piątek, 20 lutego 2015

Bez tytułu

Robię się coraz bardziej uboga w słownictwo. Naprawdę. Chodzą za mną notatki, notki srotki a potem jak bańka mydlana gasną.
Czas mi ucieka. Obiecuję sobie wieczorami - zrobię to i to... a potem dzień mija i wieczór dzień sto pięćdziesiąty czwarty. I nie powinno nic mnie już dziwić kiedy taki schemat powtarza się już lat czterdzieści ileś...
Wyglądamy Piątego a tu nic i nic. I chyba już nic nie będzie bo zrobiłam sobie ot tak dla draki TSH i okazało się za duże - witaj niedoczynności. I mam dylemat. Pewnie dzieciom wszystkim trzeba zrobić bo Janko już COŚ ma... Co prawda na niedoczynność żadne nie wygląda - JA TEŻ :) i moją niemoc zwalam raczej na lenistwo a nie na spowolnienie. Matko! Janko może byłby jeszcze bardziej ruchliwy gdyby nie jego TSH :)

Daliśmy radę na Popielcu. Co prawda Staś ryczał wniebogłosy, że on nie chce być posypany popiołem. Antoni zaś latał jak poparzony po starym prezbiterium ale daliśmy radę. Stach nieco mnie martwi bo zapowiedział, że żadnym ministrem nie będzie ani Krwi nie będzie pijał. No cóż... rozwijamy się. Co następne dziecko to nowe wyzwania. Jakoś łatwiej było z dwójką.
Z pewną nawet nostalgią wspominam grzeczną Marcelinkę... przeglądającą tysięczny raz książeczkę a ja dosypiająca w drugiej ciąży. Cudnie. Jasnko wymarzony ssak po frustracyjnej Pierworodnej. No mniód i malina.
Wczoraj położyłam się. Z lenistwa owego. Trzech chłopaków w domu. Trzy pokoje... Gdzie wszyscy? NA MNIE!!! po pół godzinie - nawet nie snu - kto w takich warunkach oko by zmróżył - wstałam - rozstawiłam po kątach i był płacz i zgrzytanie zębów.
 Ech czasy kiedy dwójka była w domu. Człowiek jakiś taki inny był :)
Wczoraj słuchałam wywodów znajomej, która powiła z pół roku temu drugie. Trzeciego nie planują bo - nie pozwala na to wiek, zdrowie i finanse. No i zdrowy rozsądek trzeba mieć bo dzieci trzeba wychować.
Oooo... Brak nam zdrowego rozsądku. Totalnie. Myśl o Mlautkim lub Malutkiej w obliczu takiej rozmowy staje się wyrzutem.
Brak nam zdrowego rozsądku ale za to zdrowie, wiek odpowiedni i pieniądze posiadamy. To ostatnie szczególnie.

Tak na marginesie - po wysłuchaniu katechezy wielkopostnej i rekolekcji o. Szustaka Mleko i miód kim jestem aby oceniać? Stawiam się wyżej od tych, którzy myślą inaczej?
Hm... ale jednak nadal mnie dziwi - że po otrzymaniu tylu (nie mieli dzieci długo) wiele małżeństw zamyka się na dzieci (na życie) a nie otwiera. DLACZEGO?

2 komentarze:

  1. Hihi a własnie się zastanawiałam jakie rekolekcje wielkopostne sobie puścić. Dzięki :*
    Ja nieodpowiedzialnie myślę o czwartym... Choć siły akurat i zdrowie trochę też nie teges i pewnie każdy normalny człowiek by stwierdził, że teraz to już koniec ;P Na myśl o ciąży i porodzie akurat chce mi się haftować, bo nie znoszę tego... Ale taki malutki człowieczek już w domu - kocham!!! :)
    Niby wokół dużo rodzin wielodzietnych ze wsp, ale dla mnie ta decyzja o kolejnym dziecku wcale nie jest oczywista i jest zmaganiem - bo z rodziny pochodzę, gdzie "dwa to już dużo :P a jak ktoś nie chce, to przecież w ogóle dzieci mieć nie musi, po co..". Ech.
    Ja na Popielcu wcale nie byłam ani katechezie :(( w sumie nie wiem czemu, ale teraz mam zamiar nadrobić i przeżyć ten czas sensownie. Owocnego Wielkiego Postu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się ostatnio trochę miotam w tym temacie, tzn. ewentualnego kolejnego dziecka. Bo z jednej strony - to chyba jakiś nałóg jest, czasem się zastanawiam, jakie by było, jak by wyglądało. Nachodzi mnie jakaś tęsknota i taka myśl o zmarnowanej szansie - jeśli się nie zdecyduję.
    Z drugiej strony myślę, że byłoby mi jednak ciężko - teraz. Więc może za rok? Za dwa?
    Z trzeciej - nie jestem już najmłodsza na świecie;) boję się chorób genetycznych, na które szansa z wiekiem rodziców rośnie... Mam troje zdrowych dzieci, czy ryzykować nie-zdrowe kolejne? Takie myśli.. wiesz o naszych Przyjaciołach...
    Więc jestem w kropce.
    Generalnie wszyscy myślą, że u nas "warsztat" zamknięty, w sumie też tak myślimy, chociaż...:) Życie jest pełne niespodzianek, i w sumie przez to jest piękne. Co będzie za rok, za dwa? - zobaczymy. Nie ma co zbyt wcześnie mówić "nigdy":)


    Natomiast rozumiem ludzi, którzy chcą poprzestać na dwójce.
    Mówi się, że oprócz zrodzenia dzieci, trzeba też je wychować, pokazać świat.. I ja się czuję osobiście ograniczona w tym pokazywaniu świata starszym dzieciom, w momencie gdy moją uwagę w ogromnym stopniu pochłania najmłodsza. W wiele miejsc nie chodzimy/ nie jeździmy - bo no właśnie maluch jest. Oczywiście nie wyobrażamy sobie świata bez tego malucha, ale przy planowaniu następnego zastanawiam się, jaki to będzie miało wpływ na starszaki. Kurcze wszystko fajnie, uczą się miłości, duża rodzina, same zalety.. ale jednocześnie zawsze są na końcu, bo małe (jeszcze) nie poczeka, bo się drze w niebogłosy, więc wy poczekajcie...
    Widziałam też, jak się cieszyły na wyjazd w tym roku, na narty, a zaraz wakacje nad morzem. Jak szeroko otwierają oczy, jak cieszą z nowych doświadczeń... Z maluszkiem-maluszkiem już byśmy się nie wybrali, a jeszcze z nie daj Boże chorym maluszkiem!
    Tak, chyba najbardziej ze względu na starszaki chciałabym poczekać z ewentualnymczwartym dzieckiem... ale jednocześnie wiem, że nie mam zbyt dużo czasu... i to mnie przygnębia :(

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....