niedziela, 1 stycznia 2012

No to mamy Nowy Rok czyli wiele hałasu o nic

Strzelali i pukali. I Nowy Rok nastał - 2012. Jaś miał mocne postanowienie aby do 24 poczekać ale padł (mimo snu koło 18.00) o 22.30
Za to Marcysia!!! Dzielna wytrzymała i nawet sobie popatrzyła. Pierwszy raz w życiu. Staśko padł pierwszy gdzieś po 21 więc przy scrabbelkach z Jednym z Gości doczekałam do 24.00
Potem jeszcze gadaliśmy sobie ze Znajomymi i koło 2.00 poszliśmy spać.
Generalnie Sylwester dla mnie osobiście jest jakimś umęczeniem bo niby dlaczego mam czekać do 24? I witać Nowy Rok? Bez mojego czekania nie przyjdzie czy jak?
Wczoraj keks piekłam - nie wyszedł. Bułeczki z parówkami - nie wyszły. Drożdżówka - średnio.... czyli co? Cały rok gnioty będę piekła?
Zabieram się zatem teraz za pizzę i jak nei wyjdzie to .... biada!!!

4 komentarze:

  1. Aguś, my poszliśmy spać ok 22 - ignoranci ;-)))
    I tak nas o 24 syreny z remizy i fajerwerki obudziły ;-)
    A potem Błażej się rozchorował, więc dobrze, że spałam chociaż 2 h.

    Życzę na Nowy Rok udanych wypieków jednak :-)

    Maciejka

    Ps. Czy mogę Cię wylinkować, bo widzę, że stary blog zamknięty, więc nie wiem, czy chcesz? Ja chcę, bo mnie tak łatwiej docierać na nowe notki :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Maciejko możesz :) ja się dopiero zabieram za porządki blogowe. Nie chciałam też aby niektóre osoby zaglądały. A tak .... jakoś spokojnie się udało. A teraz powoli przenosimy. Choć słabo mi się udaje. Coś blogger nie działa jak należy

    OdpowiedzUsuń
  3. Domyślałam się właśnie, bo już kiedyś wspominałaś, że blokujesz jakieś IP.
    Pytałam, bo przez moje linki może ktoś właśnie do Ciebie trafić, jak dobrze pogłówkuje. No ale jak się zgadzasz to ja z radością linkuję :-)

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....