wtorek, 1 kwietnia 2014

Dziadkowie a raczej Babcie

Są błogosławieństwem dla mnie.
Babcia M zostaje mi z maluchami - co prawda na krótko ale regularnie i nie muszę codziennie zrywac maluchów rano kiedy starszaki wybywają. Co prawda Babcie M rozpuszcza dzieci niemiłosiernie - bajkami i cukierkami ale... Babcia M ugotuje najlepsze kluseczki i jest zawsze w razie awarii z opieką dzieci. Na przykład dzisiaj. Wieczorem jadę do nieszczęsnego dentysty. Z całą czwórką nie możliwe bo gdzie uwiążę Czwartego kiedy doktor zechce mi pogrzebać w paszczy? A co z Trzecim, który wszystko musi dotknąć choć zawsze przeplasza....
A M dopiero w domu koło 19. Babcia M w zasadzie powinna mieć ksywkę Zawisza... polegac można. Choć wiadomo - każdy ma swoje za uszami ale dzisiaj peany a nie żale.
Babcia B choć zapracowana - zabiera (tak średnio raz w tygdoniu) TRÓJKĘ i wybywa na wiele godzin. Dzisiaj do 17.00.... mniód i malina. Cisza i spokój. Ja mogę w tym czasie pierdzieć w fotel, biegać za akurat nie śpiącym Antkiem i ściągać go z wysokości i na przykład pakować ciuchy w worki próżniowe (nota bene - moje nowe odkrycie !!!)
Ale na razie. Piję kawę i deletuję się ciszą bo Antoni był uprzejmy zasnąć :)

4 komentarze:

  1. Tak, znam to:) to może nie jest - chodzi mi o Dziadków mieszkających - taka pomoc spektakularna, że ja leżę, a oni się zajmują, ale właśnie w chwilach "newralgicznych": jak to dobrze, że są!!! :)
    Fajnie, że Twoja Mama też jest na miejscu i możesz na nią liczyć:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, to naprawdę wspaniała pomoc. I ta na każdy moment i ta taka dłuuuga. Raz w tygodniu (prawie) bez dzieci - to musi być cudowne. Na swój sposób oczywiście ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gargamelko - prawie raz w tygodniu i prawie bez dzieci. Jedno zawsze na stanie mam :)

      Usuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....