poniedziałek, 22 maja 2017

A imię jego czterdzieści i cztery

Urodziny...
już 44  mickiewiczowskie... a jak kto woli dziadowskie ale nie w sensie dziadowania.
Wręcz przeciwnie. Jest za co dziękować i błogosławić.
Za życie, za to, że jestem żoną i mamą. Za to że nadal Bóg ma nade mną miłosierdzie. Za moich rodziców, rodzinę i za wspólnotę.
Planów na przyszłość brak. Z tyłu głowy kołacze się pogańska myśl aby tylko być zdrowym. Ale fakt, chciałabym jeszcze pożyć.
Chyba jednak ten brak planów to kłamstwo wierutne bo ostatnio zamarzyłam jechać (lecieć) do Ziemi Świętej. Znajomi wrócili i zarazili nas tym entuzjazmem. Ziemia Święta... może nie wtym roku ale Ziemia to faktycznie jedno z tych wieloletnich marzeń.

I tak to w zasadzie nic się nie zmieniło.

3 komentarze:

  1. Wszelkiego dobra i błogosławieństwa Bożego.
    Ziemia Święta to i moje marzenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo to faktycznie mickiewiczowsko :)
    Wszystkiego dobrego! I wielu jeszcze wspaniałych rzeczy, za które będziesz mogła być wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....