czwartek, 9 lipca 2015

Wakacje




Zamilkłam na blogu ale rzeczywiście odkrywam dlaczego. Internet w telefonie to naprawdę kiepska sprawa. Pochałania jak każdy nałóg :(
Przez ostatnie tygodnie jednak nieco ograniczyłam wizyty albo przynajmniej starałam się ograniczyć bo inne sprawy wysunęły się na plan pierwszy.
Przede wszystkim ostatnie dwa tygodnie żyliśmy w zupełnej kruchości finansowej. Ale takiej z wyborem pomiędzy sukienką za 200 czy 150 ale z wyborem pomiędzy chelb czy mleko.
I ta sytuacja też otworzyła mi oczy na nowe możliwości... Bóg daje doświadczenie ale też i pomaga z niego wyjść
Całkowicie przypadkowo (ha ha) na urodziny na ktróe szedł Jasio uszyłam przybornik dla dziewczynki... taki tam...serduszka kwiatuszki... na kredki i inne.. nie wiem jak został przyjęty bo dziewczynka raczej z tych wyższych sfer ale zamieściłam zdjęcie na nieśmiertelnym FB i to co się potem wydarzyło mnie zaskoczyło.
Mogliśmy przeżyć (skromnie bo skromnie) następne dni do następnej okazji :)
I pomyślałam sobie - czemu by nie? Czemu by nie ...szyć?
no i szyję :)

obecnie mam na zbyciu pościel dla dziewczynki


A poniżej ów przybornik :)



Mam zamówienie na pościel dla chłopca ale ta czeka :) Rozmiar ikeowski :) na 160. Najwyzej Marcysia będzie wzbogacona o nową pościelkę :)

Ta sytuacja mi pokazała, że są pewne sytuacje które dodają nam odwagi i determinacji. I że te trudne doświadczenia są nam potrzebne aby się pozbyć przyzwyczajeń, instalowania w ciepełku, tzw. świętego spokoju...I to jest bardzo dobre.

Szyję zatem niepewnie ale zobaczymy - może uda się jakoś mi wcisnać w niszę klientów :)

Co jeszcze?
Wakacje to bardzo bogaty czas.
Marcysia właśnie skończyła półkolonie. Za tydzień wyjeżdzamy ze znajomymi na domek. Dzisiaj przyjeżdza znajoma z dziećmi. Potem dwa tygodnie basenu. I znów wyjazd.
Pieniędzy brak ale jak widzę niektóre prezenty nam spadają z nieba.
Tak więc jeśli mamy pojechac to pojedziemy ale gdyby nawet nie to wakacje mamy baaaardzo obfite i intensywne nawet tu na miejscu.

Wycieczka do Marszewa Szlakiem Wiewiórki :)




Szaleństwa nad morzem :)))


Konsumpcja Czegosięda po plaży w Sopocie :)



Jak na pierwszy raz po kilku dobrych tygodniach to na razie tyle...

Na koniec smutna wiadmość i refleksyjna dla mnie. Dzisiaj dowiedziałam się, że rozwiodła się i na nowo wyszła za mąż Moja Dobra Znajoma. Wokoł mnie rozwody rozprzestrzeniają się jak grypa. Jakoś tak smutno i straszno zarazem... :(
A resztę pewnie za niedługo bo rzeczywiście nalezy wziąć się w garść :)





5 komentarzy:

  1. Dziś przyszła mi taka myśl: jeśli coś nie wychodzi to najpewniej Bóg ma inne plany dla nas. I przestałam się spinać. Denerwować. :) będzie dobrze bo innych planów dla nas nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, Pan Bóg się potrafi zatroszczyć, wiem coś o tym. I niech się troszczy o was dalej jak najmocniej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne te rzeczy dla dziewczynki! :)
    I zdjęcia morza, ech ale bym tam wybyła do Was... Ale póki co też liczę co kupić, chleb czy mleko.. Ale jak Pan Bóg będzie chciał, to i tak gdzieś wyjedziemy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj i ja liczę takie właśnie wydatki. I też doświadczam mocy Najwyższego w najmniej oczekiwanych momentach. Dużo ufności w codzienności ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. witaj Agnieszko, pozdrawiamy ze Slaska, w czwartek chciałam pokazac Tomkowi ze deska jest do jezdzenia i skonczyło sie wpadkiem mam połamana lewa reke nad nadgarstkiem, prosze o modlitwe zeby sie dobrze zagoiło, zycze Tobie i twojej rodzince udanych wakacji

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....