czwartek, 3 września 2020

Wrzesień idzie i nie ma na to rady




 Rzadziej zaglądam na bloga i wiem dlaczego. Czas zajmuje mi a wręcz pochłania FB i fora internetowe. Tak nie może być. Miałam małe dzieci i dużo więcej czasu a teraz jestem ciągle pod obstrzałem FB, powiadomień i tych bzdur. Wstawiam zdjęcie dziecka z 1.09 i czeka na mnie fala hejtu, że dzieci w maseczkach (swoją drogą to jakiś koszmar ta ciągła inwigilacja w życie.... - dlaczego mają czapeczki, dlaczego nie mają czapeczek, dlaczego sweterka pani nie zapnie, a powinna pani to tamto... ) idę ulicą i słyszę od kiedy mam małe dzieci... a teraz już większe. Wstawiam zdjęcie na FB to ktoś mi zarzuca, że to to samo co podjęcie dyskusji. NIE.... to nie to samo. Podjęcie dyskusji to zagadnięcie z mojej strony... czy pani myśli, że mogę czapeczkę założyć? Czy pani zdaniem chodzenie do szkoły w maseczkach jest koniecznością???? Jeśli wystawiam zdjęcie mojego dziecka z 1.09 to nie dlatego, że chcę podjąć dyskusję o sensie noszenia maseczki... to znaczy, że cieszę się i jednocześnie mi smutno bo Antek poszedł do szkoły. Bo fajnie wygląda jak stoi przed szkołą. Bo cieszy się, jest śmieszny i pozbawiony tego co wokół rozplewia się jak chwast.... wszędobylską mądrością i przekonaniem, że mój pogląd, moje zdanie koniecznie muszę obcej osobie przekazać czy narzucić.


Przerzucam się na bloga...

A tu wiele tematów, które mi się ostatnio nasuwają do głębokich przemyśleń.

Między innymi ... Edukacja domowa. Otóż od 1.09 przeszliśmy na ED, co prawda w niepełnym składzie bo jedynie 1/4 dzieci ale... ale o tym w następnym poście.

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....