poniedziałek, 9 października 2017

Jesień

Jesiennie już doprawdy
Wczoraj byliśmy na wycieczce w lesie w poszukiwaniu polany, która widać z okna. Nie znaleźliśmy albo znaleźliśmy ale nie poznaliśmy. Nie wiem. Kawał drogi przeszliśmy lasem. Z jednym beczącym do polowy drogi dzieckiem (Staś) i beczącym Jasiem ale ten ostatni beczał bo udawał barana.
Wesoła rodzinka ot i tyle.
Marcysia pojechała dziś na zieloną szkołę. Trochę zestresowana ale mamy nadzieję, że z ulubioną jej nauczycielką będzie to bardzo udany czas. Choć telefonów pełnych płaczu chyba się nie da uniknąć.
Jeszcze ze spraw szkolnych ...
Mam konflikt a raczej niezrozumienie celów z jedną z mam (z klasy Marcysi). Dziwna sytuacja i wiele mnie uczy. Po pierwsze, że ludzie są różni a my czasem spostrzegani jesteśmy na dziwaków bo nie chcę rozwiązywać konfliktów koleżeńskich za Marcysię.
Sprawa trudna i dziwna.

Jestem na etapie obecnie samotnego siedzenia (matko jak ja nie lubię tego określenia) bo wszystkie nasze dzieci są w placówkach szkolno - wychowawczych :)
Antek w Klubie, Staś w zerówce a Jaś i Marcysia w szkole.
Chwila na złapanie oddechu, ale i tak ciągle mam jakieś tyły czy zaległości.
W weekendy chodzę na kurs resustytacji aby zacząć specjalizację i coś pchnąć z pracą. Michał szuka pracy bo u Jurka praca na wyczerpaniu.
A za oknem jesiennie i dżdżysto. Zimno (ubrałam polarek)
Roboty mnóstwo i jak zwykle zadziwia mnie fakt, że piątki tak jakoś blisko siebie położone w kalendarzu. Zaledwie chwilę temu obchodziliśmy urodziny Marcysi a  już niedługo urodziny Jasia. Potem listopad i święta za pasem.
I tak czas płynie a ja zachwycam się każdym dniem, który jest mi dany.

2 komentarze:

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....