poniedziałek, 3 marca 2014

Niepokój...

Niestety wlewa się w moje serce. Trudno teraz zaufać i być pewnym Jutra kiedy na wschodzie takie historie :(
Staramy się nie oglądac przy dzieciach wiadomości ale dzieci coś przemycą... Pani katechetka tez dodała swoje trzy grosze. Coś powie babcia...
Chłopcy nie kojarzą. Marcysia niestety już tak. Popłakuje i boi się... Pamiętam analogiczną sytuację z 1981 roku kiedy to ja miałam 7 lat i bałam się tego co się u nas wydarzyło. Bałam się bo tez MY mieliśmy trudna sytuację. I wiedzieliśmy więcej niż zwykli ludzie... A moi rodzice niestety nie kryli się ze swoimi niepokojami.
Tak więc chodzę zalękniona, czytam, słucham kiedy mogę i nic mi nie pozostaje jak tylko modlitwa. I jedynie myśl o dzieciach "gdyby coś" jest bolesna...
Pamiętam taki tekst z Pisma - "błogosławione niepłodne łono..." i co dziwne już tyle lat temu kiedy to słyszałam to ROZUMIAŁAM.
Miłość Matki jest wielka. Tak jak jej ból. Jak też niepokój...
Chodzę więc i uciekam się do Niego...
Smutne...

3 komentarze:

  1. Mam to samo... I serce mi się ściska, kiedy pomyślę o dzieciach, że gdyby coś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba myślec pozytywnie, po co martwić się na zapas. Przyjdzie co do czego matka zawsze znajdzie rozwiązanie. Pamiętajmy, że kobiety działają bardziej pod presją, a zagrożenie dla dzieci powoduje, że są wstanie zrobić bardzo wiele...

    OdpowiedzUsuń
  3. dokładnie to samo czuję Aguś i ten sam tekst z Pisma przychodzi mi do głowy.I tylko modlitwa pozostaje.

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....