wtorek, 1 września 2015

Wrzesień...

Od dzisiaj będzie mi się kojarzył z upałem, gorącym dniem i następnym dzieckiem w szkole.
Trochę smutno mi się zrobiło bo Jaś (taka dusza towarzystwa w zerówce) teraz usiadł w ostatniej ławce, sam... zamyślony i jakiś przestraszony.
Panią mają rewelacyjną więc tylko trzeba mieć nadzieję, że się rozkręci a ona znajdzie na niego sposób.
System szkolny jednak niestety coraz bardziej mniej strawialny jest dla mnie.

Pomyślimy za rok co z tym fantem zrobić w kwestii Stasia. Dzieci w domu mi nie przeszkadzają - są chwile kiedy dobrze jak jest pusto i cicho ale to naprawdę chwilowe. Z resztą obecnie maluchy super się razem bawią - jak się będą nie znosić to rozważę wysłanie do szkoły. Na razie Edukacja Domowa chyba będzie naszym sprzymierzeńcem. Chyba, że co innego stanie nam na drodze...
Tak więc wrzesień się zaczął - upalny wręcz lipcowy.
Jesteśmy po pierwszych spotkaniach w klasie ale jak widać dzieci się cieszą i (mają to po mamie) szykują się ochoczo do zajęć :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....