niedziela, 22 marca 2015

Być matką w teorii i praktyce


Być matką w teorii i w praktyce

Zastanawiałam się który z proponowanych tematów wybrać… Być matką czy córką… wszak córką byłam ponad czterdzieści lat więc powinnam się w tym czuć lepiej ale jednak coś przeważyło, że wybrałam temat o byciu matką. Te tematy i tak się ze sobą wiążą i przeplatają. Są jak warkocz – nie mogą bez siebie istnieć o czym zdążyłam się przekonać.
Stałam się matką po raz pierwszy dopiero dziesięć lat temu… i nie wtedy kiedy pojawiła się córka ale wtedy kiedy po raz pierwszy byłam w ciąży. A w zasadzie kiedy  pierwszy raz straciłam dziecko wtedy stałam się Matką. I to doprawdy zadziwiające, że brak i strata stawiają nas w innej perspektywie. Przewracają świat do góry nogami. Zmieniają priorytety… świat, który był przed stratą przestaje istnieć a to co się wydarza potem może zmienić naszą przyszłość w coś dobrego i silnego o ile nie pogrążymy się rozpaczy.
Druga strata była boleśniejsza… Druga strata, która nas z Mężem dosięgnęła była jeszcze bardziej bolesna i trudna ale to doświadczenie spowodowało, że spojrzałam na Męża inaczej – bo to my mamy być razem i nasza jedność ma być najważniejsza. Tak więc bycie Matką po raz drugi i strata dość wcześnie – jeszcze bardziej mnie przekonały, że Miłość może zwyciężyć ale śmierć nie może nas zniszczyć. Że chcę być Matką ale nie mimo wszystko – a mimo wszystko JUŻ byłam – tyle, że Matką po stracie.
Kiedy w końcu po raz trzeci stałam się Matką – był to bardzo trudny czas. Wyleżany, wypłakany, wyproszony i pełen cudów. Urodziła się nasza Córka… i wtedy doświadczyłam tego, że ból przy stracie, który mi towarzyszył, strach czy urodzę, czy będzie zdrowa już będzie mi towarzyszył całe życie. I że wraz z urodzeniem nie kończy się strach ale ciągle moje serce będzie przepełniać lęk, niepokój i troska.
Następne straty … tak niestety … oraz radości z urodzenia następnych dzieci – naszych synów… na nowo wlewały w moje serce nowe doświadczenia. Dumę, radość, miłość, poświęcenie, siłę, moc…
To co zmieniało mnie to wbrew pozorom nie doświadczenia pełne radości choć pewnie też ale doświadczenia, którym towarzyszyły ból i rozpacz – te zmieniały i wzmacniały moje serce, nasze Małżeństwo, naszą Miłość
Okazało się, że być Matką zmienia mnie jako córkę. I dopiero przy śmierci mojej Mamy doświadczyłam w stu procentach bycia córką a to z kolei zmieniło mnie i umocniło w byciu Mamą.

Teraz patrzę na wielki dar jakim zostałam obdarzona i dumna jestem – mogę być Mamą. Mamą domową, Mamą zapłakaną bo wyniki córki nie były dobre, Mamą silną bo potrafiłam znieść wieść o stratach. Mamą niewyspaną bo czwórka zachorowała na ospę i noc była jednym wielkim Armagedonem. Mamą kochaną bo dającą osiem razy życie… Mamą zmęczoną ale i Mamą zafascynowaną dziećmi, ich pomysłami, ich życiem…
Bycie Mamą to Dar do którego ciągle nie dorastam ale i Dar, który mnie zmienia i umacnia i czyni chyba lepszą żoną, przyjaciółką… człowiekiem i córką…




3 komentarze:

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....