wtorek, 1 stycznia 2013

Sylwester skurczowy

Trochę mnie postraszyły wczoraj skurczybyki... ostatnio wieczorami zaczynają się kilkugodzinne akcje. Tak więc około 22 zaczęło się. Ani leżeć , ani siedzieć. Boli dół brzucha, krzyż... no super - myślę - jeszcze będziemy jechać wśróod fajerwerków na cc....
Ale co znaczące nie są to regularne skurcze tylko takie straszenie. Boli i tyle... Na piłce przechodzi, w kąpieli przechodzi więc chyba nadal nie to...W każdym bądź razie jakieś sygnały są ale nie dość wyraźne...
Głowa dziś mnie boli masakrycznie od rana. W sumie po czym? Nie piłam a boli :) kaca mam tzw.? dziwne. M. siedział wczoraj długo - teraz odsypia. Ja padłam przed końcem filmu, koło 23 i o mały włos nie zwlekłabym się na fajerBERKI jak to Jaś mówi. Chłopcy padli po 21...
Potem jak się zwlekłam to popatrzyłam pięć minut, wzięłam Reni i resztę czasu witania Nowego Roku spędziłam w wc. Urocze... :)
Dziś spędzam na prasowaniu ubranek :) no i jako tako ogarnięciu bo może mnie jednak nie być w domu przez kilka dni. W czwartek do doktora to się COŚ dowiem :)

2 komentarze:

  1. do_ro/ O skurcze... coś się dzieje. Na całe szczęście mamy już nowy rok, więc Kochana możesz spokojnie rodzić. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aguś, szczęśliwego Nowego Roku :)
    I trzymam kciuki za dobry poród. Będzie na pewno dobrze :) Katti22

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....