środa, 15 października 2014

Takie normalne dni

Prawie normalne. Trochę puste... pusty pokój, pusty fotel. Ale żyjemy dalej. Szkoła Klub... jakiś występ. Konwiwnecja za pasem. Organizowanie opieki dla dzieci. Dla Antka. Zakupy... martwienie się o zimę, o pracę. Zapisać do dentysty. Odzwonić, zszyć dziurę, kupić chleb, bułki... sprzątnąć leki po Mamie. Ech czasem trudno. Trudno i pusto.

Tydzień temu dowiedziałam się, że nasz katechista (jesteśmy chrzestnymi ich córki) ma szpiczaka mnogiego. Trudny czas. Dla nich (ona w ciąży) ... dla nas też. Po ludzku żal. Choć pokój w sercu. Ale jakoś żal i smutno.
Jakoś wszystko traci sens. Zmienia swój piorytet w takich sytuacjach.
Wszystko po prostu niby po staremu ale inaczej jest. No jest inaczej.

Dzieci tęsknią za Babcią. Staś chyba najbardziej. Pyta się czemu Babci jeszcze nie ma i kiedy pójdziemy do Niebia. I że on się nie zgadza, żeby Babci nie było. Ma być. Och te jego asertywne odpowiedzi. Po kim on taki?

Janko troszczy się o kwiaty na grobie. Że przyjdzie mróz... że trzeba je zabrać :) Och te dzieciaki...

A ja?
Myślami już wybiegam. Jak to będzie na święta? Inaczej. Zupełnie inaczej...

Wstawiamy dzisiaj pierniki do leżakowania. TE PIERNIKI!!!
Jak co roku ale jak będzie na Świeta to nie wiem... Inaczej :(

1 komentarz:

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....