czwartek, 24 stycznia 2013

Wypada coś napisać...

choć tak naprawde nie mam na to ani chęci, sił ani nastroju.
Tak... milczę aby nie płakać, płaczę aby nie rzuacać czym popadnie...
Mamy ogromne problemy ... a z czym? Nie zgadniecie. Ja - matka Polka, która wykarmiła i karmi nadal Trzeciego mam problem WIELKI aby wykarmić Czwartego.
Otóż Antoś ssać piersi nie chce. Pierwszego dnia - zassał cudownie. Dziś zassał cudownie po 4 godzinach walki - po czym wziął i się znów zaciął. Ssie palec mój (super), je ze sztrykawki, ba! nawet dziś spróbowałam butlę - je bez problemu a pierś? Jest dla niego zagadką...
Ja jestem kłebkiem nerwów, brak mi radości, cierpliwości a wręcz ochoty do czegokolwiek. Podjerzewam, że dodatkowo mam bluesa potężnego :(
Pogodzić się z tym nie umiem, nie potrafię a przede wszystkim nei chcę. Nie rozumiem tego. Walczę ale wydaje mi się, że ciągle jestem dalej niż bliżej choć są jakieś iskierki ... no dziś ssał 10 -1 5 minut. Efektywnie, ładnie, odbił i ... zapomniał jak się to potem robi...


A jak poród? Jeden z tych cięższych. Tak jak i pobyt w szpitalu. W czasie cc miałam tachucardię - 160 uderzeń na minutę - tak do końca cesarki. Po operacji byłam tak wykończona jakbym przebiegła jakiś straszny dystans. Potem z kolei trudny pobyt w szpitalu. Wynajdywanie u Antosia stu tysięcy chorób. Ciągłe badania i odwlekania kiedy mam iść do domu. Usg głowki, brzuszka, echo.... badania krwi. No nic dziwnego, że byłam na skraju wyczerpania i ... nie wiem jak się to stało ale prawdopodobnie przez doakrmianie - Antoś odmawiał persi :(
W końcu po wielkich mecyjach wypuścili nas w poniedziałek z diagnozami...
- wzmożona echogeniczność w piramidach nerek (podjerzenie odkładania się wapnia)
- niezamknięty przewód tętniczy  - serduszko

Niby nic bo mamy jedynie kontrole za miesiąc - usg i echo ale... nerwów było sporo.
W domu Michał wszystko ogarnia, ja siedzę i karmię strzykawką, tulę małego, ryczę albo krzyczę na starszaki.... Ogólnie czuje się fatalnie. Jak nigdy dotąd. Jestem zła na siebie, niezadowolona i ogromnie rozgoryczona cała sytuacją.
Dlatego wybaczcie... pisać nie chce mi się. Zmuszam się do czegokolwiek. Moze przejdzie? Nie wiem... potrzeba mi modlitwy i chyba czasu...
Co bym dała za to aby zechciał Łaskawca Nasz Antoni wreszcie skumać, że pierś to co jest dla niego najlepsze i że można i jak najbardziej TRZEBA ssać.
Ogólny baby blues mnie dopadł... może tak jest przy koeljnych dzieciach? Całkowicie nie ogarniam NICZEGO :(

27 komentarzy:

  1. Agnieszko, Droga Agnieszko! Niestety bywa i tak. Przeszłam tą drogę i żal, że i Ty nią idziesz. Wierzę, że radość wróci na swoje miejsce, najszybciej jak to możliwe, na swoje miejsce, w serce młodej Mamy. Wiem, że to frazes, wiem, że Ty też wiesz, ale to, co przeżywasz jest częścią macierzyństwa też. Szkoda, że przypdło Ci w udziale, ale minie, to pewne. Przystawiaj małego ile się da i próbuj odpływać w spokój i dobre myśli. Jest specjalny sposób podawania piersi dla takich opornych maluszków. Już nie pamiętam, jak się nazywa ten system, ale zaraz przeszperam Internet i jak tylko odnajdę, to wyślę Ci link. Póki co, idź wyryczeć się w łazience, mnie to zawsze w niemocy pomagało. Nikomu się emocje nie udzielały moje, a moje schodziły i było lepiej. Będzie dobrze. Wszystko pomału wskoczy na właściwy tor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziusiolku to sns - mam to ale ja mam ful pokarmu a to jest dla tych co nie ccha ssac i wspomoc laktacje. Ja karmie caly czas Trzeciego... wiec pokarmu mam ful a ten uparciuch nie chce...

      Usuń
    2. Tak, to sns, maile już poszły, to wywal od razu. A może ściągaj ciut i dopiero Go dostawiaj, są maluszki, które na początku nie wyrabiają z ilością. A macie u siebie poradnię laktacyjną?

      Usuń
  2. Aguś, może skorzystaj z usług konsultantki laktacyjnej? Wiem, że to często to pomaga. Katti22

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykro mi, że Ci tak ciężko.
    Przytulam i wspieram modlitwą.

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń
  4. Aguś kochana, przytulam Cię mocno, mogę sobie wyobrazić, jak się z tym wszystkim czujesz (nie przechodziłam przez to, ale wyobraźnię mam).

    Biedactwo. :*

    Widziałam na fb że szukałaś doradcy lakt. czy ona ma jakieś pomysły na to, dlaczego Antoś taki oporny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie ma pojecia... dzwonilam do takiej dziewczyny - dorady - super babka i ona twierdzi ze Antos potrzebuje czasu. Ze kazde dziecko jest inne i że on potrzebuje wiecej czasu... przytulania i cierpliwosci. dzis chyba przesadzialm i na sile probowalam go zlamac... o kant tylka takie metody :(

      Usuń
    2. Bo rzeczywiście coś w tym jest, że dzieci, a zwłaszcza takie małe, chłoną z naszych emocji WSZYSTKO.
      Aguś, absolutnie nie chcę się wymądrzać, zwłaszcza że tyle o karmieniu wiem, że nie miałam z nim kłopotów... ale tak sobie myślę: wdech, spokój, póki nie chce piersi, dawaj strzykawką, wiem, że upierdliwe i ten laktator jeszcze (brrrr, osobiście go nie cierpiałam), ale z drugiej strony nie musisz pobudzać laktacji (ja przez chwilę przy Marcie, gdy leżała na oddziale noworodkowym musiałam co 3 godziny boleśnie rozkręcać rzekę mleka...), jest Staś więc nie grozi Ci, że stracisz pokarm.
      Połóż się z Antosiem, popatrz jaki jest piękny... i malutki jeszcze, nie musi umieć... przytul tego Aniołka słodkiego i po prostu uciesz się tym, że szpital już za Wami, jesteście bezpieczni. I spróbuj choć trochę odpocząć Aguś.

      Starszaki pewnie też domagają się uwagi, ale teraz najważniejsi jesteście Antoś i Ty. I dopóki nie dojdziecie ze sobą do ładu, sytuacja będzie jaka jest.
      Odpocznij Aguś. Dobrze, że jest Michał.
      Ściskam.

      Usuń
  5. Aguś, jeszcze Ci napiszę, bo ja też miała problemy z karmieniem, ale u mnie to chyba była kwestia cesarki (podobno mniej ma się mleka wtedy).
    Też byłam załamana, nie miałam wystarczająco mleka... Jedynie co lepiej, to że moja Natalka zdrowa i grzeczna. Pokarmiłam ją ok 2 miesiące, trochę dokarmiając, a potem już tylko odciągałam laktatorem i jej podawałam w butelce, ale i tak tego pokarmu nie było dużo i trzeba było sztuczne mleko podawać, aby uzupełnić. Teraz Natalia ma 4 miesiące i już jest tylko na sztucznym. Wciąż to przeżywam, ze mi się nie udało z laktacją :( Więc Cię rozumiem dobrze.
    I bardzo żałuję, ze nie skorzystałam na czas z doradcy laktacyjnego, bo jak moje koleżanki korzystały, to bardzo im to pomogło i mogły karmić naturalnie.
    Głowa do góry! Będzie dobrze :) Katti22

    OdpowiedzUsuń
  6. Katti :) dziekuje... w sumie dobrze ze napisałam na blogu o tym... ciut mi lzej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, to znowu ja :) ale mi się skojarzyło: http://odczuciaiuczucia.blogspot.com/2013/01/fenoterol-odstawiony.html - w dolnej części notki o kłopotach z karmieniem piersią, trochę chyba podobnych do Twoich (choć Antoś nie wcześniak).

      Zobacz jaki happy end:)

      Usuń
    2. HANULO - dzieki... tego mi trzeba bylo :)))

      Usuń
  7. Aguś, ale powiem Ci, ze nawet jak się nie uda karmić, to przecież to nie koniec świata. Teraz są naprawdę dobre mieszanki. Więc nie załamuj się.
    A taki doradca powinien przyjść i zobaczyć, i wtedy może pomóc, a nie przez telefon. Może umów się na domową wizytę, wtedy to może być pomocne. Trzymaj się :) Katti22

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. katti dla mnie to jest koneic swiata :(

      Usuń
    2. jeśli nie chce ssać piersi, nie rezygnuj z własnego pokarmu i nie przechodź na mieszanki, odciągaj po prostu swój pokarm i podawaj go z butelki - będzie dobrze :)

      ps: a właśnie teraz spojrzałam powyżej i zobaczyłam odnośnik do mojego bloga u mamy zochulka :) czyli już wiesz o czym piszę :) POWODZENIA!!

      Usuń
  8. Ja dziś się leniłam i machnełam sobie cały Twój blog, Miło mi się czytało. Odpoczełam sobie i się uśmiałam. My nie podłączalismy zmywarki też jakiś długi czas. Teraz walczę o odmalowanie mieszkania. Naprawdę Agnieszka jesteś super mamą i żoną. Antoś będzie ssał on już złapał i pomału załapie. Dbaj o siebie. Pozdrawiam Anka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Aguś, wiem, że tak się myśli w ciężkich chwilach. Ale zobaczysz, ze będzie lepiej i niedługo jaśniej na wszystko spojrzysz.
    Zamów konsultantkę laktacyjną DO DOMU, bo przez telefon trudno jest pomóc. Są takie konsultantki z certyfikatem międzynarodowym, myślę, że to może być gwarancja ich umiejętności. I zobaczysz, że będzie dobrze.
    Wiem, jakie to ciężkie jak ma się problemy z karmieniem i jest się dodatkowo po cesarce. Wiem bo przechodziłam. I jestem szczęśliwa teraz, ze chociaż 2 miesiące udało mi się pokarmić, też z bólami i z problemami, ale się udało chociaż tyle.
    I też mnie serce boli, że teraz już nie karmię, że nie wyszło. I wybaczyć sobie nie mogę, ze tej konsultantki nie zamówiłam na samym początku, jak Natalia miała tydzień-dwa. Aguś rozumiem Ciebie.
    Ale trzymaj się i się nie poddawaj. Wypocznij, bo tego Ci na pewno bardzo potrzeba.
    Pozdrówki serdeczne :) Katti22

    OdpowiedzUsuń
  10. Aga! Może Ty mu imię zmień!!!!!!!
    Mówię poważnie!
    Mój Antoni najgorzej ssał ze wszystkich moich dzieci. W związku z tym karmiłam go dużo krócej, niż pozostałych. Do tego ma bardzo silny charakter i dąży do tego, żeby wszystko było tak, jak on tego chce. W dążeniu do swojego celu jest niezwyciężony i nie liczy się z niczym. Ma być tak, jak on sobie tego życzy i koniec!
    Może znajdź dla dziecka jakieś inne, bardziej spolegliwe imię??? :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Kasiu :)) niestety - zarejstrowany jest już jako Antoni Franciszek :) Może ten Franciszek choć trochę go ułagodzi. Choć wiesz... on naprawdę jest łagodniutki :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj tak! Mam Teścia Antoniego. Wszystko prawda ;-) Uważam, że imię dla chłopca jest świetne, a Młodzian w końcu załapie, jak mieć pełny brzuszek i zrelaksowaną Mamusię :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Aguś! Do pół roku można imię zmienić! :))))
    Mój jest Antoni Tadeusz :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Aguś. Moje wszystkie dziatki uczyły się bardzo długo nauki ssania. Dobre dwa tygodnie mijały nim nauczyły się co i jak i że cysio jest do ssania, a nie do gryzienia. Antoś też załapie. Na 100%. rut

    OdpowiedzUsuń
  15. Podobno dzieci, które przeszły stres związany z porodem lub czasem okołoporodowym - a te wszystkie badania Antosia z pewnością były stresujące- mają czasami problemy z ssaniem piersi, które mogą się skończyć całkowitym karmieniem z butelki.Tak bywa, ale dzieci "butelkowe" nie są w żadnej mierze gorsze od tych karmionych piersią (tu patrz mój 1). Problemy te też nie są żadną winą matki. Po prostu czasami tak bywa, że dziecko wychowuje się na butelce.

    OdpowiedzUsuń
  16. Aga, jak oglądałam zdjęcia Antosia to zobaczyłam jego bardzo cofniętą bródkę i powiem Ci, że skojarzyło mi się o z noworodkiem a naszej rodziny. Dziewczynka miała silnie cofniętą bródkę i coś z układem nerwowym i okazało się (już jak nie była niemowlakiem), że odmawianie piersi było po pierwsze spowodowane cofniętą bródką a po drugie tym układem nerwowym, który powodował że ciśnienie, które się tworzyło w czasie ssania było tak bolesne, że odmawiała. Naprawdę nie wszystkie dzieci chcą ssać i nie wszystkie dzieci da się wykarmić piersią. Dla mnie pierwsze dziecko i brak możliwości karmienia piersią było traumą, ale po kilku miesiącach zaakceptowałam to.
    Ines_ka

    OdpowiedzUsuń
  17. Aga, tak sobie myślałam, jak to u nas było i tak naprawdę wszystko, czyli ssanie, odpowiednie łapanie, nie wypluwanie, nie denerwowanie się na pierś ustalało się po ok. 3 tygodniach. Szymon miał najmocniejszą żółtaczkę i chyba to miało jakiś wpływ, bo z nim dużo się męczyłam, zmieniałam pozycje, odciągałam pokarm, by piersi nie były nabrzmiałe, wybudzałam, smyrałam po wewnętrznej stronie dłoni właśnie jakieś 3 tygodnie.

    OdpowiedzUsuń
  18. /mary
    no i chce mi się ryczeć razem z Tobą...
    niemoc i nerwy... uch... ten baby blues to wredota grrrr
    trzymam kciuki żebyście doszli do takiego stanu ducha o jakim marzysz

    OdpowiedzUsuń
  19. Smutny post, bardzo.. ale cieszę się, że już trafiłas na mojego bloga gdzie zupełnie niechcący dodałam Ci tam swoim opisem walki o karmienie, otuchy :) Trzymam kciuki, nie poddawaj się, uda się, prędzej czy później uda się. Odciągaj pokarm, aby go nie utracić. Mi to zajęło 5msc, może u was będzie szybciej, trzymam kciuki!!
    powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....