Już miałam kilka zjazdów..
Fajni ludzie na roku choć mega młodsi ode mnie. Mogliby być moimi dziećmi. Śmieszne to trochę. Ale widocznie taki mam czas teraz aby posłuchać co mówią młodzi.
Są fajni...
Choć mają swoje toki myślenia zadzwiające mnie ale są fajni.
Myślę, że studia magisterskie w wieku 47 lat to wyzwanie. I tak się stało, że je podjęłam chyba tylko dlatego, że Pan Bóg trochę mi zamieszał jasność spojrzenia. Nie wiem jak to ogarnę... naprawdę nie wiem.
Dziś siedzę znów późno bo w zasadzie powinnam dokumentację kończyć i uzupełnić ale jakoś nie idzie. Oj nie idzie ta dokumentacja.
A jak będzie z nauką? Przecież umysł już nie ten. A i obowiązków przybyło.
Mamy 4 dzieci... z czego dwójkę na domowym nauczaniu.
Mamy rodzinę więc zakupy, sprzątanie i gotowanie. Dzieci pomagają. Mają swoje obowiązki ale zarządzanie jest na mojej głowie.
Tak więc nie wiem jak mi pójdzie to studiowanie. Może być ciężko...
A na razie...
Ogarniamy i do przodu. Przede mną kolokwium, zaliczenia i inne same przyjemne rzeczy