Stanisław kojarzy moją osobę z jedzeniem. Wyszłam dziś na 3 godziny i Staś grzeczniutki, milutki do Taty ... a jak mnie widzi to wszystko koajrzy mu się - MAMA da JEŚĆ.
Nakarmiony plackami (przez Babcię) dał mi dwie godziny luzu... po czym zaczął znów marudzić. Mama - DAĆ szybko jeść. Cokolwiek ma to oznaczać. Pierś, bananka, jabłuszko, parówkę, ciasteczko, kaszkę czy zupę...
JEŚĆ i to szybko :)
Stanisław Wielki Żarłacz :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski
Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....
-
Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....
-
jest taka pieśń w naszej wspólnocie, która bardzo lubię. "Wyrasta różdżka z pnia Jessego, Odrośl z jego korzeni. Spoczywa na Ni...
Mój też! A potem tyłek ciężko udźwignąć ;-)
OdpowiedzUsuńWaszemu to jednak wychodzi :D
a nasza Laurcia - Pani Wielka Żarłaczowa:) RUt
OdpowiedzUsuńNo jak krzyczy DAĆ, to trzeba dać, nie wolno dyskutować ze Stachem. Stach wie czego chce i mama jest od podawanie jedzenia hehe.. Rozkoszny jest :) A Janek spryciarz jeden, że się tak schwał za łóżkiem i czekał na kolej swojego przyjścia do Sopelkowej rodzinki :)
OdpowiedzUsuń