Więc - mimo, że nie zaczyna się zdania od więc - byłam wczoraj u G. i trochę sobie pogadałyśmy. Starszaki są świetne - bo wsiąkły całkiem i nie było ich ani widac ani słychać - siedziały cały czas na dworzu i nie zawracały głowy. Ale Staś... masakra. Jako to G. powiedziała (a matka G. ma 3 dzieci) - Staśko ma pieprz w tyłku. Ano ma. Nie można spokojnie usiąść na trawce - trzeba chodzić, wywracać się i najlepiej piszczeć co chwila bo to piciu, to kiełbaskę i cycusia na dokładkę. Potem skok na ławkę i można przecież zejść z ławki ale przez oparcie, żeby było łatwiej a potem tą samą droga zaraz wejść ale konieczna w tym wypadku jest pomoc mamy. Potem znów można zejść albo wejść na plecy mamy. I tak 4 godziny.... na okrągło. A jak matka już naprawdę była padnięta S. wpadł na pomysł ucueczek pod górkę. Super... przy okazji można jeść kamyki, patyki i liście - czemu nie. Z digoxinem ma już doświadczenie to może natrafi na naparstnicę? to samo działanie.
Wyjście więc jest równoznaczne z mega zmęczeniem matki - szczegół - ciężarnej. No po prostu miodzio... i co z tego, że mam trójkę dzieci kiedy to najmłodsze daje popalić na dworze i nie tylko jak czwórka razem wzięta. Wieczorem jestem tak padnięta, że nie wiem jak się nazywam a obiady są przygotowywane w po śpiechu i byle jak, że zahacza to jużo patologię. Cud, że wczoraj umyłam lodówkę - wyczyn i szczyt możliwości. Do przedszkola Cię wyślę Niewdzięczniku Jeden - :) a czwrate to naprawdę poprosze MEGA spokojne. :))))))) Bo padne trupem na zgon w zaniedługim czasie. Normalnie padnę i się nakryję długimi kończynami plus kapcie na twarz :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy ktoś mi powie dlaczego już prawie święta?
Wróciłam z dziećmi z katechezy adwentowej - to takie nasze spotkania neońskie.... I jestem ogromnie zdziwiona, że znów następny Adwent Naw...
-
jest taka pieśń w naszej wspólnocie, która bardzo lubię. "Wyrasta różdżka z pnia Jessego, Odrośl z jego korzeni. Spoczywa na Ni...
-
A mi jest szkoda lata Tych dni leniwych, nie spiesznych Tych wschodów i zachodów Upalnych wieczorów I nocy bez wiatru Znów zacznie kapać i ...
Agnieszko, choć treść wpisu nie powinna rodzić śmiechu, to Ty jednak opisałaś ten "pieprz" w takim stylu, że się uśmiecham od ucha do ucha! Ja też mam młodego z pieprzem, rozumiem więc bardzo. Tylko ja mam jednego i marudzę, a Ty? Rządzisz Kobieto! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJak Aga napisała o "pieprzu" to też od razu pomyślałam, jaki ten Stasio do Olka podobny :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że choć dziś Aguś troszkę odpoczęłaś. Trzeba mieć nadzieję,że a) Stasinek niedługo dołączy do starszaków i b) Czwarte to będzie dziewczynka.. :D
Buziaki.
Grzeczna i cichutka :))) Oj Hanulo obawiam się, że limit grzecznych dzieci wykorzystałam w swojej osobie :))))
Usuń