niedziela, 23 lipca 2017

Niedziela - sam na sam

Z racji tego, że mam pacjentkę na 19.30 nie mogłam z resztą jechać do Lubiatowa. Szkoda ale troszeczkę. Zostałam sam z Trójkową siestą, ciszą i książkami.
To się nazywa nic nie robienie. Choć pierwsze kilkanaście minut zastanawiałam się gorączkowym myśleniu CO ZROBIĆ aby nadrobić :))) Gdzieś zakodowane jest w głowie - nie ma dzieci więc należy nadrobić to czego przy nich się nie da.

Wypiłam to co miałam wypić, zjadłam i zasiadłam do czytania tego co lubię. Bo jeśli nie lubię, nie zgadzam się i denerwuje mnie coś i ciągle się nie zgadzam to po prostu tego nie czytam. Cenię sobie swoje zdrowie psychiczne.
Wczoraj byliśmy na urodzinach Chrześnicy. BEZ dzieci... czym zszokowaliśmy resztę rodziny ale i też jakoś odetchnęliśmy od naszego gwaru. Gwar i tak był ale nie nasz.

Nowy tydzień przed nami. Nowy leniwy czas, który i tak pędzi zdecydowanie za szybko więc chwytam to co jest i staram się tym cieszyć a nie kontestować.

Dzieciaki korzystają z wakacji ile się da. Basen, plaża (mimo pogody zdecydowanie średnio upalnej), podwórko od rana do wieczora.
My z M zabraliśmy się za remont pokoju chłopców. To my to chyba na wyrost bo raczej sam M dłubie w ścianach, zmienia elektrykę, cekoluje, cyklinuje...maluje. Coraz ładniej.  A ja się zabrałam za wyrzucanie tego co zbędne i oczom swoim nie wierzę ile mamy niepotrzebnych rzeczy wokół siebie.

W Polsce dziwnie się dzieje. Kłótnie, brak porozumień. Patrzę na to i jakoś nie dziwi mnie to. Jest tak jak zawsze. Czyli nic nie ma to wspólnego z językiem miłości.

Na balkonie znów zmiana dekoracji. Stare bratki zostały zastąpione goździkami, lobelią, dzwonkami i lawendą. Nie mogę się doczekać jak wszystko się ładnie przyjmie i zacznie szaleć na mojej małej płaszczyźnie oddechu.

Trochę poleżałam, poczytałam ale chyba wstanę i zrobię im pizzę. To już choroba żeby nie móc poleżeć dłużej niż godzinkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....