piątek, 20 lipca 2018

1,5 miesiąca

Mija czas zbyt szybko.
Dzień za dniem, godzina za godziną a ja się łapię, że odmierzam czas wieczorami i mrugnięciem powiek. Zasypiam na stojąco, papiery leżą, dom na szczęście nie ale to kwestia pewnie czasu lub... zorganizowania się.
Historia 1
Chodziłam na zastępstwo za koleżankę do Pani Antoniny. Bardzo przemiła osoba. Kulturalna staruszka z lekko sarkastycznym humorem, władcza ale bardzo pogodna i sympatyczna. Typ kobiety - powinnam wiedzieć co się wokół dzieje.
Córki bardzo oddane, symapatyczne, kochane. Mimo, że nie mieszkały już z rodzicami przyjeżdżały co tydzień na swoje tygodniowe dyżury. Zmieniały się w czwartek. Dwie córki - jedna anioł druga policjant ale obie przekochane i darzące Mamę miłością.
Pochodziałam dwa tygodnie, porozmawiałam, zżyłam się i w piatek przyszło mi się pożegnać bo koleżanka z urlopu wraca. Pożegnanie było trochę zbyt dosłowne ale nie zwróciłam wówczas na to uwagi. Żałowałam, że taką dobrą rodzinę zostawiam. Co rusz śmiałysmy się mimo ogromnego cierpienia jakie dostknęło rodzine
W następną sobotę przechodząc koło kościoła zobaczyłam klepsydrę z imieniem i nazwiskiem dobrze mi znanym.
Kiedy spotkałam się z koleżanką i spytałam co się stało okazało się, że we wtorek koleżanka była u nich, zrobiła co miała zrobić i usłyszała od chorej ogromne podziękowania i pożegnanie. Wróciła do domu a za dwie godziny miała telefon , że Pani odeszła... zasnęła.
Łaska dobrej śmierci.
Pani Antonino... kawę wypijemy już Tam... a włosy moje nadal niesforne i nieuczesane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....