wtorek, 10 stycznia 2012

Zmęczona

Jestem okrutnie zmęczona. A to za przyczyną Stasia Marudy, Stasia Krzykacza, Stasia Jęczydła...
Międli, międli i okropnie krzyczy. Nauczył się od Jasia i myśli, że jak krzyknie to coś osiagnie. Krzyczy DA - jak chce coś uzyskać. Krzyczy - Eeee.... - jak mu się oddalam. Krzyczy - Tata - jak chce do Taty.... A poza tym. Krzyczy i marudzi bo chce na rączki a na rączkach krzyczy bo chce iść nie w tę stronę co mama... Istny sajgon.
Poza tym we wspólnocie nawał spotkań (tak będzie do pierwszej konwiwencji) i ciagle coś się dzieje. W tym tygodniu mam dwa egzaminy - nie mam złudzień, że spokojnie usiądę i pouczę się.
A Marcysia dzisiaj po długiej przerwie poszła do szkoły w celach odhaczenia obecności :( Zadowolenie sięgało raczej dna niż wyżyn... ale jakoś się udało. Po 12.00 będę dopiero wysłuchiwać jej żali :(

A za oknem?.... poraz pierwszy spadł śnieg :)

A to jeszcze zdjęcie naszej gwiazdeczki :D


3 komentarze:

  1. U nas padało rano. Teraz wszystko stopniało. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Gwiazdeczka prześliczna Aguś.
    Powodzenia na egzaminach!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gwiazdeczka - faktycznie śliczna, w pięknym kostiumie :) przypomniała mi się moja starsza córka x-lat temu, kiedy to w przedszkolnym Bożonarodzeniowym przedstawieniu wystąpiła też w roli Gwiazdeczki, z tą różnicą, iż niesamowicie "rwała" się do mikrofonu, mówiąc, iż bez niego nie wystąpi...i tak jej zostało po dzień dzisiejszy ;) śpiewa, gra w teatrze - zero tremy, w przeciwności do młodszej siostry, ach jak różne może być rodzeństwo...ale to chyba dobrze :)

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....