sobota, 19 października 2013

TAki wariacki dzień - jak inne

Miałam wstać o 6.00 ... nie udało się. Może dlatego, że ostatnio nonce wędrówki uskuteczniają nasze dzieci :( niestety... A nad ranem mam maraton karmieniowy. Antek nadrabia dzień bo w dzień nie ma czasu jeść, a Staś nad ranem zjada litry mleka z zachłannością godną dwulatka...
Miałam wstać o 6.00 bo ciężki dzień mnie czeka...
Tak jak zwykle ale wszystko trzeba zrobić szybciej bo o 15.30 mam kurs...
a o 19.15 Eucharystia... czyli wszystko przygotować i mogę sobie pójść na kurs...
Za tydzień konwiwencja. Może ciut odpocznę choć jedziemy z Antonim ale ufam, że Tato i Mąż osobisty stanie na wyskości zadania i czasem zajmie się Antonim.
A Antoni? Nasz 9 miesięczniak - świeżo upieczony? W poniedziałek, na kilka dni przed skończeniem 9 miesięcy - zrobił dwa niepewne kroczki. Coraz szybsze te moje dzieci. Myślę, że już następne to będą biegać zaraz po urodzeniu.
Ma 4 zęby. W zasadzie to 3,5 bo jedynka górna ładnie już wyszła a druga doopiero się przebiła po wielkich bólach. Oj trafiło mi się marudne dziecko przy ząbkowaniu.
Antoś je za dziesięciu. Nie gotujemy specjalnie bo Antoni jak nie jadł papek tak nie jadł - po czym rzucił się na asortyment jedzeniowy z całym impetem.
Powoli też zaczyna współdziałać. Mówi??? pa pa, ba ba, ghhhhhh ? i pięknie pyrcze... mama, tata.
Kosi kosi, papa - robi :) i zaczyna zabawę w ku ku. Reaguje na swoje imię i broi za dziesięciu.
ulubionym bratem jest Janko - i wystarczy, że Jasio zrobi minę, inaczej się uczesze a ten zarykuje się ze śmiechu. Do brojenia najlepszy Stanisław. Z resztą Stanisław na drugie ma Brój :)

I tak oto kulamy się....
Janko zdobywa laury w Klubie. Super liczy, zaczął czytać (!), pieknie rysuje.
Marcysia zdobywa szóstki w szkole (!) i same pomarańczowe pieczątki a jak została w domu w piątek (wirus) to płakała rzewnymi łzami i największym problemem były nie zrobione lekcje :)
A Stasio? Otóż Stasio powoli przygotowuje się do roli małego Klubowicza :) Na razie nieśmiało i ku ogólej niechęci Matki ale po Nowym Roku możemy powrócić do tematu. Ja jednak wyznaję zasadę, że na wszystko przychodzi czas w swoim czasie. I dwu i pół letnie dziecko naprawdę nie ma jeszcze POTRZEBY bycia z innymi dziećmi w oddaleniu od Mamy.
I z tej racji też podjęliśmy decyzję, za namową i sponsoringiem Rodziców Chrzestnych, że Stasio będzie chodził na zajęcia muzyczne (do tej samej pani co Marcysia) w poniedziałek zaczynamy. O ile będzie chciał.


1 komentarz:

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....