niedziela, 29 grudnia 2013

Tzw. siedzenie w domu

Nie lubię tego stwierdzenia ale trzeba czasem komus przynać rację. TAK dzisiaj SIEDZĘ w domu :)
Otóż leniwa niedziela tak mną obezwładniła, że siedzę a obiad poddaję takim obrókom termicznym aby mi się sam gotował. Swoją drogą nie chcą upierniczyć się, kuchni, okna - nie smażyła (podsmażałam) mięsa na gulasz tylko wrzuciła do piekarnika i... cholerka - CZEMU na to wczesniej nie wpadłam???? teraz duszę jak Pan Bóg przykazał w garnuszku ale i kuchnia czyta i ja mogę sobie poleżeć i podjeść keksika, makowca.
Pograliśmy z dziećmi w grę BIM BAM

Polecam grę obiema rękoma :) Wyrabia koncentrację, słuch, uwagę...
Mimo, że jest bardzo prosta nawet starsze dzieciaki są nią zachwycone. Gra przeznaczona jest dla dzieci od lat 4 ale nasz szalony dwu i półlatek świetnie sobie radzi. Z naciskiem na ŚWIETNIE.
Jakoś wykonania - jak dla mnie rewelacyjna. Rysunki przezabawne i komiczne ale też kolorowe i jednym słowem ŁADNE.
Do gry dołączona jest płytka z dźwiękami i jak dla mnie dźwięków jest trochę mało ale dzieciom jak widać to wystarcza. 
Ogólnie jesteśmy bardzo, bardzo zadowoleni i już mam chrapkę na gry z tej serii. Dziękujemy ciociu E. i wujku W. Strzał w dziesiątkę.
Swoją drogą - czas spędzony z dziećmi na takim graniu, wspólnym śmiechu, rozmowach, jedzeniu i bimbaniu - to czas uroczy i bezcenny :) Uwielbiam go :)

A młode chłopaki śpią. Nastąpił tzw. synchron i bardzo mnie to cieszy. Synchorn właśnie się skończył... 

piątek, 27 grudnia 2013

I po świętach...


Nam przeszło dość dobrze, nie licząc stresu związanego z wysokimi gorączkami Marceliny - nie wiadomego pochodzenia. Bo mocz dzisiaj pobrany i nic nie wskazuje na to, że to ZUM. Czekamy na wyniki krwi. Nieco lepiej z Marcyśką - tylko raz wczoraj wysoka gorączka no ale to już razem z ospą trwa dzisiąty dzień :(
Z racji tego, że nasz dom jest siedliskiem zarazy nie przyjmujemy gości ani też nie gościujemy się. To wprowadziło w naszą radzinę spokój i taki luzik. Graliśmy w planszówki (gra BIM Bam - jaki to dźwięk), oglądaliśmy razem filmy (Ania z Zielonego Wzgórza) i bajki i było dobrze. Dzieciaki się bawiły, rodzice odpoczywali i nic nie musielismy robić ani nigdzie iść, spieszyć się. Widać z tego, że choroba ma czasem swoje dobre strony. Ale wolałabym jednak aby Marcyśka nie gorączkowała już wcale. No i aby te wyniki krwi nie były tragiczne...
Ogólnie czekamy zatem na następne kropki u chłopców. Ciekawa jestem czy ktoś się uchroni? Patrząc na conocne przyłażenie do naszego łóżka to jednak liczę na to, że cała trójka nam się zakropkuje.

A co poza tym...?
Jakoś dojść nie mogę do siebie po wiadomości od mojego pracodawcy. gdzieś to we mnie siedzi. Jakieś nieprzebaczenie czy cholera wie co? I tak jakoś trudno mi zrozumieć, że będzie dobrze.
Ale widocznie muszę to "przetrawić". Widocznie tak.
A poza tym? Poza tym - lenistwo, lenistwo i wielkie nic nei robienie. Oczywiście nie wliczam tu gotowanie, odkurzania, prania, prasowania, sprzątanie, podnoszenia zabawek i chowania itd itd. Fajne lenistwo :)

wtorek, 24 grudnia 2013

Cichości i spokoju

Tego sobie i Wam życzę aby nie zwariować

Aby nie odstawiać szopki z Bożym Narodzeniem a zwyczajnie przeżywać

Aby spędzić ten czas dobrze i inaczej a nie jak zwykle

Aby odkryć KTO się narodził i że Mikołaje w Czerwonych czapkach to nie ta bajka a renifery nie mają nic wspólnego z Jezusem Nowonarodzonym

Aby Ten Który Przychodzi dał nam nowe serce i nowego ducha


tego życze ja z Rodziną

ps. To zdjęcie to dla mnie Wspaniała Zagadka :))) C U D O (kto namalował ten obraz????)



piątek, 20 grudnia 2013

Jaśnie Ospowatość i Jaśnie Jelitówka

Taki pakiet przed świętami nam się dostał. Dzieci pokotem leżą w łóżkach co jest niespotykane u nich. Serio - nigdy jeszcze nie leżały z własnej woli
Dzisiejszy poranek to jakiś armgedon - jedno na nocniku, drugie rzyga, trzecie biega i zabiera miski... Szał.
Ale nic to. Klata to przodu i karpie zjem lub carpe diem :)
Dzisiaj w planach umycie li i jedynie futryn i drzwi. A potem jak odzyskają siły robimy szopkę. Może się uda trochę odwrócić ich uwagę od choroby. O ile będą chcieli. Na razie nic nie chcą robić.
Bidulki ...

czwartek, 19 grudnia 2013

Dziecko Na Warsztat - grudniowe inspiracje

Ufff..... jakoś się udało. Chociaż w grudniu zabarć się za Warsztat jest mi trudno, jak już się zabiorę to mam mnóstwo przeciwności a potem zawodzi technika.
Grudniowy Warsztat to tematyka Bożonarodzeniowa a w zasadzie - rekodzieło i ... wszystkie możliwe jego formy zbliżające nas do Bożego Narodzenia. Wdzięczny temat i jaki bogaty...
Jak to u nas wyglądało?
Same przeygotowania zaczęły sie już z początkiem Adwentu, kiedy to powstał
- WIENIEC ADWENTOWY
- DRZEWKO JESSEGO

Na długo przed Adwnetem na balkonie tradycyjnie utajniaczyło się CIASTO NA PIERNICZKI - powinno leżeć tam przynajmniej 6 tygodni. A im dłużej tym lepiej.

No i w końcu nadszedł czas na wszelkie OZDOBY - Aniołki, renifery, bombki...

To zaczynam naszą opowieść

WIENIEC ... nic trudnego a ważna rzecz, bo symbolizuje nam cztery niedziele, które poprzedzają Narodzenie. Każdej Niedzieli zapalamy kolejną świecę i wykorzystujemy czas do poznania Słowa, rodowodu Jezusa, Pisma, zwyczajów Bożonarodzeniowych. Co zapamiętają dzieciaki - nie wiem. Ufam, że choć trochę w naszych pogańskim świecie zyskają od nas wiary, że będą to święta choć trochę lepiej przeżyte niż tylko skomercjalizowane.
Oto nasz wieniec...

Drzewko Jessego... cóż nowość w naszym wydaniu ale nie wyszła tak jak chciałam. Za mało czasu.
Otóż na podstawie fragmentu z Pisma - "Wyrasta różdżka z pnia Jessego... " poznaje się rodowó Jezusa, historię z Pisma Świętego poprzez kolejne postaci, które zbliżają nas do samej osoby Jezusa.

Na gałęzi (najlepiej z drzewka owocowego) wiesza się kolejnego dnia nastepną poznaną postać - coraz wyżej, wyżej aż w dzień przed świetami poznajemy postać Jezusa. Ideałem byłoby gdyby ta gałązka zakwitła wtedy. Nam się nie udało, nie udało się też poznać wszystkich osób.



Sposobów na poznanie i tworzenie postaci jest mnóstwo. Kolorowanki, wycinanki, poznanie obrazkowego Credo ... cuda... I pomysł na pewno wykorzystamy za rok.

PIERNIKI
No to już tradycja jeszcze przeddzieciowa :) Korzystam z TEGO przepisu. Nie jadłam NIGDY lepszych pierników. A że tradycyjnie pieczemy je tuż przed wigilią wykorzystałam tym razem zdjęcia z poprzednich lat.




OZDOBY






Aniołek z masy solnej


reniferek z łyżki :) zrobiony na plastyce przez Jasia


bombki "decupagowe"



A tak wygląda nasza choinka (co prawda ubieramy ją w Wigilię ale ta jest z poprzednich lat)

Warsztaty Grudniowe zatem uważam za zamkniete, wreszcie udało mi się umieścić notkę. Uf.... a poniżej zobaczcie jakie genialne pomysły miały inne Mamy...












DZIECKO NA WARSZTAT

niedziela, 15 grudnia 2013

Takie sobie zwykłe życie

          I stało się. Mój pracodawca po wielkich mecyjach podjął decyzję, iż po 11 latach zatrudnienia jednak nei przedłuży mi umowy (miałabym już na stałe) i od stycznia będę w nowej rzeczywistości czyli przyję status bezrobotna. 
Dziwnie mi z tym, bo od ukończenia szkoły (2005) ciągle pracowalam a tu ... zonk. Nie wiem co to jest być bezrobotnym więc teraz tego doświadczę. No cóż - przykro trochę, trochę nieprzyjemnie ale spodziewać się tego mogłam. 
"Pan Bóg zamyka drzwi to owtiera okna" - w takim bądź razie czekam na to otwarcie. Na razie jednak nadal zajmuję się domem i dziećmi, z tym, że już bez tego zabezpieczenia w postaci urlopu wychowawczego. 

A co u nas?
We wtorek doszło do mnie, że święta już blisko. Zbyt blisko. Jakoś intensywność, mimo mojego lekkiego wyluzowania wpłynęła na to, że zatracam poczucie czasu. Albo czas tak przyśpieszył?
Adwentowo staramy się sprostać Oczekiwaniom ale ani prezentów, ani porządnie chata nie sprzątnięta. Wczoraj próbowałam coś nadrobić i umyłam okna.
W między czasie zepsuł się odkurzacz, M. naprawił (hm.... naprawił tak, że właczony jest na stałe - ważne, że odkurza.... ps. Nie zna ktoś Ofiarodawcy, który chciałby ofairować w miarę sprawny odkurzacz? - coś mi się wydaje, że TEN nie pociągnie długo)
Okna umyte, firanki wyprane i nawet część poprasowana.
Reszta leży odłogiem.
Wigilia u nas (chyba) więc będę miała jakieś jednak trochę motywacji aby się ogarnąć a nie myśleć o mojej pracy.
Antoni już całkiem sprawnie chodzi - wygląda jak mały pingwin bo specjalnie puszcza się i chodzi lekkim sprintem. Naprawdę śmiesznie to wygląda.
Staś broi za dziesięciu. (matko po kim on taki jest???) ale do prefekcji nauczył się mówić - pleplatam tzn przepraszam....
Marcysia po jednym niepowodzeniu w szkole (test z polskiego) idzie jak burza i szóstka za szóstką lądują w dzienniku. Swoja drogą jestem przerażona poziomem w szkole - testy jakie oglądam co jakis czas mnie załamują bo na prawdę nie są one obrazem wiedzy dziecka. Tak samo jak zadania testowe w książce. Jak dla mnie - tragedia. Sama jej wymyślam zadania bo cos czuję, że szkoła (mimo, że nasza jest ok) jednak potrafi zniszczyć indywidualizm i sztukę myślenia u dziecka.
Janko dorywa się do krótkich książeczke i z upartością czytelnika próbuje odczytać wszystkie znane wyrazy. To dla mnie nowość bo Marcysia takiego pędu do wiedzy i czytania nie posiadała.

I tak to oto sobie żyjemy. Dzisiaj miałam w planie robić ozdoby świąteczne ale M (jeszcze leżymy w łóżku) wpadł na pomysł wypadu rodzinnego na Półwysep... czyli Matko ... zbieraj się i organizuj się :))))))

wtorek, 10 grudnia 2013

Skuteczność nocnej modlitwy

Dziś w nocy modliliśmy się o ... rozwiązanie sprawy z moją pracą. I o godzinie 8.00 zadzwonił telefon z kadr. Dyrektor chce się ze mną jutro spotkać... pewnie rozwiązać umowę. Ha! Nawet nie rozwiązać a nie przedłużyć.
Czas mi tak szybko minął... nie wiem nawet kiedy
I dziwne - niby spodziewałam się takiego obrotu sprawy, niby chciałam aby w końcu wiedzieć na czym stoję ale... jakoś głupio. Jednak człowiek chce coś w życiu znaczyć. ten egozim się odzywa...
No więc jutro się dowiem co i jak. Się zrobię... matka nie na wychowawczym a na bezrobotnym...

niedziela, 8 grudnia 2013

Czas bez dzieci a raczej z Jednym

Powoli staje się Tradycją rodzinną, że Babcia - Teściowa zabiera Trójkę Starszaków na spacer w sobotnie popołudnie, potem obiadek, zabawa i wracają uradowani wieczorem.

Tak więc w czasie takich nieobecność - zasiadam z kawką, ciastkiem, kompem i najczęściej póżniej ogarniam to co nieogarnięte przy Czwórce.
Dzieci potem wracaja stęsknione, do stęsknionej mamy... i taty (mniej stęsknionego) i ogólnie szał.

Z Jednym to naprawdę lajcik.



Takie moje smakowite spędzanie soboty...

a ponizej nasz Wieniec Adwentowy :)



środa, 4 grudnia 2013

Wyrasta różdżka z pnia Jessego... czyli czekamy na Pana Jezusa

jest taka pieśń w naszej wspólnocie, która bardzo lubię.

"Wyrasta różdżka z pnia Jessego,
Odrośl z jego korzeni.
  Spoczywa na Nim Duch Pana,
  Duch mądrości i rozumu,
  Duch rady i męstwa,
  Duch wiedzy i pobożności,
  Duch bojaźni Pańskiej"


I za sprawą też tej pieśni odnaleźliśmy w naszym Rytularzu Rodzinnym pewną Tradycję, którą chcemy w tym okresie Adwentu wdrożyć.
Różdżka Jessego.
W wazonie umieszczamy gałązkę. Dość sporą i najlepiej z drzewka owocowego a na niej zawieszamy - prawie codziennie nowe postaci poznane z rodowodu Jezusa.
Proste, uczy historii, sięgamy po Słowo prawie systematycznie i mamy dobrą zabawę przy tym
Co do poznawanych postaci. Robimy to albo w formie zagadek, kolorwanek, rysunków? Inwencja i pomysły mile widziane.

Można wziąć pomysł z tej STRONY


A można i z TEJ

Mozna samemu wymyślić. Wiele rzeczy można znaleźć w necie :)

Tak więc każda postać jest wieszana wyżej a na końcu postać Jezusa na samej górze.


DRABINA


Drabina to z kolei prosty kalendarz dwentowy - deseczki dwie z 24 szczebelkami (paseczkami) albo jakakolwiek drabina nawet z papieru a na 25 szczebelku umieszczony żłóbek. I postać Jezusa wędrująca każdego dnia do Żłóbka. 

To wszystko ma nam na celu przybliżenie postaci Jezusa, Tradycji Bożego Narodzenia, poznanie historii i Pisma. Dzieci też wiedzą kiedy są święta. Oczekują.

Nam udało się jeszcze w tym roku zacząć Roraty :) W KOŃCU :))) nie całą rodziną ale... zawsze to jest coś? Chodzę z Marcysią i może leniwy Janek się w końcu skusi ładnym lampionem :)))

Mamy jeszcze trochę "świeckich" Tradycji - bo codziennie czytamy książkę - 24 opowieści przed Świętami Bożego Narodzenia...
Wyciągnęłam też wszystkie nasze książki o świętach - na czele z Dziećmi z Bullerbyn i takim oto sposobem sama mam wielką radość z tego oczekiwania.

A my dorośli, po wczorajszej katechezie adwentowej zostalismy zachęceni do nocnego wstawania i odmawiania Liturgii Godzin. Wspaniała sprawa... 


Tak oto spóźniona notka. Może jeszcze z czegoś skorzystacie w końcu to poczatek Adwentu. A zdjęcia w stosownej chwili wkleję :)

sobota, 30 listopada 2013

Ukradziony czas i inne bajki

To, że jestem zmęczona to chyba nie nowość i nie będę tu nikogo nudzić tym stwierdzeniem. Z tego też względu chodzę wiecznie niedospana, w niedoczasie - jak to ostatnio usłyszałam w naszym rodzinnym serialu Ojciec Mateusz... wieczorami zaś zasypiam razem z dziećmi lub krótko po ich zaśnięciu (i Męża) obrabiając niedokończone zadania - pranie, obiad, zmywarka, kanapki do pracy.
Tak sobie żyjemy, bardzo intensywnie i lekko krew mnie zalewa jak ktoś mi serwuje, że dobrze zoorganizowana praca to mnóstwo wolnego czasu. Tiaaa... sralala.  Pożyjemy zobaczymy.
Śmiem twierdzić, że w obliczu faktów i tak jestem mega super zorganizowana.
Lubię piątki. Dzieci są do 12.30 w szkole. Nie latam jak kot z pęcherzem od Klubu do szkoły, ze szkoły do domu. Tylko w miarę mogę za jednym zamachem wszystkich odbieram i przywożę. Plus.
Wczorazj za to dzień Urzędów. Trudny dla mnie ale wszystko załatwione bardzo nawet pozytywnie. Nawet z ZUS sprawa zaległej składki na plus - bo okazało się, że składka przedawniona :) Cieszy mnie to ogromnie.
Co poza tym u nas?
U Jasia niesttey wyszła na usg powiększona (choć nieznacznie) tarczyca. Czekam co dalej. Mam dzwonić w poniedziałek do doktor to się dowiem.
U mnie? Rtg bioder wykazał jednak zmiany zwyrodnieniowe i teraz czekam na rtg kręgosłupa i pewnie jakąs rehabilitację. Biodra czeka w przyszłości operacja. Świetlana przyszłość po prostu.

Już północ.
Dzieci wykończyły mnie dzisiaj totalnie. Szczególnie Stanisław. Trafiło nam się szczególnie uparte dziecko. Z charakterem i swoim zdaniem. Po takich dniach ostatnim pytaniem jakie sobie stawiam - czy aby na pewno jestem wydolna jako matka? Odpowiedź jest prosta - nie jestem wydolna i tyle.
Jutro sobota. Wybieram się na babskie zakupy z Moją Córką. Kupię sobie szal i czapkę. To co mam w szafie wywalę w cholerę. Zrobimy drabinę dla Dzieciątka Jezus i Drzewko Jessego. Nie jestem pewna czy uda mi się wystartować z Kalendarzem.
Drzewko to bardzo fajna sprawa. Polecam...
A ogólnie?
Jest ok. Jest krzyż ale jak tu bez krzyża nie iść? To tak po konwiwencji mnie naszło.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Dziecko Na Warsztat cz. 3 czyli wartszat kuchenny

Czyli to co garnek i piecyk pomieścić i zdziałać może

Trzecia część warsztatu bardzo nam przypadła do gustu. Z jednej strony miło bo czujemy się w tym jak ryba w wodzie a z drugeij strony jak twórczo przemówić do dzieci i co wymyślić i jak aby cos nowego odkryły?
Mieliśmy trochę ograniczeń
po pierwsze - pomieszczenie czyli sama kuchnia to mały kwadrat 2 m na 3 m - powierzchnia dość niewielka aby pomieścić naraz czwórkę dzieci. Samej użytkowej powierzchni jest jeszcze mniej :)
a po drugie - JAK zaktwywizować naraz małe dzieci aby nie rozniosły wszystkiego a przede wszystkim nie zrobiły sbie krzywdy
no ... ostatnie - scalanie naszych wysiłków to jedynie nocna praca bo nie jest możliwe aby mogła spokojnie posiedzieć przy komie w ciągu dnia...
Zaczynamy zatem...

Pieczenie i gotowanie, krojenie, mieszanie i gniecenie...

1. Pizza ... stary przepis pamiętający jeszcze moją podstawówkę...

Wyniosłam wszystkie potrzebne rzeczy do dużego pokoju i zabraliśmy się do naszej pracy od umycia rąk...
A potem powstała lista (Marcysia lat 7)



Jak widać nauka pisania przydaje się i nie idzie w las...

Potem dodawaliśmy konkretne już składniki ucząc się czytac (Janek lat 5) i liczyć ..




To bardzo dobre ćwiczenie z sensoryki :) i z motoryki małej :)))) Zobaczcie - warsztat kuchenny a my - piszemy, czytamy, liczymy... matematyka jest wszędzie :))

Jednemu z najmłodszych  (Staś lat 2,5) daliśmy Bardzo Ważne Zadanie z którego pilnie się wywiązał - obieranie cebuli, mieszanie zaczynu drożdżowego oraz... tarcie sera. Nie uwierzycie - wszystko wykonał idealnie!!! Podkreślę jeszcze wiek :) Staś lat 2,5 :)))



Potem musieliśmy poczekać aż ciasto zwiększy swoją objętość czyli urośnie. 



No i końcowe już dopieszczanie...





Efekt końcowy...




Przy okazji Warsztatu nasuneły mi się tez takie moje spostrzeżenia. U nas w domu, mimo małej kuchni dzieci mają możliwość pracy z mamą przy posiłkach. O ile Mama ma tyle cierpliwości. Jak było jedno dziecko było łatwiej, teraz jest trudniej ogarnąć całą czwórkę aby nie rozniosły kuchni i się w niej pomieściły.
I to siedzenie z mamą w kuchni daje wielkie plusy
- dzieci nie marudzą przy jedzeniu
- znają produkty
- znają sprzęt w kuchni
- bawi ich gotowanie i pieczenie
- zaczynają mieć pasje
- rozwijają motorykę (posługują się nożem, widelcem - kroją!!! Na zajęciach ze Stasiem wszystkie dzieci - oprzócz Stasia miały pierwszy raz nóż w ręku)...
- to czas spędzony z Mamą i Rodzeństwem
- uczą się ... nieustannie się uczą

W ramach tego warsztatu (choć można powiedzieć, że taki warsztat u nas odbywa się bardzo często) zrobiliśmy

- gofry 


- ciasteczka owsiane.






- ślimaczki


- kopytka (tu pomagali sami chłopcy)




- drożdżówkę z jabłkami







Warsztaty bardzo udane i jak zwykle dzieci roześmiane :) a my wszyscy zadowoleni choć wiadomo... sprzątania jest co niemiara ale... czasem macham na to ręką. 
Dzisiaj już kończę (opóźnioną notkę) i jutro zbieram się do robienia caista na pierniki (i tak już późno) - bo ciasto musi poleżakować na balkonie. A Święta już niedługo.
Zapraszam na następny Warsztat w grudniu i na inne blogi Mam związanych z Dzieckiem na Warsztat.

















DZIECKO NA WARSZTAT

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....