sobota, 29 września 2012

Takie tam

Sobota. M. pojechał z dziećmi kupić Teściowi karnisz i go zamontować. Ok. Spokój. Obiad trzeba zacząć, ogarnąć chatę, prać nie mogę bo się pali gniazdko. M. już drugi raz zadawał serię pytań JAK TO SIĘ dzieje, zamiast odsunąć lodówkę i zobaczyć CO TAM SIĘ FAJCZY. Może zdąży zrobić to przed spłonięciem całego domu. Ewentulanie jutro będę pisać ze zgliszczy...
Staś śpi. Oj ten nasz Staś... daje mi popalić choć słodziak jest nie ma co. Ale histeryk, wrzaskun i siłacz pierwsza klasa. Nadal posługuje się raczje mową ludzi pierwootnych typu - uuuuuuuuuuu... uuuuyyyyy.... yyyyyyy.... eeeeeeeeeyyyyyy..... i ewentualnie to to, mama i tata. Więc biedny nie potrafi zwerbalizować coraz to wytwornych swoich potrzeb. Dzisiaj od rana afera o krzesełko a raczje o siedzenie na wywtornym krzesełku typu barowego. No naprawdę... 
Jan od wakacji zaś przeżywa z intensywnością wariacje na temat ubiorów i nie raz już wrzaski z powodu bluzy, spodni czy koszulki było słychac na podwórku.
Brak mi sił...
Generalnie wesoło. Za kilka miesięcy dojdzie następny osobnik z charakterem - ciekawe jak JA to zniosę? 

2 komentarze:

  1. do_ro/ Chyba prędzej przedłużacz pociągniesz do pralki niż się doczekasz naprawy gniazdka.
    A jak z chorobą Stasia?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprwawione do-ro :)))) :D:D
      Staś ok - dostaliśmy kkrople od laryngologa

      Usuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....