sobota, 1 marca 2014

Taka zwykła sobota :)

4.00 - przychodzi do łóżka Najstarsza
5.00 - przychodzi do łóżka Średni
6.00 - przychodzi do łóżka Prawie Najmłodszy
6.15 - idziemy z M na kawę do pokoju dzieci - cisza.... błoga cisza
6.30 - Budzi się Najmłodszy
7.00 - Budzi się Najstarsza
7.15 - Budzi sie Sredni
7.30 - Budzi sie Prawie Namłodszy
8.00 - M idzie do pracy....

ciszy brak - za to śpiew dzieci, tupot nóżek i śmiechy
- mamo...
- pić
- jeść
- siku...
- eeee iiii i pa pa....

A ja śniadanie, pranie, zakupy... i sto tysięcy innych prac - zwykłych i mniej zwykłych. Trochę szycia, trochę pieczenia, sprzątania.
Obiad i kupowanie kwiatów na Eucharystię. Potem prasowanie rzeczy - trochę luzu po 14 bo Babcia chyba Trójkę zabierze na spacer.
Zapach ciasta pieczonego na niedzielę. Szybki obiad a raczej kolacja bo M wraca. Ubieramy się na Eucharystię i idziemy świętować już niedzielę
21.00 wracamy... dzieci mycie i spać. Bajki, rozmowy i tulenie.
A my zmęczeni zasypiamy :) albo jeszcze długo w noc rozmawiamy przy winku, herbacie

I oto jeden dzień, który mija szybko - zbyt szybko ...

3 komentarze:

  1. Ja mam czasem poczucie,ze trwam w dniu świstaka. Co dzień te same czynności.Rutyna. NUDA czasem...
    ale to życie,ot proste jakie ma wielu ludzi. Grunt,by nie,zwariować i choć troszke wygospodarować dla siebie...

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze, M. zawsze pracuje w sobotę?
    Podziwiam że ogarniasz, dla nas sb to jedyny dzień na wspólne doprowadzenie chałupy do używalności po tygodniu.. Tyle że euch mamy wcześnie bo o 17.
    Dobrej niedzieli! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Codzienność, choć często najtrudniejsza, jest moim zdaniem w gruncie rzeczy sensem życia:)
    Wszystkiego dobrego:)
    Mama trójeczki

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....