Na kontroli byliśmy. Maluch jest i urósł - ma wielkościowo 10 tygodni czyli tyle ile powinien mieć. Serducho bije równo i mocno. Krwiak niestety jeszcze jest. Ale i płynu owodniowego jest na 9 tygodni więc mniej niż powinno być. Doktor podejrzewa zatorowość (zespół antyfosfolipidowy) więc mam łykać acard albo lepiej brać clexane. To drugie lepsze i pewniejsze ale drogie jak cholera bo przy "podejrzeniu" nie należy się refundacja. Takie ble ble ble... całe szczęście, że jeszcze możemy zapłacić (najmniej 180 zł miesięcznie za leki) albo coś załatwić od znajomych.
Entuzjastą nie był (doktor) ale i fatalistą też. Czekać i nic innego nie wynajdywać. Nic innego nie możemy zrobić.
Sytuacja cała dla nas trudna. Coś nam Pan Bóg chce powiedzieć przez to - tyle tylko, że na razie nie umiem odczytać co. Może, że tak niewiele od nas zależy? Że wszystko jest w Rękach Tego, który daje życie? I je zabiera? Że możemy sobie planować i planować a wszystko to psu na budę. Że najważniejsze nie jest w życiu ani dobrobyt, ani zdrowie, ani mieć ani posiadać ale najażniejszy jest Ten który jest Miłością. Że to co ma przygotowane jest lepsze choć wydaje nam się, że spotyka nas cało zło?
A i jeszcze mam przeświadczenie, że czas jaki dzieciom poświęcam w domu nie idzie na marne. Że powinnam więcej i pełniej się angażować bo czas może być krótki a nam się wydaje, że jesteśmy nieśmiertelni. Że śmierć jest dodatkiem do życia innych a nie nas.
Takie oto myśli mi chodzą po głowie.
Takie oto myśli mi chodzą po głowie.
Trochę z niepokojem patrzę na moje reakcje na widok Malucha. Jakoś mnie nie rusza jak przy poprzednich. Czy jakaś obojętność na mnie spływa? Czy wręcz reakcja obronna? Wydaje mi się, że zbyt mało kocham tego malucha a ono tak bardzo chce żyć?
A i jeszcze przybiła mnie wieść o znajomej. Smutno mi ogromnie bo pierwszego nie karmiła, ani drugiego... zbyt wiele rzeczy na to się składało. Teraz przy trzecim takie problemy z karmieniem ale je przezwyciężyła i oto dzwoni do mnie i mówi, że odstawia (6 tygodni maluch) bo.... mąż sobie nie życzy aby karmiła. Bo wszystko leży odłogiem i takie dyrdymały. Załamana zupełnie. Ja nie potrafię jej pomóc. Co prawda - mam lekką obawę, czy na butelce maluch również nie będzie absorbujący a i ona nie będzie miała więcej pracy. Trzecie dziecko rozwala całkiem organizację w chacie. U nas wszystko leży a przy moim pomysle na studiowanie to chyba wręcz zarosło wszystko brudem. M. mój to święty. Choć go często krytykuję i osądzam ale M. rozumie potrzebę karmienia, piorytetu na początku życia dziecka. Tak małego przecież....
M. sam z resztą zszokowany postawą męża P.
I tak mi smutno... jakoś ogólnie. Niby w ciąży jestem a w stu procentach cieszyć się nie umiem. Jakbym bała się do końca zaufać. Nie że będzie dobrze - ale, że to co będzie - będzie dla mnie (nas) najlepsze.
Powiedzieliśmy dzieciom... nie da się z resztą ukrywać bo w nr 42 wskoczyłam, z rosnącym nad wyraz brzuszkiem.
Marceliny tekst - Ciekawe Kto to będzie :))))) Oj my też jesteśmy ciekawi. KTO i czy w ogóle BĘDZIE.
Agulko! To czas,żeby całkowicie ufać Temu, który ma dla naszego życia wspaniały plan! Nie wszystko wiemy od razu, ale wszystko ma sens:))
OdpowiedzUsuńPrzy Grzesiu strasznie się bałam, bo wiek, bo zagrożenia, bo nerwy, stres...A wszystko skończyło się dobrze.I u Was też tak będzie -będę pamiętać w modlitwie.
A jeśli chodzi o koleżankę to ..po prostu nie rozumiem tego męża..po prostu okropny jest!!;/
Misku ja go znam - to dobry czlowiek - okropny nie jest. Tyle tylko, ze kazdy gdzies bladzi. Smutne to...
UsuńTo może spróbuj z nim porozmawiać?Czasem rozmowa z kimś , kto patrzy z boku daje niespodziewane rezultaty! Ja miałam wielkie kłopoty z karmieniem! Stres był zbyt silny,a mi ciągle brakowało mleka!Odstawialiśmy różne czary na kiju,żeby się udało!Dostawiałam bez względu na godziny, a jak było za mało z piersi Sołtys nosił Małego a ja odciągałam po kropelce i Mały dostawał w butelce po 10ml! W domu nic nie było jak powinno, ale w tym momencie to my byliśmy najważniejsi!
UsuńBędzie ...
OdpowiedzUsuń'' Tajemnica człowieka jest zbyt ogromna i zbyt głęboka aby mógł ją wyjaśniać drugi człowiek ''
Ja po bardzo długiej przerwie urodziłam /tylko /drugie dziecko , wiekowa już byłam .... strach , niepewność ,ale wszystko skończyło się dobrze
trzymam kciuki
a spr. dot.karmienia nie mogę i nie chcę zrozumieć
jk
dzieki
UsuńUściski Aguś. Mocno wierzę, że będzie dobrze. :*
OdpowiedzUsuńAcha ,
UsuńPracuję i śledzę z niepokojem , jak mogę pomóc ?
jk
Oj Kochana poważna to sprawa jest... Może to podejrzenie jednak się nie sprawdzi... Mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak Ci dodać otuchy. Już i tak noszę Cię w sercu, a teraz będę się modlić jeszcze goręcej.
Maciejka
Oj, nie rozumiem tego męża od kp. słowa niecenzuralne mi się cisną.
OdpowiedzUsuńmoże faktycznie porozmawiaj?
Będzie dobrze, najlepiej jak może być Aguś. On ptaki żywi i lilie polne ubiera, troszczy się i o nas. Pamietasz jak było u mnie? Widzisz jak dzisiaj jest? rut
OdpowiedzUsuń