poniedziałek, 23 lipca 2012

Jesteśmy

Pranie zawala łazienkę i końca nie widać kiedy się to zakończy ... dzieci wymagają resocjalizacji bo jakoś zdziczały w lesie. Ja jestem ogrmomnie zmęczona bo okazło się, że tak lekko nie było. Wokół ludzie jakoś chyba zapomnieli, że jestem w 3 - 4 miesiącu ciąży. Ale ... już ok - wróciliśmy. Dochodzimy do siebie. Janko ma okropną skórę i chyba teraz miesiące stracimy aby ją doprowadzić do pożądku - no i full kasy bo oczywiście te leki są koszmarnie drogie.
A dzisiaj korzystamy z tego, że auto M. jest niesprawne i pracy w związku z tym brak - więc jedziemy nad morze :)))))
Matko jak to pięknie, że NIC ne muszę :))) Nie muszę wstawać rano, lecieć na kuchnię i pobierać próbki, nie muszę dyżurować w ambulatorium ani latać po obozie odwiedzając chorych.... NIC NIE MUSZĘ.....
Huuuuuurrrrraaaaaa!!!!!!
ps.... dla przestrogi :) NIE STUDIUJCIE :) Nie uczcie się ani nie podwyższajcie kwalifikacji :)))
Pracowałam za.... 1 zł za godzinę :)))))) 24 na dobę czyli.... 25 zł dziennie :))))) Komedia :) Najniższa stawka chyba w obozie :) Podejrzewam, że Palacz miał więcej bo NIGDZIE na liście płac tak niskiej stawki nie widziałam :))))
Pielęgniarstwo to jednak misja :) utwierdzam się w tym :)
Takim to optymistycznym akcentem, z lekkim niedosytem zostawiam Was do czasu kiedy zbiorę się w sobie i napiszę notkę jak to z nami było :)))) w obozie przetrwania :)

4 komentarze:

  1. Czyli czyniłaś posługę :))

    OdpowiedzUsuń
  2. radosnego odpoczywania nad morzem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że już wróciłaś!! Witaj w domu Matko Dzieciom i Ideom! :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Agus!!! Widzisz, jakie ja mam zaleglosci???!! Nic nie wiedzialam o kolejnym dzieciaczku...gratuluje z calego serca!:)) I zycze pelnego relaksu po urlopie ;)))) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....