Czyli to co garnek i piecyk pomieścić i zdziałać może
Trzecia część warsztatu bardzo nam przypadła do gustu. Z jednej strony miło bo czujemy się w tym jak ryba w wodzie a z drugeij strony jak twórczo przemówić do dzieci i co wymyślić i jak aby cos nowego odkryły?
Mieliśmy trochę ograniczeń
po pierwsze - pomieszczenie czyli sama kuchnia to mały kwadrat 2 m na 3 m - powierzchnia dość niewielka aby pomieścić naraz czwórkę dzieci. Samej użytkowej powierzchni jest jeszcze mniej :)
a po drugie - JAK zaktwywizować naraz małe dzieci aby nie rozniosły wszystkiego a przede wszystkim nie zrobiły sbie krzywdy
no ... ostatnie - scalanie naszych wysiłków to jedynie nocna praca bo nie jest możliwe aby mogła spokojnie posiedzieć przy komie w ciągu dnia...
Zaczynamy zatem...
Pieczenie i gotowanie, krojenie, mieszanie i gniecenie...
1. Pizza ... stary przepis pamiętający jeszcze moją podstawówkę...
Wyniosłam wszystkie potrzebne rzeczy do dużego pokoju i zabraliśmy się do naszej pracy od umycia rąk...
A potem powstała lista (Marcysia lat 7)
Jak widać nauka pisania przydaje się i nie idzie w las...
Potem dodawaliśmy konkretne już składniki ucząc się czytac (Janek lat 5) i liczyć ..
To bardzo dobre ćwiczenie z sensoryki :) i z motoryki małej :)))) Zobaczcie - warsztat kuchenny a my - piszemy, czytamy, liczymy... matematyka jest wszędzie :))
Jednemu z najmłodszych (Staś lat 2,5) daliśmy Bardzo Ważne Zadanie z którego pilnie się wywiązał - obieranie cebuli, mieszanie zaczynu drożdżowego oraz... tarcie sera. Nie uwierzycie - wszystko wykonał idealnie!!! Podkreślę jeszcze wiek :) Staś lat 2,5 :)))
Potem musieliśmy poczekać aż ciasto zwiększy swoją objętość czyli urośnie.
No i końcowe już dopieszczanie...
Efekt końcowy...
Przy okazji Warsztatu nasuneły mi się tez takie moje spostrzeżenia. U nas w domu, mimo małej kuchni dzieci mają możliwość pracy z mamą przy posiłkach. O ile Mama ma tyle cierpliwości. Jak było jedno dziecko było łatwiej, teraz jest trudniej ogarnąć całą czwórkę aby nie rozniosły kuchni i się w niej pomieściły.
I to siedzenie z mamą w kuchni daje wielkie plusy
- dzieci nie marudzą przy jedzeniu
- znają produkty
- znają sprzęt w kuchni
- bawi ich gotowanie i pieczenie
- zaczynają mieć pasje
- rozwijają motorykę (posługują się nożem, widelcem - kroją!!! Na zajęciach ze Stasiem wszystkie dzieci - oprzócz Stasia miały pierwszy raz nóż w ręku)...
- to czas spędzony z Mamą i Rodzeństwem
- uczą się ... nieustannie się uczą
W ramach tego warsztatu (choć można powiedzieć, że taki warsztat u nas odbywa się bardzo często) zrobiliśmy
- gofry
- ciasteczka owsiane.
- ślimaczki
- kopytka (tu pomagali sami chłopcy)
- drożdżówkę z jabłkami
Warsztaty bardzo udane i jak zwykle dzieci roześmiane :) a my wszyscy zadowoleni choć wiadomo... sprzątania jest co niemiara ale... czasem macham na to ręką.
Dzisiaj już kończę (opóźnioną notkę) i jutro zbieram się do robienia caista na pierniki (i tak już późno) - bo ciasto musi poleżakować na balkonie. A Święta już niedługo.
Zapraszam na następny Warsztat w grudniu i na inne blogi Mam związanych z Dzieckiem na Warsztat.