środa, 18 stycznia 2012

Wolny dzień

Ostatnio mi się nie zdarza. Jak nie wspólnota to egzaminy lub wykłady. Jak nie wykłady to przygotowanie a jak nie przygotowanie to gdzieś pędzimy.
Dziś się zdarzył. WOLNY dzień. No nie taki kosmicznie wolny bez dzieci. Ale przynajmniej bez żadnych OBOWIĄZKOWYCH i niezbędnych zajęć. Jeste fajnie. Ostatnie egzaminy za kilka dni. A ja już czuję, że nic mnie nie goni, nic nie wisi na plecach. Nie czuję oddechu żadnego niespełnionego zadania. Fajnie...Posiedzę z dziećmi i je dopieszczę. Maszynę wyciągnę i poszyję w końcu. Odetchnę... Może na zapas się cieszę ale ten spokój mnie upaja :D
Wczoraj szybka kolęda. Swoją drogą nie cierpię kolęd i tego skrępowanego milczenia, gadania na siłę. A co pani robi? A... dziećmi sie panie zajmuje. A pracowała pani kiedyś. Tak - 12 lat. NAPRAWDĘ!!! Matko..., jak już siedzę w chacie to pracować nie mogłam czy jak? I takie tam gadanie. I my i ksiądz skrępowani.
Jasio biegał przed kolędą i dopytywał się CO ksiądz zaczaruje? I jak?
Choinka całkiem posypała się - choć dość długo stała - prawie miesiąc. W asysście dzieci rozebraliśmy choinkę i ją wdzięcznie pożeganliśmy. Pa pa choineczko. Do zobaczenia za rok...
Po czym Janek, niecnota, nawet nie czekał kiedy choineczka opuści nasz dom...
- Mamo - malujemy jajka? I to pytanie padało wczoraj tysiąc jeden razy.
- Nie - Janku - nie ma jeszcze Wielkanocy.
- Ale dlaczego ...? Zróbmy sobie Wielkanoc.

no właśnie... zróbmy sobie Wielkanoc :D

2 komentarze:

  1. Hahaha
    Janek jest CU-DO-WNY :DDDD

    I mam nadzieję, że odpoczęłaś :-)

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za zmianę szablonu!! Pozdrawiam dzielną matkę!

    OdpowiedzUsuń

Czas płynie ... pędzi jak pociąg włoski

  Nie dawno pisałam notatkę o tym, że za chwilę urlop. I rzeczywiście pamiętam tę chwilę. Jakby wczoraj... Siedzę w kawiarni i chłonę ciszę....