brygadą bo Babcia nam na cmentarz się udała. Wyniki Antka oprócz żelaza i hemglobiny nie budzą zastrzeżeń :) ufff... witamina D niechcący nie podawana okazuje się, że nie wywołała strasznych supstoszeń bo .... Antek ma jej w górnej granicy - to znczy wapnia ma. A nie wiem jak z wit D :)

niedziela, 18 sierpnia 2013

Sezon rowerowy :)

hurrrraaaa - po dwoch latach wsiadlam znow na rower :)

Tak więc uczciliśmy 7 miesięcy Antka rowerowo :)

Było super a Antoni oprócz tego, że w foteliku szalał i próbował wstawać był... powiedzmy, że grzeczny. No i mamy plan. Dopóki nie zajdę w ciążę :) jeździmy na rowerkach wieczorami z dzieciakami. One były przeszczęśliwe :) Ja nawet też choć Staś :) śpiewa i wierci się okropnie na foteliku ale ... no czas z dziećmi i miny mijających nas przechodniów - BEZCENNE :)







to jest tzw "zamoczenie stóp" - aż boje sie pomyśleć jakbym powiedziała - idźcie się wykąpać - co by zrobili :)


Pełnia szczęścia :)


Dzieci w McDonaldzie zrobiły sobie :) shejki z ... lodów :)

To był bardzo dobry, udany i miły dzień. Lubię takie... Marcysia zakończyła dwutygodniową szkółkę pływania. Mamy teraz trzy dni wolnego a w czwartek wybieramy się na południe. Częstochowa, Kraków, zamki :), może Wieliczka... Fajny czas. Baaaardzo. Jutro zabieram się za bigosy, gulasze i leczo na drogę :)


czwartek, 15 sierpnia 2013

Różnorodność chwil

Takie jak ta...
kawa, szarlotka, śpiące dziecię Czwarte, dzieciaki na rowerach z Tatą, za oknem słońce, otwarty balkon, radio cicho śpiewające... spokój
Takie jak wczoraj...
Szybko szybko nie ma czasu - basen, pobranie krwi u Antka, dentysta z Jankiem, potrącony przy okazji słupek i zdarty lakier ze zderzaka, ulewa i zmoknięci do maksa, ulewania Antka, nieudana wizyta w Urzędzie bo brak jednego druczka aby dokonać rejestracji i na koniec Eucharystia....

Bywa tak... wszystko ze sobą się splata i wszystko ma sens choć czasem długo szukam go - tego sensu, celowości. Szukam i nie znajduję czasem
Tak jak z Teściem, Bratem... brak totalnego zrozumienia sytuacji - brak widzenia sensu choć pewnie tak jest, że Bóg przewidzi. Tylko co? Pytam się siebie i na to pytanie wczorajsza Ewangelia przychodzi mi z pomocą choć nie jestem tego pojąć do końca. Spotkanie dwóch kobiet - staruszki w ciąży i Kobiety - Matki Zbawiciela. O której ostatnio z pewnego Ruchu mówią, że w jej przypadku in vitro wchodziło w grę. Jedna i Druga Kobieta w sytuacji do dziś niezrozumiałej i trudnej. Dziecko w późnym wieku i Dziecko, które jest Bogiem ... A ja tu o moich niemożliwościach mówię kiedy to te dwie Kobiety przejawiały Wielką Wiarę bo chwytały się wiary a nie wiedzy... a ja chyba tak jak mój M względem mnie - chcę wiedzieć a nie wierzyć.


Wyniki Antka dobre :) trochę anemii - co prawda nie byłam jeszcze u doktora ale myślę, że paniki nie ma. Więc - dzięki Bogu...
NO i dwie perełki mojego Jasia - Chytacza za słowo.

- Zabierzcie Stasiowi TĘ kredkę bo będziemy ciągle myć....
- CO? Krędkę będziemy myć??? - Janko

------

Janko szczęśliwy na maksa bo Matka Plka naprawiła mu latarkę i jeszcze pożyczyła kopystkę do wyciągnięcia autka spod łóżka...
- Wiesz mamo - jak będziesz kiedyś szukać ... MIĘSA - to poprosisz mnie a ja ci pożycze LATARKĘ - ???
- no ... i wtedy poświecisz sobie i znajdziesz mnóstwo MIĘSA...

pytanie tylko GDZIE ja niby tego MIĘSA miałabym szukać :))))))

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Chwila na oddech i kawę

Codzienny basen z rana jest małym wstępem tego, co mnei czeka od września. Ale też i najmłodsi teraz w południe skumali, że warto zasypiać razem więc mam chwilę.
Byłam dzisiaj tak na szybcika u pediatry z Antonim bo zaniepokoiły mnie jego litry potu wylewane przy zasypianiu oraz niestety ale ... stulejka :( Niby fizjologia ale doktor kazał za miesiąc podążyć do niego na kontrolę. A co dopocenia dał szereg badań. No i zapisał, że mały jest na (-10) centylu co we mnie wzbudziło traumę ale popatrzyłam sobie na swoje siatki centylowe i według moich jest poniżej 50 więc... hola hola... pogadamy następnym razem. Obecnie ma 67 cm (no nie jest to obłęd) ale ... kurna od urodzenia urósł już 9 cm więc???MAŁO???
Oczywiście włączyła mi się stara płyta - MATKO, ANTEK JEST CHORY! I CO JEŚLI COŚ ZŁEGO WYJDZIE w badaniach ... ale z drugiej strony to chyba dobrze, że doktor nas nie zlewa i trzyma rękę na pulsie.

No powiem tylko krótko na chore i apatyczne dziecko to Antek nie wygląda. No zoabczymy co tam mu wyjdzie w tych wynikach. OBY nic...

A Stanisław nasz Wielki ? Ogłaszam wszem i wobec, że zdecydowanym ruchem porzuciliśmy zatem pieluchy i rozpoczęliśmy etap odpieluchowanego dwulatka. Idzie nam nieźle - to znaczy Stachowi. Wpadki zdrazają się sporadycznie. W nocy zero sików i zero pieluchy. :) Pięknie... P I Ę K N I E :)
Co zatem Staś potrafi>?
- Korzysta z ubikacji bo co tam nocnik? :D (z nocnika też)
- sam je (??? w sumie nawet nei wiem od kiedy)korzytsając ze sztućcy i pije z kubka
- wchodzi i schodzi ze schodów bez pomocy
- jezdzi całkiem szybko na rowerku biegowym
- śpiewa (!!!) utrzymując linie melodyczną - no z tego to jestem BARDZO dumna
- i mówi coraz więcej
- nawet nieźle rysuje

Z ubieraniem istnieje niejaki problem ale już nie bądźmy tacy drobiazgowi :)

Weekend spędziliśmy miło nad jeziorkiem. Co prawda ja miałam jakiś skopany humor przez sny traumatyczne i ogólny brak humoru ale było udanie i ciekawie. Z M. jakoś specjalnie się nie kłócimy ani nie dąsamy. Jedynym cieniem kładą się relacje - teść - my, mój brat i lekki zakwas u kuzyna. Nawet pan sąsiad psycholog z Bożej łaski jakoś mnie nie irytuje... ale teść, brat i małżeństwo kuzyna ... kaplica - totalna kaplica :( Nawet mi się nie chce o tym pisać, gadać ani KOMPLETNIE nic.
Hanulo kochana - w KOŃCU widać koniec prac nad Twoją pościelką :)))) oczekuj zatem przesyłeczki :))) niebawem....
-

czwartek, 8 sierpnia 2013

Druga połowa wakacji

Można powiedzieć, że nam druga połowa wakacji upływa pod hasłem... pływanie i wycieczki.
Codziennie wstajemy dość szybko bo na 8.45 jedziemy na pływalnię a w weekendy wycieczkujemy się ... byliśmy w Pelplinie i w Gniewie. Widzieliśmy w muzeum Diecezjalnym Biblię Gutenberga i słynną wypadniętą czcionkę Pana Guttenberga. Oglądaliśmy piękne ornaty i krucyfiksy, wspaniała katedrę w Pelplinie... I piękne mozaiki. W Gniewie - zamek i odremontowaną studnię. W Gniewie tradycji stało się zadość bo od 8 lat nie jest nam dane obejrzeć w całości zamku bo ciągle coś się wydarza. Tym razem Stanisław zaliczył wpadkę kupową i obs... swoje jedyne butki :) Musieliśmy zwijać żagle i ruszać do domu po uprzednim oporządzeniu Szanownego Odpieluchowacza

Marcysia na basenie po prostu szokuje mnie umiejętnościami... porobię zdjęcia następnym razem to coś umieszczę :) Pływa dziecina i skacze na gęłboką wodę. Nie boi się, że woda wleci do uszu ani nosa... no normlanie dziewczyna porobiła niesamowite postępy. 
JUŻ teraz uważam, że wakacje mamy naprawde udane :) a jeszcze wyjazd do Częstochowy i Krakowa :) hi hi... chyba się uda :)

wtorek, 6 sierpnia 2013

Szybko szybko nie ma czasu...

Coraz częściej reflektuję się, że po 17 to już u nas zaczyna się wieczór. No jest intensywnie... jak zwykle z resztą.
Antek przyśpieszył ogromnie. Ząbek - wyszedł i ma się dobrze. Dolna, prawa jedynka. Ciut Antoni spokojniejszy ale czy na pewno?
Jest tak szybki, że nie nadążamy. Raczkuje na całego i rozpełza nam się po całym domu. Za mną chodzi jak piesek. Ale to pół biedy bo... przy wszystkim wstaje. TAK!!! Sześć i pół miesiąca i wstaje. A jak wstaje to co robi...? Trzyma się i... PRÓBUJE chodzić!!! No przesadza chłopak bo naprawdę jest malutki a tu taki szaleniec z niego. No i jak już raz usiadł z raczke tak teraz siedzi coraz częściej (jak ma na to czas bo przecież trzeba wstawać, wstawać i jeszcze raz wstawać)
Taki to Antoni jest. W między czasie cycek, cycek i żarcie. Czyli co nam wpadnie pod rękę. Zje sobi eod czasu do czasu kilka łyżeczek owoców i ... no super zabawa nie? - poplujemy sobie na mamę bo to niesamowite jak tyle tego w buzi jest :)
Tak więc z Antonim mamy wesoło.
Marcelina od wczoraj chodzi na szkółkę pływania. :) I wczoraj pierwszy sukces - nauczyła się pływać na plecach :) Tak więc teraz intensywność nam się lekko zagęściła bo jeździmy codziennie na basen.
A następny sukces to... odpieluchowywanie Stasia. Chodził sobie bez pieluchy, chodził, sikał i robił kupę gdzie popadnie i jednego dnia... nikogo nie wołając, poszedł do łazienki, zdjął majtasy i spodenki i pięknie zrobił na nocnik i po wszystkim nas zawołał. NO cud... Wpadi oczywiście są ale konsekwentnie nie zakładam w dzień pieluchy co czasem kończy się "zasraną" wyprawą i takimi wspomnieniami z ... Gniewu :) no ale jakieś ofiary muszą być, prawda?
I to by było na tyle skrótu między jedna pobudką a następną. Dopijam kawę, dopinam guziki i włączam przycisk TURBO MATKA :)

piątek, 2 sierpnia 2013

Składzik a może gabinet psychoterapeutyczny?

Wczoraj spotkała mnie niemiła niespodzianka - ba! rzeczywiście NIEspodzianka... M. wieczorem pojechał ze starszakami nad morze a ja, mimo wielkiej niechęcie powędrowałam do Biedrony po pampersy i małe zakupy. Oczywiście z Antonim. W chuście.
Wracając spotkałam sąsiadkę z pierwszego piętra - do tej pory wydawało mi się, że sympatyczną choć lekko zwariowaną. Ale - raczej nieszkodliwą. Sąsiadka wybierała się do piwnicy do Pana Konserwatora, który całymi dniami siedzi w kanciepie albo ścina trawę, albo robi inne rzeczy wokół naszego cudownego i pięknego, uroczego wieżowca.
Stoję z Antkiem koło windy, czekam i nagle dobiega mnie dialog ... bynajmniej nie ściszonym głosem
- wie pan... ta z od M. z tą czwórką dzieci - o Boże... czwórka dzieci ... (matka jedynaka się odezwała)
- tak... rok po roku... ciągle wrzeszczy na nie a dzieci takie smutne, zastraszone... no nic dziwnego jak rok po roku - ona zmęczona (ojciec dwójki)

No cholera mnie wzięła!!! nawet nie potrafię określić dlaczego - czy mnie taka głupota ruszyła (kobieta MUSIAŁA wiedzieć, że stoję przy windzie bo ze  mną przed chwilą gadała!!!)
Oczywiście nie omieszkałam odkrzyknąć (i to chyba mnie boli najbardziej, że tak emcjonalnie zareagowałam), że ja mimo wszystko ja słyszę i jak chcą dalej gadać to ciszej. Że dzieci nie są rok po roku - a o moje smopoczucie nie muszą się martwić i że to wstyd aby dupy obrabiać sąsiadom bo w tym wieku to trzeba myśleć o sprawach bożych a nie o pierdołach...
Nożesz kurna... psychologowie od siedmiu boleści . Dość mam tych sąsiadów, dość całej tej wspólnoty zapyziałych dziadków i jest to krok do tego, że z miłą chęcią się stąd wyprowadzę. Pytanie tylko kiedy?
No ale fakt pozostaje faktem. Uniosłam się, emocjonalnie zareagowałam (dlaczego) no i słynne pytanie neonowców - Co Pan Bóg chciał mi przez to powiedzieć?

Swoją drogą czy TAK? wyglądają smutne i zastraszone dzieci wrzeszczącej matki?


Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....