poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Pascha 2020

Te święta były inne niż zwykle. Całe Triduum przeżyliśmy w domu. Liturgie nabrały innego sensu. Wspólnota rodzinna to ta pierwsza wspólnota do której dążymy. Czasy pierwszych chrześcijan i czasy Izraelitów gdzie Paschę przeżywano w swoich domach.
Nie mieliśmy tak źle. W dobie internetu mogliśmy się łączyć ze swoją parafią (to w sobotę), wcześniejsze liturgie - Czwartkową i Piątkową robiliśmy w oparciu o wytyczne, Słowo, nasze dzielenia. Było pięknie. Tak pięknie, że kiedy podjęliśmy decyzję o Sobotniej Liturgii z parafią niektórym z rodziny to nie pasowało. Mieliśmy mówić swoje kazania...
Do świąt przygotowani byliśmy poprzez katechezy ks. Nikosa, słowo bp Rysia i o. Szustaka.
Takiej obfitości Słowa nie pamiętam dawno.
Spowiedź na podwórku też miała swój klimat.

Staram się w tym wszystkim zobaczyć dobro, że to co się wydarza jest dla mnie najlepsze. I rzeczywiście tak jest 




Tu niektórzy nie dotrwali do 3 czytania :)


Teraz Poniedziałek Wielkanocny. Można byłoby powiedzieć, że jutro normalnie do pracy ... Prawie normlanie. Bo teraz nic nie jest normalne.
Nie wiem kiedy się to skończy. Nie mam sił chyba nawet myśleć, że się nie skończy. Moją obroną jest życie normalne, plany, zakupy... pranie i sprzątanie. Może tak ma być?

środa, 8 kwietnia 2020

Nowa rzeczywistość


Zdecydowanie inny czas. Wprowadzono zaostrzenia i nie możemy już wychodzić swobodnie na spacery. Nawet jakiś element zastraszenia się pojawił, bo po parku gdzie mieszkamy jeździ policja i co charakterystyczne osoby poucza, że nie należy spacerować PO PARKU. Mam wątpliwości co do tego, i chyba wyraźnie to widać w mojej postawie bo uparli się na mnie. W soboty dzieci z Michałem jeżdżą na działkę. Tam jeszcze nikt nam nie zakazał jeździć ale nie wiem co będzie jutro? Bo jutro nowe zarządzenia i komunikaty padną z ust premiera. Do szkoły nam się nie spieszy... jest ok. Dzieciom się to podoba ale na dwór. Do lasu... to inna sprawa
Dzieciaki zajęły się szyciem. Jaś hurtowo uszył poduszki. Marcysia pozazdrościła umiejętności i szybko ogarnęła temat.


Ja zabrałam się za pieczenie bułeczek i chleba. Nawet wychodzą... więc korzytsamy


To dzieło Stasia. Cudnie rysuje o ile się mu chce. Może jakiś rysownik z niego będzie? Kto wie?


To też jego dzieło. Karton i klej na gorąco. Nie pomagałam. Jemu w ogóle nie pomagam w tematach plastycznych



A tak wygląda nasza rzeczywistość niedzielna. Inna ale też piękna. Trzeba nauczyć się z tym żyć


Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....