a ja niewyspana. Dziś w nocy Marcysia niby spokój choć wieczorem miała 38.6 ale po podaniu ibufenu temepratura spadła... ale Janko. Od 1.30 płaczący i marudzący w między czasie podsypiający... ząbek. Czwórka z którą nie zdążyliśmy w porę. Dzisiaj chyba wybierzemy się nie do naszego lekarza ale gdzieś tu w Gdyni. Rano poszedł do Klubu jakby nigdy nic.
Padam na nos. Staś ze względu na totalne zasiedzenie w domu chyba coś podłapał bo kaszle jak gruźlik i smarka. Krople mam. Ale jutro idę te Dwa Maluchy osłuchać. Marcysię i Stasia.
Ale... w obliczu tych wydarzeń i tak chyba trzymam się nieźle bo NAWET czytam i lekko mi się to udaje. Powoli zbliżam się do końca Musierki a i Anię już kończę. Nie jest to może tak szybkie tempo jak za starych dobrych czasów ale i tak chyba nie jest źle.
Ostatnio też udaje mi się zdrzemnąć na 5 min (DOSŁOWNIE) w chwilach kryzysu i to daje mi nawet lekkiego kopa na resztę dnia.
Ogarnęłam w końcu papierzyska ze studiów. Po prostu walnęłam bez skrupułów wszystko do worka na śmieci. Na komodzie u dzieci w końcu przejrzało. Jeszcze domyć komodę z tych okropnych naklejek i bez sentyemntów zajrzeć do szafek dzieci z ciuchami. Z tym mam problemy. Kto był u nas ten wie, że mój M. nie uważa za konieczne posiadanie szaf. Więc upycham ciuszki w komodach a ciągle brak mi miejsca. Nie wspomnę już o pościelach, ręcznikach, obrusach. Dla M. mogłyby nie istnieć a mieszkanie powinno być sterylnie czyste i ... puste :)
Tak więc trzymanie ciuchów dla przyszłych dzieci jest dla mnie nie lada problemem. Powoduje to też (ten bałagan ciuchowy) wieczną frustrację u mnie i jaką beznadzieję. To, że JA jestem beznadziejna. Bo nie potrafię utrzymać porządku. I tak od czasu do czasu załamuję nad tym ręce a wieczne pranie utwierdza mnie w mojej beznadziejności. O braku checi do prasowania może poświadczyć moja siora, która ostatnio nam pięknie nadrobiła zaległości :)
No... chyba ciut się zdzrzemną, bo nocka fatalna, trajtek mnie czeka bo auto ma M. (wymiana opon) a w ogóle dół jesienny mnie wziął....
poniedziałek, 15 października 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Odszedł Pasterz
Jego pontyfikat był dla mnie wielkim znakiem Antoni ma w końcu drugie imię jakby prorockie bo Franciszek Papież dialogu, Miłosierdzia antyk...

-
jest taka pieśń w naszej wspólnocie, która bardzo lubię. "Wyrasta różdżka z pnia Jessego, Odrośl z jego korzeni. Spoczywa na Ni...
-
choć tak naprawde nie mam na to ani chęci, sił ani nastroju. Tak... milczę aby nie płakać, płaczę aby nie rzuacać czym popadnie... Mamy og...
Ej, nie łam się. wrzuć małżowi na łoże przed snem ciuszki i niech on się pomartwi co z tym zrobić. W końcu to wasze wspólne dzieciaki ;p Może jednak zaskoczy, ze szafa to mebel przydatny.
OdpowiedzUsuńdo_ro/ Ja polecam kupić po prostu takie ozdobne pudła. Ja mam dwa ze sklepu po 5zł i 2 z Ikei. Możesz je spokojnie postawić na komodzie lub szafie bo są ładne (i niedrogie ;-) ). Nie będziesz musiała się prosić o meble a będziesz w nich mogła trzymać za małe ubranka lub inne szpargały. Aha no i ja mam jeszcze worki próżniowe (polecam bardzo) i ładuje w nie rzeczy aktualnie nie potrzebne czyli np. teraz letnie. Dzięki temu robi się w szafie dużo więcej miejsca.
OdpowiedzUsuńZdrówka dla dzieciaczków.
Pozdrawiam!
WORKI PRÓŻNIOWE!!!!! Dlaczeo o tym nie pomyślałam ?:) DZIEKI :)))
UsuńNo pocieszyłaś mnie, mam identyczny problem z dziecięcymi ciuchami i niekończącym się praniem. Są wszędzie i męczą mnie niesamowicie, dając właśnie poczucie beznadziei własnej i zupełnego nieogarnięcia.
OdpowiedzUsuńA u mnie dopiero dwójka.
Trzym się Aguś i zdrowiejcie!