piątek, 16 marca 2012

szkoła...

Zapisujemy... nie wiemy gdzie :( dzisiaj zebranie w dość daleko położonej szkole. Wczoraj w osiedlowej - nie poszlismy. A w poniedziałek w takiej pośredniej ale za to bardzo dużej. Ja jestem skłonna do tej dość odległej. Mimo wszystko. Może TYLKO na zerówkę a może na 6 lat?
Szkoła mała, ładna i dyrektorka bardzo dla rodziców i przystępna.
Tak więc dzisiaj.... no zobaczymy. Z tym, że wiem już, że w klasie byłby chłopczyk z Klubu, którego M. nie cierpi... no zawsze coś :D Chłopczyk nie ma jeszcze pięciu lat ale przeinwestowany przez rodziców na maksa. Czyta, liczy i takie tam (butów nie wiąże ani się sam nie ubiera) i oprócz tego wszystkim dzieciom dokucza. Ja już widziałam w nim jakieś zespoły a on po prostu bezstresowo chowany :D
Obsmiałam się...
Ale po rozmowie z mamą (chłopczyka) depresja mnie wzięła, że my nie zajmujemy się dostatecznie naszymi dziećmi. Normlanie nie douczone są...

13 komentarzy:

  1. Oby w tej małej szkole spodobało się Marcysi i było jej z zerówce lepiej niż w tym roku. Trzymam kciuki!

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówiąc "niedouczone" miała na myśli swojego syna? No bo jak trzeba go ubierać to chyba jakiś niedouczony jest.

    OdpowiedzUsuń
  3. My też obstawiliśmy szkołę trochę dalej od domu,ale za to fajną. Rodzice "gieniusza" mogą się zdziwić, bo w pierwszej klasie ważniejsza jest samodzielność, a czytać i liczyć się dzieci właśnie uczą ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie znajdziesz Aguś klasy, w której nie byłoby kogos trudnego. zawsze ktos taki jest, albo agresywny, albo przemądrzały, albo niewychowany. a ta mama nie przejmuj sie - nie sztuka napakowac głowe dziecku wiedza, sztuka wychowac je na człowieka. rut

    OdpowiedzUsuń
  5. Rut ... wiem i godzę się na to... taki lajf. Sama też nie należę do łatwych :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Osłabiają mnie tac rodzice ... niby dziecko chcą edukować a i tak gamoni z nich zrobią, bo jak się ożeni to żóna będzie musiała wszystko robić, bo ten przecież będzie "mądry". Ja tam w dzieciach stawiam na smaodzielność. Moje są samodzielne, starsza chciała w przedszkolu chodzic na taniec to proszę bardzo, chce na angielski to się dowiedziałam jak wygląda ten angielski. Powiedzieli, że śpiewają piosenki po angielsku i rozmawiają i wszystko w wformie zabawy, zapisałam. Jak się pytają o to jaka to literka to odpwoiadam i moje czteroletnie dziecko potrafi raptem dwie czy trzy literki napisać, bo zaobserwowała i sie nauczyła. Ale żebym sama jakoś wbijała im w głowę cokolwiek to nie. Usłyszałam tylko, że jak się dzieci nauczy prawidłowo trzymmać nożyczni i ciąć to jest szansa, że będą miały ładny charakter pisma. A że starsza ma szał na punkcie wycinania to mama to wykorzystuje :)
    Moim zdaniem trzeba wkorzystywać potencjał dziecka, ale zapsywanie na masę zajeć po to, żeby diecko uczesticzyło w wyścigu szczurów jest bez sensu.
    Ines_ka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też często zaliczam doła po rozmowach z mamami jedynaków najczęściej. :)
      Że każdemu z osobna nie poświęcam odpowiedniej ilości czasu...
      Ale coraz szybciej z tych dołów wychodzę, na szczęście. :)

      aaania

      Usuń
  7. Każdy idzie swoim tempem.... Nie jest powiedziane, że dziecko w szkole musi już czytac i liczyć...Bo pomyślmy tak na zdrowy, chłopski rozum: jeśli przed pójściem do szkoły dziecko będzie potrafiło już 'wszystko', to co w takim razie będzie robiło na lekcjach, kiedy inne dzieci będą poznawały literki i cyferki i składały je w zdania i w proste działania? Takie dziecko najzwyczajniej w świecie będzie się nudziło...Choć z drugiej strony patrząc, jeśli przyjdzie taka Patrycja, Elwirka czy też Jonasz do klasy, w której większość dzieci będzie już zaawansowana, to ciężko będzie tym dzieciaczkom gonic resztę w wyścigu szczurów...Bo niby szkoły mają jakieś tam wytyczne, ale w rzeczywistości tak naprawdę to jest parcie na to, by szkoła była jak najlepsza w rankingach...
    A ja mam też pięcioletnią córcię (w tym roku szcześcioletnią) i owszem, zamierzam stworzyć Jej jak najlepsze warunki do startu w szkolnym życiu, ale nic ponad naukę poprzez zabawę. Li i jedynie. Na wszystko inne przyjdzie pora...I tak naprawdę, to mam gdzieś to czy moje dziecko według innych jest poniżej jakiegoś tam poziomu, który sobie jakaś zbyt ambitna mamusia czy też tatuś wyznaczyli jako ten właściwy...
    Pozdrawiam i życzę Tobie, sobie i innym cierpliwości...

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczywiście miało być *sześcioletnią
    ;)
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  9. Basiu a posyłasz do zerówki czy do I klasy? :)
    Na zebraniu usłyszałam, że jak NIEKUMATE to rzeczywiście może do zerówki :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś, posyłam do zerówki. Uważam, że na wszystko przychodzi czas i pora...Jeden rok w tą czy w tamtą nie gra większej roli-po cóż wpychać już od małego w obowiązek? Mojej Olci dobrze jest w przedszkolu i tak naprawdę, to jestem niezwykle zadowolona, że jeszcze nie ma przymusu szkolnego dla sześciolatków.
      A co do tego, że NIEKUMATE do zerówki, to przepraszam bardzo, ale kto dał prawo komukolwiek nazywania jakiekolwiek dziecko NIEKUMATYM i sugerowania, by nieco mniej 'wyedukowane' dziecko pozostało lepiej w zerówce? Rany, nie dajmy się zwariować...Toż to jeszcze dzieci...I tylko strach bierze... Bo jeżeli na zebraniu obdarza się jakieś dzieci takim mianem, to lepiej nie myśleć, jak takowe dziecko określane jest w domu...Jedyna nadzieja, że nie przy uszkach latorośli...

      Barbara

      Usuń
  10. A że się tak spytam - usłyszałaś, ze niekumate od kolejnej matki jedynaka uważającej, że nie ma na nic czasu, zarabiającej jakieś 4 tys miesięcznie i uważającej, ze nie stać ja na dziecko a jednocześnie wydając na to dziecko masę niepotrzebnej kasy?
    Ines_ka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agus, kilkulatki maja byc szczesliwe i kochane a nie 'douczone'!!! Jestem pewna, ze tych 'dobr' Waszym dzieciaczkom nie brakuje :))

      Usuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....