niedziela, 23 lutego 2014

Niedziela

Miałam być na konwiwencji. M poszedł sam. Niby dzieci chore, Janko gorączkował trochę ale chyba w większości to mi się nie chce. Ogólnie - nie chce.
Siedzę tym razem - siedzę w domu - piekę mięso na obiad, robię buchty na obiad tudzież też... i się lenię. M. wczoraj sprzątną - już mało co widać ale widocznie tak już w domu z czwóką dzieci jest.
Noc była w miarę spokojna choć roszady spaniowe zachodziły niesamowite i rano już nie kojarzyłam KTO, KIEDY i jak się przemieszczał. A jak rano nie kojarzę nawet KOGO KARMIĘ to chyba jednak jestem niewyspana :) Stach w nocy generalnie nie cyca - nad ranem potrafi. Antek zajada namiętnie. Nie poszedł w ślady brata kiedy to tuż po pierwszych urodzinach zaczął nam nocki przesypiać. No ale wtedy byłam w ciąży to się chłopak przejął. Antek raczej nie przejmuje się - nie ma też powodu aby się przejmować.

Pogoda nam zrobiła się wiosenna. Trzeba zrobić przegląd szaf - kurtek, butów i ubrań. Nastęne zajęcie i następne... i tak ciągle do przodu. Dzień za dniem, zadanie za zadaniem, wschód słońca i znów...
Takie zwykłe codzienne życie.

2 komentarze:

  1. Czasem może lepiej zostać w domu i... no odpocząć to nie, ale może choć poczuć że robi się coś tak jak się chce, a nie jak należy, wypada, powinno się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię czytać Twoje wpisy. Są bardzo bliskie zycia, codzienne, prawdziwe.
    Mama trójeczki

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....