jedno jest pewne na tej ziemi.... że rodząc się wiemy, że umrzemy. Chyba kiedyś ktoś z Wielkich powiedział. Żyła sobie pewna Pani. Długie lata. Znana mi była z widzenia. Trochę z "z windy", troche z rozmów przed blokiem. Wesoła, dowcipna, energiczna. Trochę narzekająca ale w sposób bardziej kabareciarski z przytupem i uśmiechem. Nie dało się jej nie zauważyć. Głośna, elegancka, wszędobylska i wiedząca ale bardzo sympatyczna. Nie szkodziła, nie gniewała się... Mąż mruk ale grzeczny. I tak sobie żyła pani I. I tak jak żyła umarła. Szybko. W drodze na targ. Szybko i nagle. I nie sposób o tym milczeć bo jej osoba była tak oczywista, że teraz nawet słyszę jej głos a jej nie ma.
Dotknęła ta śmierć całą społeczność sąsiedzką. Aż dziwne... może dlatego, że tak nagle? Może dlatego, że sąsiadka dobra i miła? To znak. Znak dla nas. Mimoc zmarwtychwstania i nadziei na życie jakoś smutno. Bo nie usłyszę już. Dzień dobry Pani Agnieszko :) a przecież znała mnie od dziecka :)
Szkoda, że nie usłyszę... szkoda....
niedziela, 22 kwietnia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy ktoś mi powie dlaczego już prawie święta?
Wróciłam z dziećmi z katechezy adwentowej - to takie nasze spotkania neońskie.... I jestem ogromnie zdziwiona, że znów następny Adwent Naw...
-
jest taka pieśń w naszej wspólnocie, która bardzo lubię. "Wyrasta różdżka z pnia Jessego, Odrośl z jego korzeni. Spoczywa na Ni...
-
A mi jest szkoda lata Tych dni leniwych, nie spiesznych Tych wschodów i zachodów Upalnych wieczorów I nocy bez wiatru Znów zacznie kapać i ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz