niedziela, 22 kwietnia 2012

Leniwa i samotna niedziela

Czuję się nieco lepiej. Antybiotyk, sinupret (na zatoki) i ibuprom zatoki robi swoje. Ale wczoraj jakiś kosmos. M. pojechał z cykorem na konwiwencję kantorów (!!!) szok szok szok. A ja biedniutka sama. Schaboszczaki mamy i rosół więc obiad praktycznie lajcik. Dzieci po południu idą do babci B. a ja mam plana aby pisać, pisać i pisać .... ha ha... do tego zepsuła się albo Stasio (!) zepsuł mi drukarkę. Albo nacisnął coś w lapie bo z nikąd nie mogę nic wydrukować. I takie buty....
Pogoda za oknem - cud miód. HA! pojechałoby się na kiełbaski. Jutro nocka samotna. M. jedzie do Warszawy. I tak to oto sobie piszę.
Dorwałam się do książki Danuty Wałęsowej. Rewelacja. Styl prosty i jasny ale czyta się dość szybko i przystępnie. Podoba mi się. Tylko ja nie mam czytać a PISAĆ. P I S A Ć :))))

2 komentarze:

  1. pokrzepie cię nieco, że moja drukarka już nieraz mnie tak wkurzyła, ze tylko mąż mnie powstrzymywał, by nie otworzyc okna i nie cisnąć jej na ulicę:) i to zawsze jak mi coś na szybko do pracy potrzebne:) Zdrówka Aguś. Nie chorowałam na zatoki, ale z opowiesci moich znajomych wiem jaki to ból. Rut

    OdpowiedzUsuń
  2. a może tę drukarke odłączyć i przyłączyc ponownie? u mnie czasem to proste rozwiązanie działa :)
    mary

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....