wtorek, 4 sierpnia 2015

Pocztówki z wakacji

Połowa wakacji już za nami...
oj działo się.
W pewien deszczowy dzień zrobiliśmy listę i ilość zdarzeń wakacyjnych - wypadów, atrakcji czy radości nas zaskoczyła.
Mamy w planie zrobić foto album pamiatkowy. Ale czekamy na wypłatę :) i na znów deszczowy dzień.
Mimo, że wakacje i wypoczynek ciągle coś u nas dzieje i ja sama koło 20,00 padam na nos. A jeszcze przecież wieczorem trzeba ogarnąć mieszkanie i przydałoby się  trochę do maszyny przysiąść, zrobić co nieco i szukać potencjalnych nabywców. Albo i usiąść w końcu i zrobić biznesplan na mój pomysł działalności. Termin dodatcji się zbliża a ja lenię się i wakacjuję.
Byliśmy na małym wypadzie. Niedaleko, na Kaszubach, w Łapalicach... wypoczęliśmy o tyle o ile. Dzieci było mnóstwo choć świadoma jestem, że niektórzy mają dziewiątkę dzieci na codzień :) choć na pewno nie w jednym przedziale wiekowym. Ja się jakoś odnalazłam w kuchni i robiłam ogromne ilości placków, gofrów i tostów...
W domu mieliśmy za to gości i kilka dni mieszkaliśmy też razem. W sumie też niezła ilość - dziewiątka dzieci i trzy osoby dorosłe. RAZEM z nami :)
Li i jedynie... wakacje więc były pod znakiem wielodzietności.
Doświadczenie mieliśmy takie, że wszystkiego nam starczało i mieliśmy w obfitości a Bóg błogosławił. Bardzo dobre doświaczenie... choć jak goście pojechali to z radością powitaliśmy ciszę panującą czasami.
Ale tak czy siak :) dobry to był czas - i dla nas i dla dzieci. A że przy okazji mogliśmy komuś umożliwić wakacje to tylko Dzięki Bogu.

Teraz od początku sierpnia znów basenujemy. I to ostro... Marcysia już dla torze dla zaawansowanych i sama się nie mogę nadziwić jak wielkie milowe kroki uczyniła. Pływa całkiem nieźle.
Jasio daje sobie też radę na torze dla początkujących i mimo, że poprzednim razem coś go przestraszyło - przełamał strach i z dumnie podniesionym czołem idzie dalej tą drogą. Motywacją co prawda są wymarzone spodenki do jazdy na rowerze ale...

Marcysia na początku wakacji była także na półkoloniach u Jezuitach. Była zadowolona ale chyba jednak preferuje wypoczynek spędzany z rodziną. No i dobrze. Jaś chyba jednak outsiderem będzie ... :)


Początek wakacji to także robienie nowej rzeczy ze starej czyli udział w konkursie Caritasu i walka o zmywarkę. Zrobiliśmy ze starej szafki :) kuchenke dla dzieci. Nawet ładnie na wyszła.
Teraz dzieci wiszą mi nad głową i krzyczą o bajkę więc muszę zmykać.

Z ostatnich wieści to jeszcze taka, że uczymy się żyć bez tv. Zepsuł sie nam i jakoś dajemy radę. Powiem nawet, że to bardzo dobre wydarzenie a goście, którzy u nas byli i przy których tv odmówił posłuszeństwa stwreidzili, że jesteśmy wariatami aby się cieszyć z tego, że się tv popsuło.
Z tego, że tablet mi dzieci zespuły już tak się nie cieszyłam. Wiadomo do czego jestem przywiązana.
Historia z tabletem ma głebszy sens... ale nie na bloga niestety. Napiszę tylko tak - też dobrze, że się zepsuł. Teraz dostęp do netu mam ograniczony - i tylko co konieczne. I bardzo bardzo dobrze... przynajmniej nie waży mi się humor przez zbędne uczestniczenie w czcych dyskusjach lub czytanie bzdur i dyrdymałów z kosmosu. I to wcale nie z onetu... niestety nie :(((


A przed nami dlasza część wakacji i dalsze pocztówki :)

3 komentarze:

  1. Fajnie że się u Was dzieje :)) U nas wakacje niestety póki co mniej udane - ostatnie tygodnie pod znakiem ospy. Jakoś się trzymałam, ale teraz do mnie dociera że mam dość i zła jestem na wszystko... a najbardziej na to, że pewnie nigdzie nie wyjedziemy, no chyba że Pan Bóg jakiś cud jeszcze szykuje. Ale jak nie to strzelam focha...

    OdpowiedzUsuń
  2. Rivulet... podaj mi na emaila swoj nr marcelinaroza@gmail.com. Bedziemy w Krakowie od 15 go... tydzien. :)

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....