Połowa wakacji już za nami...
oj działo się.
W pewien deszczowy dzień zrobiliśmy listę i ilość zdarzeń wakacyjnych - wypadów, atrakcji czy radości nas zaskoczyła.
Mamy w planie zrobić foto album pamiatkowy. Ale czekamy na wypłatę :) i na znów deszczowy dzień.
Mimo, że wakacje i wypoczynek ciągle coś u nas dzieje i ja sama koło 20,00 padam na nos. A jeszcze przecież wieczorem trzeba ogarnąć mieszkanie i przydałoby się trochę do maszyny przysiąść, zrobić co nieco i szukać potencjalnych nabywców. Albo i usiąść w końcu i zrobić biznesplan na mój pomysł działalności. Termin dodatcji się zbliża a ja lenię się i wakacjuję.
Byliśmy na małym wypadzie. Niedaleko, na Kaszubach, w Łapalicach... wypoczęliśmy o tyle o ile. Dzieci było mnóstwo choć świadoma jestem, że niektórzy mają dziewiątkę dzieci na codzień :) choć na pewno nie w jednym przedziale wiekowym. Ja się jakoś odnalazłam w kuchni i robiłam ogromne ilości placków, gofrów i tostów...
W domu mieliśmy za to gości i kilka dni mieszkaliśmy też razem. W sumie też niezła ilość - dziewiątka dzieci i trzy osoby dorosłe. RAZEM z nami :)
Li i jedynie... wakacje więc były pod znakiem wielodzietności.
Doświadczenie mieliśmy takie, że wszystkiego nam starczało i mieliśmy w obfitości a Bóg błogosławił. Bardzo dobre doświaczenie... choć jak goście pojechali to z radością powitaliśmy ciszę panującą czasami.
Ale tak czy siak :) dobry to był czas - i dla nas i dla dzieci. A że przy okazji mogliśmy komuś umożliwić wakacje to tylko Dzięki Bogu.
Teraz od początku sierpnia znów basenujemy. I to ostro... Marcysia już dla torze dla zaawansowanych i sama się nie mogę nadziwić jak wielkie milowe kroki uczyniła. Pływa całkiem nieźle.
Jasio daje sobie też radę na torze dla początkujących i mimo, że poprzednim razem coś go przestraszyło - przełamał strach i z dumnie podniesionym czołem idzie dalej tą drogą. Motywacją co prawda są wymarzone spodenki do jazdy na rowerze ale...
Marcysia na początku wakacji była także na półkoloniach u Jezuitach. Była zadowolona ale chyba jednak preferuje wypoczynek spędzany z rodziną. No i dobrze. Jaś chyba jednak outsiderem będzie ... :)
Początek wakacji to także robienie nowej rzeczy ze starej czyli udział w konkursie Caritasu i walka o zmywarkę. Zrobiliśmy ze starej szafki :) kuchenke dla dzieci. Nawet ładnie na wyszła.
Teraz dzieci wiszą mi nad głową i krzyczą o bajkę więc muszę zmykać.
Z ostatnich wieści to jeszcze taka, że uczymy się żyć bez tv. Zepsuł sie nam i jakoś dajemy radę. Powiem nawet, że to bardzo dobre wydarzenie a goście, którzy u nas byli i przy których tv odmówił posłuszeństwa stwreidzili, że jesteśmy wariatami aby się cieszyć z tego, że się tv popsuło.
Z tego, że tablet mi dzieci zespuły już tak się nie cieszyłam. Wiadomo do czego jestem przywiązana.
Historia z tabletem ma głebszy sens... ale nie na bloga niestety. Napiszę tylko tak - też dobrze, że się zepsuł. Teraz dostęp do netu mam ograniczony - i tylko co konieczne. I bardzo bardzo dobrze... przynajmniej nie waży mi się humor przez zbędne uczestniczenie w czcych dyskusjach lub czytanie bzdur i dyrdymałów z kosmosu. I to wcale nie z onetu... niestety nie :(((
A przed nami dlasza część wakacji i dalsze pocztówki :)