piątek, 12 września 2014

4.30

O takich porach jestem budzona ostatnio i to nie przez dzieci ale przez Babcię. Mycie i inne sprawy mniej przyjemne o zapachu na pewno nie fiołków.
Działa to jak najlepsza kawa.
Z tym, że nie wiem czemu potem cały dzień chce mi się spać.
Dzisiaj jedziemy na tk głowy i usg. Coś się dowiemy?
Zobaczymy...
Na razie życie jak co dzień...
kawa, zmywarka, pranie ... trochę kompa. Prasowanie i robienie śniadań dzieciom. Ogarnąć logistycznie dzisiajszy dzień czyli napisać notatkę do pań ze świetlicy, sms do K aby dzieci na pewno zabrała o ustalonych godzinach. Sms do E czy dzieci (maluchy) można przywiżć przed 10.00...
M zażyczył sobie ryblę na obiad więc jeszcze rybkę trzeba zaplanować aby kupić. Wziąć kartę zaopatrzenia na pampersy i zamówić. Zapisać zakupy i w wolnej chwili zrobić.
aaaa i pamiętać o torcie bo jutro urodziny Najstarszej. Tort koniecznie czekoladowy z mmsami albo innymi kuleczkami. Więc sprawdzić trzeba i zrobić listę CO kupić na torcik...
Marcelina bierze udział w Maratonie książkowym więc zdobyć trzeba lekturę i czytać...

Życie a na koniec się jeszcze człowiek dowiaduje, że zapomniał wyłozyć chleba na kanapki bo ze zmęczenia zasnęłam z Marcysią w łóżku. Dzięki Bogu M czuwa... :)

No i takie to wszystko niby normalne zwykłe a jednak inne. I jeszcze objawy menopauzy mnie dosięgają ku mojemu zaskoczeniu (JUŻ? NIEMOŻLIWE) ... ja tu marzę o jeszcze jednej ciąży a tu Pan Bóg jednak ma inne zdanie w tej kwestii.
No cóż :)

Spadam...czas na mnie. 6.30... zupy mleczne czas zacząć gotować.

2 komentarze:

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....