Do domu podstępnie wślizgnęły się choroby...
Marcysia - gorączka i kaszel
Stasio - kaszel i .... kaszel
ANTOŚ - KATAR!!!!
Tragedia jakaś bo nigdy takie maleństwo mi nie chorowało. Jutro co prawda idziemy na kontrolę na Dzieci Zdrowe i ani myślę stać w poczekalni Dzieci Chorych. Trzeba Antosia zważyć i obejrzeć, dopytać się o to i owo (KUPY!!!) i w ogóle.
Ponadto JA kaszlę. Przed porodem kaszlałam - wyciszyło się to na cesarkę - a teraz kaszlę - jak satry gruźlik.
Sukcesy są - a jakże. Antoś coraz częściej zasysa pierś. A dziś w nocy NAWET udało mi się go podkarmić. SZOK... nie chwilkę, nie sekundę a dobrych kilka minut, z pieknym łykaniem mleka i ssaniem. NO... niepostrzeżenie może załapie i żegnaj laktatorze :) OBY!!!
Trafiam na dobrych ludzi, którzy wiedzą jak doradzić, podtrzymać na duchu ale i też na komentarze w stylu - butla nie jest zła, mam się nie dać zwariować i szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko... Te porady niestety nic nie wnoszą w moje serce oprócz irytacji. Niestety i tak jest.
A nasze życie powolutku jakoś nabiera intensywności. To bal, to Klub, dentysta, Urząd... lekarz. Zadzwonić, umówić, echo itp. Zaczyna mi się coś chcieć a nie tylko siedzieć i patrzeć bezmyślnie w tv lub laptop. Nawet ciasto upiekłam w niedzielę. Więc powoli, powoli rozkręcam się. Jedynie nie mam ochoty gdziekolwiek wychodzić. Mam jakiś lęk, że Mały zapłacze, ja piersi XXL a nie nakarmię... No chyba, że jak mówi mój Prywatny Doradca (pani M.) właśnie takie sytuacje sprawiają, że mamy zaczynają karmić :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Odszedł Pasterz
Jego pontyfikat był dla mnie wielkim znakiem Antoni ma w końcu drugie imię jakby prorockie bo Franciszek Papież dialogu, Miłosierdzia antyk...

-
od rana jakies objawy są... na razie bez paniki. Jedno jest pewne - Dzięcię chyba chce wyjść. Pytanie jest tylko czy zechce do jutra poczeka...
-
choć tak naprawde nie mam na to ani chęci, sił ani nastroju. Tak... milczę aby nie płakać, płaczę aby nie rzuacać czym popadnie... Mamy og...
Fajnie, że idzie Wam do przodu, to już tak jest, że kręci się samo trochę... Dzielna jesteś.
OdpowiedzUsuńA co do nas na Obczyźnie to my "rodzina w misji " jesteśmy:) musi być jakaś wspólnota:)nasza jest malutka, zaczyna się dopiero neo w tym stanie, taka misja na pustyni trochę:)pozdrawiamy!
asiu podziwiam zazdroszcze i sle uklony :)
OdpowiedzUsuńAguś zdrówka :-)
OdpowiedzUsuńKatar najwcześniej miał Błażej - 3 tygodnie miał. Szybko się z nim uporał. Mam nadzieję, że i u Was tak będzie :*
Maciejka
Też mam takie wrażenie, że choróbska podstępem się pakują, u nas znów od niedzieli teraz najmłodsza ma jelitówkę i mnie trochę rozłożyło. Miałam ochotę na te spotkania w Mikołaju, ale u nas właśnie poniedziałki i czwartki odpadają:( Zdrówka Agnieszko A zamówiłam sobie maszynę:) dzięki za rady pozdrawiam Anka
OdpowiedzUsuńMaszyna SUPER :)
Usuń