środa, 31 lipca 2013

Lekki bulwers - strefa bez dziecka

STREFA bez dziecka


Lekko mnie zbulwersował artukuł ale też i komenatrze na forum ... czy ja jestem dziwna? Zaczynam się czuć po prostu dyskryminowana i co gorsza traktowana jak niespełna rozumu bo zaczyna mi się mówić - dorosłej osobie bądź co bądź, gdzie mogę dzieci zabrać a gdzie mają zakaz. Nożesz ... do tej pory taki nerw brał mnie na Mszach świetych gdzie mi prychano, wzdychano lub mówiono (nie mi osobiście), że dzieci nie rozumieją wiele a zakłócają ciszę modlitwy.
Denerwują mnie takie sytuacje, gdzie ogranicza się wstęp TAKIM a TAKIM osobom. Teraz dzieciom, potem starcom i niepełnosprawnym, z długimi włosami czy z krótkimi ... Jestem osobą z jakimś tam poziomem inteligencji i nie potrzebuję wywieszki, która mnie informuje, że nie pożądana jest w tym miejscu obecność dziecka. Nie potrzebuję stref dla i bez dzieci... Nie zaobserwowałam na moich randkach z M. w knajpkach tabunów dzieci, które by nam zakłócały spokój. A mam tez ptrzebę pokazania dzieciom normalnej restauracji, piękna muzyki poważnej czy Ecuharystii i nie będę czekać do czasu kiedy coś będą rozumieć bo KIEDY ma to nastąpić? Ktoś powie mi kiedy jest magiczna granica rozumienia dziecka? Od kiedy zaczyna być na właściwym miejscu?
Nożesz... artukuł mnie lekko wkurzył :(

9 komentarzy:

  1. moja kolezanke z chora coreczka kiedys osobiscie wyprosil z kosciola ksiadz, bo wedlug niego przeszkadzala. Paranoja

    OdpowiedzUsuń
  2. :/ już skomentowałam pod artykułem. Paranoja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi odpowiadając na koment u mnie - tak coś czułam, siostro ;D

      Usuń
  3. Koleżanka wiele lat pracowała w gastronomii i z tego, co opowiadała, wynika, że dzieci np. w restauracjach to najmniejszy problem. A gdyby tak na przykład zrobić specjalne strefy dla ludzi chamskich, roszczeniowych, nieuczciwych...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem za :) :)
    Na nas też czasami patrzą wymowie w kościele a ja się zaparłam i chodzę z dziećmi, bo przecież to Dzieci Boże :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas, w Mikołaju, też kilkukrotnie zwrócono mi uwagę, że moje dzieci przeszkadzają paniom w sile wieku skupić się na Mszy... Zastanawia mnie jeszcze jedno! Po co taka jedna z drugą przychodzą na MSzę Św., skoro nie ma w nich elementarnej woli kochania drugiego człowieka, w tym wypadku małego dziecka, które dopiero UCZY SIĘ KOCHANIA BOGA ... Kompletnie nie rozumiem, dlaczego zlikwidowano w dolnym kościele niedzielne Msze Św. dla przedszkolaków.... Pomyłka, wielka pomyłka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam...ale o jaką granice chodzi? dziecko rozumie bardzo duzo. To nam sie wydaje ze nie. A jak mamy nauczyc np zachowania w kościele, restauracji...czy gdziekolwiek jesli nie pójdziemy tam z dzieckiem. Mamy siedziec w domu, pokazywac na obrazkach?
    Przypomnialo mi sie jak odwiedzilam znajoma...miala 6letnia córke. Na pólce stały rzedem pieknie wydane ksiazki dla dzieci. Kiedy córka chciala ( przy mnie) obejrzec jedna z nich, znajoma podskoczyla do niej, wyrwala jej ksiazke z rak mówiac:"Te ksiazki mozesz ogladac kiedy zrozumiesz jak z nimi postepowac." Dodam ze innych nie miala...To sie pytam - kiedy zrozumie?
    W naszym kosciele sa Msze Św. dla małych dzieci...z nazwy. Msza pólgodzinna, mozna przyjsc z małym dzieckiem...ale nie dla małych dzieci (wspominam Msze w Gdyni)Generalnie na tej Mszy jest najwiecej dorosłych :) Ciekawe dlaczego?
    Przy okazji..bylam świadkiem jak bogobojna parafianka na tej Mszy wlasnie wyrazila swoje "niezadowolenie" matce płaczacego dziecka.
    Jak Bozie kocham przeczytalam ten artykuł i w głowe zachodze ze takie cos drukuja. Kiedys juz przerabialismy tzw strefy "dla" i "bez"...jakos tak mi sie skojarzyło...

    OdpowiedzUsuń
  7. ale jeżeli dziecko mocno płacze albo rozrabia to wg mnie należy wyjść z kościoła/restauracji żeby je uspokoić...
    /mary

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....