wtorek, 17 września 2013

Sezon chorobowy

uważam za otwarty. Rozłożył nam się Staś i Antek. Janko jakoś się wykaraskał. Choć pokasłuje. Tak więc wycieczka do Bydgoszczy i do Muzeum Mydła i Brudu na razie nam się odwlekła :(
Stasio gorączkuje, kaszle, smarcze i marudzi jak sto pierunów. Antek - kaszle i katar ma. Bez gorączki. Za to nocki tragedia bo chłopaków uszy bolą a pani z Apetki niestety odmówiła mi sprzedaży kropli do uszu - takich jakie chciałam. No trudno :(
Dzisiaj lekarz - więc może coś będzie lepiej.
Poza tym cierpię na ... sklerozę mega. Ostatnim razem do drożdżówki nie dodałam roztopionej margaryny. Dziwiłam się czemu tak marnie rośnie. Około 23 w nocy w końcu mnie olsniło. Dodałam a drożdżówka wyszła  super. Teraz co prawda w niedzielę - a wiadomo, że niedzielna praca... robiłam tort dla Marcysi. I ... nie uwierzycie. Poszłam specjlanie do Bierdy zakupić cukier ! i zapomniałam dodać do ciasta - cukru!!! I niestety - nie skapnęłam się - dopiero jak okruszki zaczęłam skubać. Szoknęło mną. Miałam do wyboru albo wyrzucić albo coś wymyślić. Wymyśliłam lukier czekoladowy ... hm... zjadliwe było. Ale dosyć mam pichcenia na długie tygodnie.
Ogarniam szafy - o przepraszam - szafę i komody. Układam, oddaję, rozdaję i powiem szczerze jakaś bierze mnie frustracja.

3 komentarze:

  1. Aga, jestem Twoją fanką jeśli chodzi o przygody kulinarne:)))
    mnie takie przygody (czytaj: roztargnienie) spotykają często - jak na razie: nie w kuchni - i tak jak Ty podchodzę do tego z dystansem i uśmiechem
    /mary

    OdpowiedzUsuń
  2. My już wychodzimy z przeziębienia, chłopaki od dwóch tygodni mocno zakichani, ale jest coraz lepiej. Ech, jesień :P
    Skleroza wymiata, w sumie też mi się zdarzają podobne wypadki... Tyle że ja jestem mistrzynią w zapominaniu o proszku do pieczenia :) Nie ma jak pyszny zakalec, a co!

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....