niedziela, 24 grudnia 2017

Smutne Boże Narodzenie

Czytałam kiedyś takie opowiadanie (Pronzato?) Smutek Bożego Narodzenia...
Ciekawe czy Maryja miała w tę Cudną Noc też smutek? Czy wiedziała co ją czeka? Co czeka jej syna? Czy rozumiała?
Ja mam dziś zgoła inny smutek ale mam w sercu. Smutek bo nie jest tak jak jest. Staram się cieszyć tym co jest. I to rzeczywiście daje radość. Ale w takie chwile jak teraz kiedy sama jestem w domu bo starszak poszedł z M na Pasterkę a reszta padła po trudnej nocy... pojawia się ten smutek. Z niewiaodomo skąd i jak.
Wigilia kolejna za nami. Bez rodziców moich, bez Mamy... to już nie to samo. Choć zdaję sobie sprawę że nie doceniałam tego co miałam. I tak całe życie. Uczy się a  tak na prawdę czy serio się uczy na błędach?
Marzy mi się PRAWDZIWA wigilia... z graniem spiewaniem, rozmową a nie narzekaniem i marudzeniem. Prezentami drobnymi i od serca. Takie coś gdzieś skryte i pewnie nigdy się nie spełni.
I takie moje smutki nie smutki... są i za chwilę ich nie ma.

Dobrych Świąt Wam życzę... bez smutków

1 komentarz:

  1. Nasza kolejna bez Taty, ale jeszcze z Mamą - u mnie też był smutek - nie smutek, że nie całe moje rodzeństwo to docenia iż Mama jeszcze z nami jest, a jest coraz słabsza.

    Radosnego świętowania! :)

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....