sobota, 20 lutego 2016

Nocne czuwanie

Czekam na M
w sumie nie muszę
Ale miałam jakiś ciężki wieczór.
Jakaś beznadzieja mnie ogarnęła - bez powodu
Dziwne
Nie chciało mi się (nie miałam sił?) wstać z łóżka
Ogarnąć towarzystwa przed spaniem
zupełnie odlot
ani czytać
ani słuchać
ani gadać
marazm
totalny

Brak mi czasu na chwilę wytchnienia
Jutro Mama Michała przyjdzie po dzieci
A my się wybierzemy po dżinsy :( nie mam ani jednych a jestem chora bo to moje ulubione codzienne spodnie

Michał na taxi... normalnie praca życia :( ale jakiś zarobek drobny (dorobek) jest
z kolei mi uciekło sprzed nosa 50 zł za kroplówkę... moralnie uciekło

Zamówień na szycie sporo
gdyby jeszcze z tego kokosy były :)

Obecnie słucham


Musze przestać narzekać
odciąć się od forum
ograniczyć net

zmiany

zrobić porządek w papierach
poskładać pranie

zajęć mnóstwo na najbliższą tysiąclatkę

czwartek, 11 lutego 2016

Czas życia i czas śmierci

Prawie każdy dzień mi ostatnio przypomina, że jesteśmy tu tylko na chwilę aby spełnić to co dla nas zaplanowano a potem wrócić.
Znów kolejna osoba ma diagnozę - rak. Ta jakoś dotykają mnie te informacje.
Idę do pacjentki chorej na raka, która co dzień pyta czy da się z tego wyzdrowieć a ja uciekam odpowiedziami i coraz trudniej mi mówić ogólnikami.
Odchodzimy od momentu narodzin. Od momentu urodzenia ciągle jesteśmy narażeni (?) na odchodzenie. Odcięcie pępowiny, pierwszy krzyk i ból, pierwszy głód, cierpienie, potem stopniowe oddalania. Rozstania, cierpienie i łzy.
Bóg chyba tym nas przygotowuje do odejścia, do chęci odejścia. Aby chcieć, zatęsknić za tymi, którzy są tam, za tym co pozostawiliśmy.
Pytanie dzieci w aucie - gdzie ja byłem kiedy nas nie było.
U Boga na kolanach....

No właśnie. U Pana Boga na kolanach - poprzez pierwsze lata zapominamy te chwile ale potem one przychodzą do nas, tęsknota powraca choć mocno nas trzymają tutaj inne więzy.
Dzieci niektóre pamiętają ten smak Nieba.
Mają tę metafizykę we krwi... w swojej pamięci.

Wczoraj zaczął się Wielki Post. Następny i następny... ale czy na pewno następny nadejdzie?
U progu tego Postu myślę o tych co odeszli. Żyli i wydawało się, że żyć będą. A teraz ich nie ma. Jest pustka i tęsknota.

W zeszłym roku słuchałam (starałam się) ojca Szustaka. W tym roku także ada propozycja takich rekolekcji. Jednym słowem...
Jutro już trzeci odcinek - pył, proch i ...






poniedziałek, 8 lutego 2016

Dzieło życia :)

Zabrałam się za szycie... od jakiegoś czasu. Poszywam to i tamto... raczej wychodzi choć i prucia jest sporo. Znajoma z forum poprosiła mnie o uszycie śpiworka :)
Ha... zbierałam się i zbierałam aż w końcu udało się :)

 Z takich oto materiałów powstało moje dzieło życia :)


Jeszcze tylko zeszyć ręcznie :) i nabić gdzieś napy i zrobić dziurki na szelki:)


 I moja wstawka metkowa :)


Wygląda całkiem znośnie. Aczkolwiek wszywanie zamków - wrrrr.... :)

A na koniec poduszeczka dla Marcysi :)





niedziela, 7 lutego 2016

NIEDZIELNE NIC NIE ROBIENIE



Teściowa zabrała WSZYSTKIE dzieci na dwór, Mąż ciężko pracuje na statku :( a  ja zostałam w domu sama (!) i mam poczucie pustki. Nie wiem w co ręce włożyć. Niby niedziela i marzę często aby mieć ciszę i nie marudzenie ... ale doprawdy odnaleźć się nie potrafię w takim życiu, które wiodłam przed 10 laty. 
Powodów jest tysiąc...
Nie umiem wypoczywać ... Być może.
Mam zbyt dużo zaległości i w takich sytuacjach poczucie frustracji zaczyna dominować.
Albo jestem ogromnym leniem i byle okazję wykorzystuję do nic nierobienia i stąd nie umiem wypoczywać...

Pusta niedziela... Michał na statku. Nie ma pracy obecnie w jego pracy to łapie tę pracę ale powiem, że ciężko ja to zaczynam znosić bo on rzeczywiście ciężko tam pracuje. Dobrze, że jakieś konkretne pieniądze ale fakt... ja sama mam obiekcje czy to uczciwie z mojej strony. Przecież "siedzę w domu"
Takie moje dywagacje niedzielne... choć pewnie nie mam racji ale gdzieś to mi się kołacze z tyłu głowy. Choć wiem, że to nieprawda iż siedząc w domu nic nie robię ale wmawianie nam tego przez lata teraz sączy się takim jadem w serce.

Za kilka tygodni jedziemy na Pierwsze Skrutinium. Niestety zbyt wiele słyszałam i tak jak nie miałam lęku teraz lęk się wdziera. 
Z drugiej strony zastanawiam się skąd tyle jadu i podejrzliwości do neo... szczególnie tych osób, które już w neo nie sa...

Oprócz pierdyliona spraw na głowie wzięłam sobie jeszcze szycie a raczej szycie od czasu do czasu. Wyzwaniem stał się niestety śpiworek dla dzieciny, która jutro ma termin porodu. Nie spieszno jej. I dzięki Bogu. Ugrzęzłam na zamku i mam ochotę rzucić to w pieruny :(
Przede mną jeszcze pokrowce na krzesła ... poduszka sowa, rolety rzymskie... Czy ktoś może mnie stuknąć w głowę następnym razem.
A na razie uszyłam dwadzieścia serduszek na konkurs do klasy Jasia. Pani wychowawczyni przyjęła z życzliwością aczkolwiek jak zwykle na dystans. No coż :)



piątek, 5 lutego 2016

Zaczynamy działać

Czyli działalność się rozkręca. Mam jedną (JEDNĄ) pacjentkę - raz w tygodniu. To jest 25 zł :)
Jak to mówią Dobrzy Znajomi i Dobry Mąż - zawsze to coś i od czegoś trzeba zacząć. I jak to mówią "DOBRZY" znajomi - z naciskiem na znajomi - oooooo to rzeczywiście malutko .... :* z troską w głosie.

Mam zatem jedną pacjentkę, praktycznie za sobą rozliczenie z Urzędem Pracy. Zapłatę pierwszego ZUS (jeszcze 11) i przed sobą wielce szanowną kontrolę z UP :)

Ale też zaczynam dokształcać się w księgowości więc i czasu mniej ale mimo wszystko jakoś dobrze jest. Czuję, że mimo iż nie znam jaki będzie tego finał ale czuję, że już teraz wygraliśmy. Jakieś kilka kroków do przodu. Rozwijam się (choć bardzo tego słowa nie lubię)

M także niedługo zacznie swoją karierę z działalnością. Być może zbiegnie się to też ze zmianą pracy. Być może...

A obecnie siedzę w domu, wieczór...dzieci śpią od dwóch godzin zmożone chyba całym tygodniem a ja próbuję uchwycić na chwilę ten wolny czas. Obejrzeliśmy z nieukrywaną przyjemnością DOMEK NA PRERII i już mamy chrapkę na następne odcinki.
M na statku. I tu dziwny objaw. Kiedy jest blisko kłócimy się ale wystarczy, że nie widzę go od 6 godzin to już jest ciężko.

A przede mną (nami) leniwy weekend. I tak mam zamiar go spędzić. Ale wcześniej muszę dokończyć śpiworek dla Matyldy. Może chcieć się niedługo urodzić

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....