wtorek, 9 sierpnia 2016

Czas... jest chyba kwestią umowną

Tak było 10 lat temu
"Koniec 34 tygodnia odbył się w piątek.
Koniec 34 tygodnia a teraz to już 35 leci... Coś nos mój czuje, że się rozsypie niedługo - tak około 25 sierpnia:))) Hahahaha! Choć śniło mi się że 2 września urodziłam :) Michał ma od 1 urlop więc może? TERMIN MAM NA 15 WRZESNIA ale nigdy nic nie wiadomo. W nocy Maleństwo się rozpycha, spać matce nie daje. Jak nie fika to naciska na krzyż...No no... i jakoś tak dziwnie się czuję. Z tego bólu krzyża dziś śniło mi się że w końcu urodziłam. Z jednej strony to całkiem fajne tak chodzić w ciąży więc już sama nie wiem - czy chcę urodzić czy nie :))) Będzie mi brakować tych kopniaczków w brzuszku:))No chyba, że szybciutko postaramy się o nowe kopniaczki w brzuszku:))) Dostaliśmy w sobotę nowa dostawę ciuszków a ja się cieszyłam, że już mama wszystko poprasowane a tu znów trzeba od początku... Hhihiiii... Tydzień Trzydziesty Czwarty Rozwój w ostatnich tygodniach ciąży ulega spowolnieniu. Teraz dziecko już tylko rośnie i ćwiczy potrzebne mu po drugiej stronie brzucha umiejętności, np. 80 proc. czasu spędza, wdychając i wydychając wody płodowe. Waży około 2300g i ma 32cm długości " - to mój wpis z 08.08.2006 roku

A tak jest dzisiaj
Jesteśmy bogatsi o tysiące doświadczeń. Mamy czworo dzieci tu, pięcioro w Niebie. Jesteśmy rodziną, mamy wspólnotę. Wybieramy się na pielgrzymkę do Włoch. Mamy już połowę wakacji.
Jesteśmy starsi o 10 lat - co oczywiście najbardziej wydaje mi się niewyobrażalne. Ale okulary na nosie i wczorajsza wizyta u chirurga naczyniowego jednak są faktem, że jesteśmy starsi. Może nie starzy ale na pewno starsi.

Nasi znajomi, przyjaciele odchodzą, chorują, umierają. Nasze dzieci rosną i zmieniają się. Tęsknota za Niebem coraz większa bo coraz więcej naszych tam, po drugiej stronie. Ale jeszcze tu nas coś trzyma. Nasze dzieci... które nadal nas potrzebują, kochają i chcą byśmy je przytulali, bawili się z nimi, kochali.
W zeszłym roku odchodził Waldek. Ojciec 12 dzieci. Wczoraj dowiedziałam się, że moja przyjaciółka ma wstępną diagnozę - czerniak. Jak zmieniają się diametralnie nasze piorytety. Nagle przestaje być ważne to co głupie i małostkowe. Nagle człowiek wie co ważne i najważniejsze. Wszystko ustawia się według naszych nowych priorytetów i nagle człowiek WIE gdzie szukać szczęścia.
W tym wszystkim trudno powiedzieć z wiarą, że Bóg jest dobry cały czas. Ale jest. ON rzeczywiście jest dobry. Cały czas. I za wszelkie doświadczenia mam dziękować Panu Bogu. "Za wszystko dziękujcie"
To doświadczenie pisania bloga pozwoliło mi zobaczyć jak zmieniała się moja historia. Ja Bóg ingerował w nasze życie. Zapomina się o drobnych cudach. Jak nie pamięta się o drobnych cudach, zapomina się albo nie widzi dużych. Jeśli zapominamy - tracimy PAMIĘĆ i przestajemy być wdzięczni... wszystko jest ze sobą powiązane. Wszystko.


2 komentarze:

  1. Też coraz bardziej tęsknię za niebem...
    Ale też modlę się za Sarą i Tobiaszem, żebyśmy mogli tu razem doczekać starości.
    I też cieszę się z pisania bloga z tego powodu, że mogę popatrzeć na te zapiski i zobaczyć historię wyraźniej :)
    10 lat od takich zapisków... my niecałe 10 lat temu się poznaliśmy. Kilka dni temu stuknęło 7 od naszego ślubu. Leci czas, coraz bliżej drugiego brzegu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie słowa dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....