Przyszedł nie wiadomo kiedy. Mnóstwo pracy mnie pochłonęło. Trochę szkoła, a raczej dużo trochę. Mnóstwo pacjentów. Sprawy z domem, zakupami, świętami...
Takie życie.
Dzisiejszy dzień mega spokojny, wolny od wszystkiego co muszę. Trochę luzu, trochę rozrywki i wina.
Taki dzień mi się przydał.
Boże Narodzenie ....
Wczoraj Pasterka ze wszystkimi i Antoś niosący Pana Jezusa do żłóbka. Same prezenty. Rano Eucharystia u Mamy ks. N. Zadziwiające, niezasłużone uczestnictwo w cierpieniu... jak umoczenie we krwi.