środa, 3 stycznia 2018

Nowy Rok czyli mamy 2018

Mamy już 2018. Niedawno pamiętam skok z 1999 do 2000 i wtedy wydawał mi się 2000 rok jakimś kosmosem, niemożliwością a tu już prawie 20 lat po 2000 ... czas szybko mija. Czasem mam wrażenie, że zbyt szybko.
Sylwester spędziliśmy dość leniwie jedząc pizzę, słodkości i oglądając tv lub grając w Uno czy Duble
Wesoło dotrwaliśmy do 24 i pożegnaliśmy stary rok witając nowy.
Nowy ciągle nieznany, nowiuśki jak kalendarz otrzymany na gwiazdkę ale powoli się zapełnia wpisami.
Laryngolog, ortodonta... wyjazd, przyjazd.
U laryngologa wczoraj potwierdziły się nasze przypuszczenia, że Staś znów nie słyszy. Leczenie, krople. sterydy. I tak przez miesiąc. No cóż. Zobaczymy jak dalej. Nie słyszy dość mocno.
Ja nadal czekam na telefon z hospicjum i trochę tracę nadzieję.
W maju szykuje się nam wyjazd. Czy pojedziemy tego nie wiemy.
Michał od stycznia oficjalnie w nowej pracy.
Sprzedajemy nasze fajne auto.
Jaś od września nie wiem czy nie przejdzie do Edukacji Domowej.
I tyle ciągle pytań, dylematów. Sprzedać działkę? Mieszkanie? Wyprowadzić się? Gdzie?
Czy nam się chce?
Antoś już niedługo kończy pięć lat. Duże mi się dzieci porobiły. Bardzo duże. Może nie więcej problemów ale są one inne. Nastolatka w domu.... ooooo ... to temat rzeka :)
Zdrowotnie czuję się lepiej. Dokucza mi od czasu do czasu najprawdopodobniej kamica żółciowa (diagnoza własna) bo jeszcze nie doszłam na usg. Ale rzeczywiście zdecydowanie lepiej się czuję niż rok temu o tej porze czy nawet pół roku temu.
A w ty roku prawie jubileusz :) 45 lat w maju.... M się śmieje, że nie długo będzie mi bliżej 50tki niż 40 tki... Ja???? Mam tyle lat???!!!!




































Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....