A ja coraz ładniejszy :))))) Pulchniutki się robię i jestem uroczy. Dziś nawet Mamę obdarzyłem prawie świadomym uśmiechem. Oczywiście Mama - Niewierny Tomasz - twierdzi, że to przypadek ale ja tam swoje wiem... Przyglądałem się Mamie przez dwa tygodnie i w końcu przypomniałem sobie, że Ona to ONA :)))))
Rzeczywiście Antoś robi się pulchniutki, z drugą brodą, pultami gładkimi, pupcią uroczą... Spokojniutki, łagodny - trochę książęcy... Przypatruje się ze zdziwieniem rodzeństwu, światu, uwielbia byc na rączkach, w chuście, w łóżku rodziców a nade wszystko uwielbia być otulony ze wszystkich stron. Czasem wygląda jak mały kokonik. No gdyby nie te karmienie byłoby cudownie. Ale i tak jest ok - nawet przywykłam już do tych strzykawek :) ale Antoś odnosi sukcesy bo zasysa coraz częściej i łatwiej choć rzeczywiście, zbyt krótkie wędzidełko (?) powoduje, że brodawka mu ucieka. Tak więc ufamy, że będzie lepiej, dostawiamy a jutro mamy wizytę douli :) i położnej w jednym (doradcy lakatcyjnego) - co prawda cena straszna ale co tam... macierzyński dziś dostanę to zaszaleję :)
Grypsko mam jeszcze ale już chyba powoli nam odpuszcza. Dzieci też chyba uda się wyleczyć bez antybiotyku. Oby.Oczywiście chora Matka i Żona w domu jest Mężczyźnie nie na rękę - no bo jakże to tak ktoś może się gorzej czuć i TO TAK DŁUGO... :)?
Tak więc z niecierpliwością i utęsknieniem wyczekuję pogody, słońca, ocieplenia bo wtedy na budowie ruszają prace i M. z radością pójdzie do pracy i tam będzie wylewał swoje żale. Swoją drogą DLACZEGO ja nie widziałam przed ślubem tego JEGO wiecznego marudzenia? Ech Miłość jednak ślepa jest jak diabli - o ile diabli są ślepi.
A teraz neispodzianka. Otóż po wielkim czasie nieczytania - w szpitalu przeczytałam pierwszego dnia jedną książkę (!) - potem niestety nic bo M. zapominał przynosić (urocze), znów połykam książki. Zabrałam się za Chatę Paula Younga. Super książka - bardzo duchowa ale czyta się ją fenomenalnie. Ostrzegam, że nie jest łatwa. A że mam w nocy przerwę w spaniu pomiędzy 4 -5 więc sięgam albo za lapka albo za ową książkę. Jak skończę to po krótce opiszę...
Może tylko fragment z recenzji... "Chata to piękna historia o tym, jak Bóg przychodzi do nas, gdy tkwimy w smutku, stajemy się więźniami własnych oczekiwań, czuejmy się zdradzeni. Nigdy nie zostawi nas tam, gdzie zabrnęliśmy, o ile sie przy tym nie uprzemy" - Wes Yoder
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy ktoś mi powie dlaczego już prawie święta?
Wróciłam z dziećmi z katechezy adwentowej - to takie nasze spotkania neońskie.... I jestem ogromnie zdziwiona, że znów następny Adwent Naw...
-
jest taka pieśń w naszej wspólnocie, która bardzo lubię. "Wyrasta różdżka z pnia Jessego, Odrośl z jego korzeni. Spoczywa na Ni...
-
A mi jest szkoda lata Tych dni leniwych, nie spiesznych Tych wschodów i zachodów Upalnych wieczorów I nocy bez wiatru Znów zacznie kapać i ...
Fajnie Aguś :) czytam to co piszesz i widzę, że wraca dawna forma :)))
OdpowiedzUsuń"Chatę" mam, czeka na swoją kolej (i odpowiedni humor, bo jak piszesz to nie łatwa lektura...).
A co do M.... Mój też bywa marudny, aż czasami muszę huknąć bo ileż można na krzywulca patrzeć? Zazwyczaj zaraz wraca do normy :) a ja sobie myślę, że wychowywanie dzieci i siedzenie w domu po prostu nie leży w chłopskiej naturze. Ich to nie kręci ot co. A w dużej ilości nudzi i irytuje...
Agus , jak skonczysz, jak nigdzie nie dostane....podeślij mi.Jeśli to twoja.
OdpowiedzUsuńrosnij Kruszyno, rosnij :) wszystkiego powoli sie nauczysz :) A i mama widac wraca do siebie :)
OdpowiedzUsuńHej hej a ja myślałam, że tylko ja mam męża marudka:) Mi już nie chce się hukać na mojego marudę, przygnębia mnie jego zachowanie. Aga ale oni przed ślubem nie marudzili:) Chatę podsunełam mojej siostrze po śmierci męża. Czytałam tylko fragmenty. U nas wirusówka na dobre więc z zabawy nici:( Ale może na ferie będą zdrowe. U nas też bez antybiotyku. A ja rozpakowuję maszynę.
OdpowiedzUsuńzdrowiejcie
Aga czy ja mogę zacząć chodzić na te spotkania później troszkę i czy, trudno połączyć dom i spotkania. Te wieczorne godziny mnie odstraszają.
Hehe mój przed ślubem też jakby mniej marudny był. Ale ja chyba też :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Antoś już oswojony z domem, czekamy na fotosy maluszka.
A mój jest dla mnie kochany. Nawet sobie nie wyobrażam, aby przy małym dziecku jeszcze mąż zaczął mi sprawiać przykrości i kłopoty.
OdpowiedzUsuńTakich maruderów należy stawiać do pionu! I to szybko!
Pozdrówki serdeczne Aguś, i trzymaj się/Katti22
katti :) ile po slubie jestes?:) moj tez kochany ale wady JUZ zaczynam widziec
UsuńAguś, ile jesteś po ślubie? Ja zaczynam wady mojego Mana akceptować :D
UsuńA czy ja mówię że nie akceptuję? Ale wkurzac mnie wkurzają i nie będę się oszukiwać, ze jest coś cudo miodzio...
Usuńczy diabli są ślepi? Hmmm. Ciekawe pytanie:) Dobrze, że już lepiej Aguś z WAmi. "Chatę" czytałam w czasie wakacji porwana dobrymi recenzjami znajomych, ale... rozczarowałam się. Bardzo trudny wątek, a pod względem religijnym to taka trochę sieczka różnych wierzeń. Jedyne co mi zostało na zawsze w pamięci to ogród wewnętrzny pełen fraktali:)- to mi się bardzo spodobało.
OdpowiedzUsuńcałuski. rut
rut mnie lekko niepokoi to co piszesz :( new age?
Usuńrut, przepraszam ze tak na ty bo się nie znamy....jestem prosta kobieta. Wyjaśnij co to znaczy " ogród wewnetrzny pelen fraktali". I dlaczego moja siostra się niepokoi?
UsuńSiostra :) http://www.serwis-matematyczny.pl/static/st_artykuly_fraktale.php
UsuńMatka Google ci POWIE wszystko... :D
odnoszę wrażenie Aguś i Joasiu, ze trochę tak, że new age. A fraktale mnie fascynują, bo jak się na nie patrzy z bliska wydają się nieuporządkowaniem i chaosem, ale z perspektywy są ładem nieskończonym. Jak nasze życie - czasem wydaje nam się takie trudne, lecz z odległości czasu, a kiedyś z perspektywy wieczności okaże się pięknym wzorem:) rut
UsuńAguś, no rzeczywiście niezbyt długo jesteśmy po ślubie, około 1,5 roku.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że mój mąż na początku był tak cudowny, że mi się wydawało, że wad nie ma w ogóle :))
A teraz rzeczywiście różne wady wychodzą, no ale mimo tego, że ideałem nie jest, ma jednak dla mnie dużo współczucia i bardzo mi pomaga przy dziecku i w domu, często poświęca się dla mnie.
W sumie chyba trochę przesadziłam w pierwszym komentarzu, bo jednak sprawia mi czasem drobne przykrości.
Ale to nie są nigdy podłości ani duże przykrości.
Myślę, że Twój M nie za dobrze się zachowuje, bo Ty naprawdę masz ciężko teraz. Dobrze, że o tym mówisz i nie udajesz, że jest wszystko w porządku.
Katti22
Mojego M. będę bronić cała swoją mleczną piersią mimo, że często mam ochotę walnąć go ale M. ma też i dobre strony. A Ty Katti chyba jednak jakoś jednostronnie go widzisz :D
UsuńA ja się nie moge zgodzić, że im dalej w las, tym gorzej.
OdpowiedzUsuńJesteśmy dziesięć lat po ślubie i z każdym rokiem jest między nami głębsza więź, coraz lepsza relacja.
Ciężka praca - rozmowy:)
Będzie dobrze:)
mama trójeczki
O mamo... im dalej w las tym więcej sie widzi ale jasne że człowiek zna się jak łyse konie i oby się kochał więcej...
Usuń