piątek, 25 kwietnia 2014

Gadu gadu baju baju

Od poniedziałku zaczynam rehabilitację. WRESZCIE :) Łudzę się nieco, że ból biodra minie i rano nie będę musiała się "rozruszać" aby funkcjonować. Ale biorąc pod uwagę stan zwyrodnienia to i tak dobra jestem bo nie biorę prochów. Jest dobrze.
Tak więc tydzień następny i jeszcze jeden - bardzo intensywny. Nawet nie wiem kiedy minął już prawie kwiecień. Za tydzień mamy Pierwsza Komunię Naszego Chrześniaka. Czas leci... za rok Jasio i Marcysia. Że co? Że już? ŁO Matko z Córkom...

Wczoraj nasiedziałam się miło u pani Ani fryzjerki. Wyszłam z dobrym samopoczuciem i super fryzurą. Nawet wypływ dość cennej gotówki jakoś nie spowodował doła. Fryzurę mam tak super (podobną do tej w ciąży z Antkiem) więc tego się będę trzymać. Obejrzałam sobie moje zdjęcia z Paschy i stwierdziłam, że KONIECZNIE czas zrobić z tymi włosami. Za tydzień idę do kosmetyczki i na czesanie... :) Ha a co mi tam :) potem kilka fot strzelę i będzie mi lepiej.

4 komentarze:

  1. Ha! Super! To może i ja się do fryzjera wybiorę :)
    Powodzenia w rehabilitacji!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech rehabilitacja choć cosik pomoże. Ja też zaczynam jutro i przez dwa tygodnie:) u mnie odcinek lędźwiowy. Jeżdżę z Miriam i teściową. Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu gdzie jezdzisz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Do sopotu, do spon, a ty?
    Ania

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....